Cichy Fragles

skocz do treści

Jak ma na nazwisko syn Wróbla?

Dodane: 17 października 2010, w kategorii: Absurdy

Oczywiście W. jak Wróbel. Nie żebym cokolwiek sugerował.

OK, przepis zakazujący publikacji pełnych danych podejrzanego uważam za jak najbardziej słuszny – bądź co bądź nie każdy podejrzany jest winny, a uniewinnienie przez sąd i tak nie zmyje podejrzenia do końca, bo ludzie mają taką wredną naturę, że bardziej pamiętają, że Iksiński był oskarżony, niż to, że oskarżenia okazały się niesłuszne. Przekonaliśmy się o tym dobitnie choćby za czasów ministra Zero, dla którego najważniejsze było oskarżanie, a prawdziwością zarzutów już się nie interesował – bo i po co, skoro cel propagandowy i bez wyroku był osiągany.

Diabeł jednak jak zwykle tkwi w szczegółach – przepis nie zakazuje publikowania innych informacji pozwalających na jednoznaczną identyfikację, więc gdy podejrzana jest jakaś znana osoba (lub, jak w tym przypadku, ktoś z rodziny znanej osoby), media zaczynają nam serwować zagadki rodem z Audio-Tele: „Jarosław W., syn Lecha Wałęsy”, „Maciej J., mąż Aleksandry Jakubowskiej”, „Wojciech F., złoty medalista z Sapporo”, „Jarosław K., prezes PiS” czy „Jerzy E. Junior, syn Jerzego Engela”. Sytuacja wyjątkowo nonsensowna, bo trzeba ciężkiego upośledzenia umysłowego, żeby nie być w stanie rozszyfrować tych inicjałów, ale dopisać jakże oczywistych brakujących literek nie wolno. Szczytem absurdu była informacja w którejś telewizji: „Jarosław Kaczyński nie zgodził się na publikację swoich danych osobowych, więc możemy powiedzieć tylko, że w sprawie takiej i takiej przesłuchiwany był dzisiaj Jarosław K.” – o którym to Jarosławie w dalszej części newsa mówiono raz z inicjałem, a raz z pełnym nazwiskiem…

Wypadałoby coś z tym w końcu zrobić, bo może to i drobiazg, ale tolerowanie m.in. takich właśnie drobiazgów sprawia, że nasze prawo jest jakie jest. Nawet szalenie nieprecyzyjny przepis zakazujący podawania „informacji pozwalających na jednoznaczną identyfikację” byłby jakimś krokiem do przodu. Co prawda już widzę oczyma wyobraźni media piszące o „Grzegorzu W., członku rodziny Eugeniusza Wróbla”, (skądinąd nie rozumiem, po co jeszcze ukrywać jego tożsamość, skoro już się przyznał do winy?), ale krok po kroku może kiedyś dojdziemy do normalności.

(A skoro już mowa o absurdach prawnych – komisja „Przyjazne państwo” jeszcze istnieje? Dawno nic o niej nie słyszałem.)


Komentarze

Podobne wpisy