Tak jakoś wyszło (mniejsza o przyczyny), że w trwającej już kilka dni wielkiej debacie o rozwoju Joggera nie zabrałem dotąd głosu – ale może to i lepiej, bo po paru kolejnych odcinkach można już zrobić małe podsumowanie.
Przede wszystkim, spora część dyskutantów wykazała się zboczeniem zawodowym programistów, czyli myśleniem przede wszystkim o kodzie. Co tam społeczność, co tam funkcjonalności – najważniejsze, żeby było open source. OK, może i fajnie by było, ale to tak naprawdę trzeciorzędna kwestia. Nieważne, czy kod będzie otwarty czy zamknięty – ważniejsze, jakie będą efekty jego działania i jak będzie wyglądał jego rozwój. Ale i to jest kwestią drugorzędną. Najważniejszy jest – jak zawsze – efekt końcowy, czyli rozwój społeczności. A to ma już naprawdę niewiele wspólnego z samym kodem.
Żeby nie być gołosłownym – w obecnej pracy zajmuję się rozwijaniem serwisu, który ma 100k UU dziennie, a niektóre partie kodu to po prostu burdel na kółkach: niekończące się elseify, masa zmiennych globalnych, skamieniałości z czasów pehapa łupanego, dziki gąszcz powiązań między dziesiątkami plików i generalnie pokaz, jak nie należy programować. Jakim cudem to wszystko się nie wywala dziesięć razy dziennie, nie jestem w stanie pojąć. Ale użytkownicy tego nie widzą, więc dla nich problem nie istnieje, a serwis się trzyma – może na słowo honoru, ale jednak.
Wracając do Joggera – nie wiem oczywiście, jak wygląda jego kod (D4rky twierdzi, że tragicznie, ale to pojęcie względne), na pewno jednak nie tam tkwi przyczyna spadku popularności platformy. Owszem, źle napisany kod trudniej się rozwija, ale da się z tym żyć, przynajmniej do pewnego momentu. Rzecz w tym, żeby w ogóle ktoś się tym regularnie zajmował, bo nie ma (no, prawie nie ma) takich problemów, których przy odrobinie wysiłku nie dałoby się obejść.
Nie żebym podważał konieczność napisania nowej, lepszej wersji kodu – skoro zarząd twierdzi, że jest to konieczne, to pewnie jest. Nie uważam tylko, żeby to była kwestia najpilniejsza, ani też wystarczająca – choćby z tego względu, że zanim ten nowy kod powstanie, może już przestać być do czegokolwiek potrzebny, bo na Joggerze za te kilkanaście miesięcy może już nikogo nie być, poza garstką maniaków i niedobitków. Odpływ użytkowników mamy bowiem od miesięcy bardzo wyraźny i jego zatrzymanie jest pilniejsze od wszelkich kwestii programistycznych czy modeli rozwoju.
Cóż zatem począć? Osobiście widzę tylko jedno rozwiązanie, które może doraźnie pomóc, a i na dłuższą metę się przyda – otwarcie platformy na zewnętrzne blogi, co pierwszy zaproponował chyba Hoppke. Na początek wystarczyłoby dodać możliwość podpięcia RSS-a, nawet bez integracji z botem i pobierania liczby komentarzy – byle chodziło, a ulepszenia potem. Prowizorka? Wierzcie mi, nie taką prowizorkę niektórzy stosują i źle na tym nie wychodzą. Nawet przy mocno zababranym kodzie nie sądzę, żeby zajęło to więcej niż parę tygodni, a efekty mogą być tylko pozytywne – przede wszystkim powrót „synów marnotrawnych”, którzy przecież nie z powodu bałaganu w kodzie odeszli; następnie koniec serialu pt. „żegnaj Joggerze, witaj WordPressie” i z czasem zapewne przyjście ludzi, którzy Joggera jako systemu blogowego by nigdy nie wybrali, ale jako formę udziału w prężnej społeczności, już tak.
I wtedy zespół programistyczny (który oby rzeczywiście w końcu powstał) mógłby się już we względnym spokoju zajmować nową architekturą, funkcjonalnościami, modelem rozwoju i innymi ważnymi acz nie gardłowymi sprawami – nie obawiając się, że ich projekt skończy jak moja dawna firma, która miała takie piękne plany na przyszłość, że nawet nie zauważała, że w teraźniejszości tonie w długach, a pracownicy nie zamierzają czekać pół roku na wypłatę. Dalekowzroczność się przydaje, ale nie bez powodu okuliści ją klasyfikują jako wadę wzroku.
