Nasunęły mi się ostatnio dwa spostrzeżenia na tytułowy temat.
Pierwsze:

Drugie:
Już nawet nie pamiętam, kiedy po raz ostatni widziałem kogoś z discmanem czy walkmanem – podczas osób z odtwarzaczami MP3 zawsze wypatrzę przynajmniej kilka. Ten fakt najlepiej pokazuje, jak głupia i krótkowzroczna jest polityka koncernów fonograficznych, które bronią się rękami i nogami przed tym formatem. Nikt mi bowiem nie wmówi, że choć 1% tych wszystkich ludzi zadaje sobie trud kupowania płytek w sklepie i konwertowania ich do empetrójek, a na pewno wielu by chętnie zapłaciło za pliki, gdyby było je gdzie kupić – oczywiście bez kretyńskich zabezpieczeń i za sensowną cenę. Ale nie, lepiej do końca bronić pozycji, które już i tak są nie do utrzymania…