Cichy Fragles

skocz do treści

Foe (J. M. Coetzee)

Dodane: 2 sierpnia 2008, w kategorii: Literatura

Foe | J.M. Coetzee (Znak)

Jak twierdzą niektórzy fantaści, różnica między fantastyką a mainstreamem polega na tym, że utwory fantastyczne służą do czytania, a mainstreamowe do interpretowania. Jakkolwiek jest to opinia mocno przesadzona i krzywdząca, nie wzięła się jednak z powietrza. Jak już chyba każdy zgadł po tym wstępie, „Foe” służy przede wszystkim do interpretowania – co jednak nie znaczy, że źle się go czyta.

Rzecz się dzieje – jak można przypuszczać – na przełomie siedemnastego i osiemnastego wieku. Główna bohaterka, Susan Barton, płynie do Brazylii w poszukiwaniu zaginionej córki, porwanej ponoć przez handlarzy niewolników. Poszukiwania nie przynoszą żadnego rezultatu, a w drodze powrotnej na statku wybucha bunt. Pani Barton zostaje przez buntowników wsadzona do szalupy i płynąc przed siebie ląduje na bezludnej wyspie. Prawie bezludnej – żyje tam bowiem starzec Robinson Kruzo oraz jego sługa Piętaszek. Brzmi znajomo? Bez wątpienia. W tym miejscu wypada dodać, że „Foe” w tytule książki to prawdziwe nazwisko pisarza szerzej znanego jako Daniel Defoe.

Oczywiście w oryginale na wyspie Robinsona nie było żadnej kobiety, a i on sam nie zdążył się tam zestarzeć – ale to tylko początek rozbieżności. Kruzo jest niemal dokładnym przeciwieństwem Robinsona Cruzoe – zamiast energicznego młodzieńca radzącego sobie z wszelkimi przeciwnościami, widzimy zgorzkniałego starca, prowadzącego pustą, bezcelową egzystencję (dość powiedzieć, że przez wiele lat pobytu na wyspie nigdy się nie pofatygował do zatopionego w zatoce statku, w którym mógłby przecież znaleźć rozliczne przydatne przedmioty). Jego jedyne zajęcie to kopanie terasów – bezużytecznych, jako że na wyspie nie ma niczego do zasiania. Wszelką bardziej sensowną aktywnością Kruzo gardzi, nie zależy mu na jakiejkolwiek poprawie ani na wydostaniu się z wyspy – bycie jej panem i władcą to najwyraźniej jego jedyne pragnienie.

Na wyspę przybywa w końcu pomoc – i trudno nie doszukiwać się symbolu w fakcie, że dzień wcześniej Kruzo dostaje ciężkiej gorączki, a wkrótce po opuszczeniu wyspy umiera. Pani Barton ląduje w Anglii razem z Piętaszkiem, który również nie przypomina „oryginału” – jest niemy i oderwany od rzeczywistości, żyje we własnym świecie i nie sposób się z nim porozumieć. On sam też niczego nie rozumie, bo Kruzo przez lata wspólnego życia nauczył go zaledwie kilku słów potrzebnych do wydawania mu najprostszych poleceń. Pani Barton łamie więc sobie głowę, co z tym towarzyszem począć – i co w ogóle począć, jako że została bez środków do życia. Jednocześnie pisze listy do Foe, starając się zainteresować go swoją historią i skłonić do jej opisania w książce. Całą fabułę poznajemy właśnie z tych listów.

No, prawie całą, bo w końcu ich autorka poznaje pisarza i wprowadza się z Piętaszkiem do jego domu, nadal jednak pozostając narratorem powieści (a właściwie mikropowieści – raptem 150 stron). Ma o czym opowiadać, pojawia się bowiem dziewczyna, która podaje się za jej zaginioną córkę – jest jednak całkowicie do niej niepodobna, a jej historia stoi w głębokiej sprzeczności z historią pani Barton. Powoli przestaje być oczywiste, co tu jest prawdą, a co widmem; Foe podaje w wątpliwość istnienie „prawdziwej” córki, twierdząc, że należy ona jedynie do historii, nie zaś do rzeczywistości. Foe twierdzi również, że Piętaszek ma własną historię do opowiedzenia, trzeba go więć nauczyć pisać. Historia się kończy, gdy Piętaszek uczy się pisać „o”…

Ocena: 4

Jak już wspomniałem, opowieść ta służy przede wszystkim do interpretowania. Swojej interpretacji nie będę tutaj przedstawiać – zresztą już samo streszczenie jest poniekąd jej namiastką. Ciekaw jestem natomiast cudzych interpretacji i zachęcam do ich przedstawiania.


Podobne wpisy