Komentarze
Co do otwartości kodu – spora część osób byłaby skłonna samemu napisać odpowiednie ficzersy. Gdyby tylko była taka możliwość.
Osobiście nie spodziewam się cudów w rozwoju gdy zajmują się tym 3 osoby. Ojciec jest na tyle zajęty, że jego obecności w ogóle nie widać. Syn ma plany, ale pytanie czy wystarczy wytrwałości/czasu..? Co do trzeciej osoby, czyli Riddle’a – w jego możliwości nie wątpię, no ale on raczej nie jest od zakodzenia silnika.
Nie wiem czy to jest dobry pomysł, aby teraz odwalać ficzery byle jak aby później je poprawiać wraz z wdrożeniem nowej wersji. Strata czasu. Lepiej to zrobić raz, w miarę porządnie.
Z doświadczenia wiem, że na przestarzałym silniku nie zrobi się czegoś na tyle porządnie aby bez problemu przepiąć na nowy.
Pomysł przekształcenia jogger-a w społeczność bardzo przypadł mi do gustu! i popieram zdanie twórcy wpisu. Oczywiście zmiana kodu pomoże (głównie twórcą utrzymać serwis), ale nie wystarczy. Przede wszystkim proponował bym otwarcie się na systemy wordpress i inne co poszerzy społeczność. W między czasie można zastanowić się nad rozwojem systemu blogowego Jogger.
Zgadzam się w stu procentach. Największą zaletą Joggera była, jest i mam nadzieję że pozostanie dobra społeczność. Cała reszta w postaci ficzerów jest oczywiście fajna, ale nie decydująca. Myślę, że jeśli jogger ma się rozwijać to właśnie wspomagając budowę tej społeczności.
Przede wszystkim mam nadzieję, że platforma pozostanie miejscem elitarnym (oczywiście bez przesady) i prowadzenie bloga nie będzie ułatwione zbyt bardzo. Najbardziej boję się napływu dzieci neo, bo przez nich zepsuła się atmosfera na kilku fajnych portalach.
@jwest
Twórcom!!!
@DaLee
Myślę, że SMS+Jabber to w zupełności wystarczająca ochrona przed dziećmi neo. Ich poziom intelektualny przecież znamy.
Głupota, bo jakby tak miało być to ktoś musiałby napisać wtyczkę do WordPressa która by umożliwiała mi logowanie się kontem joggerowym i komentowanie przez bota, które uważam za jeden z NAJWAŻNIEJSZYM plusów joggera.
Po za tym jak nie chcą być na joggerze to czemu mam im nabijać wejścia? Cóż ich wybór, i bardzo bym się negatywnie zaskoczył jakby administracja pozwoliła na pomysł który tutaj sugerujesz, bo podchodzi to pod proszenie na klęczkach wielkich pro-bloggerów żeby napędzali czytelników głównej stronie joggera, może jeszcze sparrow wrzuci jakieś banerki, i zamieni się to w kolejną spam-planetę blogów, której nikt i tak nie czyta..? Teraz ktoś powie – weryfikujcie blogi i dodajcie te wartościowe aby uniknąć SPAMu, ja odpowiem – głupota kolejna, bo kto będzie weryfikował wartościowość – kolegium specjalistów?
Niech jogger zostanie taki jak jest, pesymistycznie podchodzę do 3.0, ale społeczność ma się dobrze, a to że ktoś „wyrasta z joggera” uważam za jego własny wybór i szczerze mówiąc mam gdzieś takie osoby. (Daruje sobie już polemikę na temat tego, że „wyrastanie” to chyba raczej „głupienie na starość”, bo bym zeszedł z tematu tego wpisu w dalekie wertepy.)
…oraz brak kolorków bez znajomości HTMLa ;) Też tak uważam. Oby tylko kadra kierownicza nie chciała tego zmieni.
Za to wszelka integracja z FB, ajfonami itp. może być nawet całkiem ciekawym pomysłem.
@pecet
Napisanie wtyczki do WordPressa nie jest jakimś wielkim problemem, choć na pewno trochę by się trzeba było nadłubać. Skoro jednak mamy ponoć team gotowy przepisywać kod od zera, to co to dla nich jedna wtyczka.
„Po za tym jak nie chcą być na joggerze to czemu mam im nabijać wejścia?”
A jaka to dla Ciebie różnica, czy nabijasz wejścia na blogu joggerowym czy wordpressowym? Wydaje mi się, że Jogger istnieje dla społeczności, nie dla silnika.
Myślicie dość hermetycznie, zarówno o społeczności Joggera jak i o możliwościach, które przed nami stoją.
@riddle
Możesz rozwinąć?
Chodzi mi głównie o to, że każdy z Was stał się „joggerowcem” w jakiś sposób. Prowadzenie bloga Was zmieniło (czy na lepsze czy na gorsze nie ma znaczenia) i wydajecie się zapominać czym tak naprawdę Jogger jest.
Cała otoczka elitarności zawsze mnie dziwiła. Rozumiem indywidualizm, ale pomijanie niektórych faktów wydaje się zaraźliwe.
@pecet: w przypadku blogów bardziej technicznych to one nabijają odwiedziny (z zewnątrz) joggerowi niż jogger (z wewnątrz) im.
Co do integracji zewnętrznych blogów. Od strony WordPressa nie byłby to specjalny problem. Gorzej od strony joggera. Pojawia się problem z integracją, np. kont znajdujących się na blogu, ale nie na joggerze. Ogólnie myślę, że i tak wymagałoby to przebudowy obecnego joggera. Prawdę mówiąc na chwilę obecną nie jestem w stanie sobie wyobrazić możliwości przeprowadzenia czegoś takiego.
Najprostsza (myślowo) implementacja „planety”, na przykład konto bez bloga i agregacja zewnętrznego RSSa, o ile łatwa do opracowania, to raczej strasznie prowizoryczna. Pal licho tego bota, ale samo komentowanie jest problemem.
Na joggerowych blogach jest przejrzyście – oto jestem ja, mam tu konto, poznajecie mnie po nicku/linku/favikonie. Na zewnętrznych blogach, bez większej integracji, może się to skończyć wielkim trollfestem opartym o podszywanie się pod inne osoby.
Chciałbym też zwrócić uwagę na taką małą sprawę, związaną z v3.0 – jaki cel ekipa sobie stawia? „Przepiszmy sobie kod z istniejącymi ficzerami tak, żeby był ładny”, a potem to, co teraz, czyli litanie próśb o dodatkową funkcjonalność (nieszczęsne API), czy może jednak „przepiszmy kod, żeby potem sensownie dało się dokładać dodatkową funkcjonalność”? Pytam, bo mam pewne obawy, że może skończyć się na tym pierwszym.
Jezeli mowa tutaj o „elitarnosci” joggera to chyba przyczyna tego ze cos takiego istnieje jest – jabber. Glowna bariera przed zalozeniem konta na joggerze dla kazdej postronnej osoby – musi wiedziec co to jest jabber (albo openid – ale to chyba jeszcze trudniejsze).
@pecet: Fajne masz podejście, takie z głęboką wiarą w to, że Jogger nabija wejścia. TBH, jeśli chodzi o ilość wejść, to Jogger rewelacją nie jest (wliczając Techbloga, główną i top 10). Spierać się można o jakość czytelników (Jogger miał świetne ratio komcie/wejścia) jedynie.
@occulkot: Teza mogła być prawdziwa, dopóki Google nie odpaliło Jabbera.
@bounty_hunter: Uwierzytelnianie da się prosto załatwić na zewnętrznym serwisie. Choćby korzystając z OAuth (nie lubię, ale działa). IMHO dość proste do zrobienia, dopóki nie dochodzimy do komentowania, choć i na to miałem pomysł.
Poza tym, wiara w to, że trudności techniczne podnoszą poziom, jest IMO naiwna. Dobry system blogowy powinien być prosty. W obie strony, tj. i dodawania treści, i pomijania jej (przez czytelnika). Jogger nie jest prosty w żadną stronę. Żeby prowadzić bloga owszem, trzeba mieć z jednej strony jakąś tam wiedzę „techniczną”, z drugiej strony brakuje prostego, nietechnicznego filtrowania wpisów (ot, tego kolesia nie chcę czytać, takich tagów/kategorii nie chcę czytać). Efekt jest taki, że małe są szanse na znalezienie tu ciekawego bloga niekomputerowego, za to sporo jest „technicznych” gimnazjalistów. Z kolei „bariera techniczna” w założeniu konta na Joggerze, a postawieniu czegoś swojego (na własnym hostingu) od podstaw jest nieporównywalna (trudniej coś swojego). Czyli… Jogger for wannabies?