Cichy Fragles

skocz do treści

Komisja Majątkowa

Dodane: 2 marca 2011, w kategorii: Absurdy, Polityka

Art-B, FOZZ, afera żelatynowa, Rywin, mafia paliwowa – wszystkie te afery (i wiele innych) bledną przy największym przekręcie w historii Trzeciej Rzeczypospolitej, jakim była (od wczoraj można już szczęśliwie używać czasu przeszłego) Komisja Majątkowa. Przez bite dwadzieścia lat w demokratycznym ponoć kraju, z obowiązującym ponoć rozdziałem Kościoła od państwa, działała komisja, która:

  • w połowie składała się z ludzi wyznaczonych przez Kościół (ale opłacanych przez państwo)
  • wydawała wyroki bez jakiejkolwiek możliwości odwołania
  • decyzje podejmowała niejawnie
  • nie mogła ponosić za nie żadnej odpowiedzialności prawnej
  • w żaden sposób nie weryfikowała wycen dokonywanych przez parafie
  • …nawet gdy były one ewidentnie zaniżone o rząd wielkości…
  • …a nawet swoje własne przeliczniki ustalała szalenie korzystnie dla Kościoła
  • nie uznawała żadnych terminów przedawnienia, zajmowała się nawet mieniem zabranym przez… cara po powstaniu styczniowym
  • prawdopodobnie (bo ścisłych wyliczeń brak) oddała Kościołowi mienie warte nawet kilkakrotnie więcej niż mienie zagrabione przez komunistów

…a Kościół po tym całym megaprzekręcie (oficjalnie szacowanym na 5 mld złotych, w rzeczywistości pewnie dużo więcej) ciągle jeszcze może ubiegać się o zwrot pozostałego majątku w sądach. Nóż się w kieszeni otwiera z impetem.

Miałem o tym wszystkim napisać wczoraj, ale jakoś nie zdążyłem. I w sumie dobrze, bo dzisiaj pojawiła się taka oto puenta:

– Nie jesteśmy zadowoleni z działalności i wyników prac Komisji Majątkowej, to nie był instrument doskonały – powiedział z kolei mec. Krzysztof Wąsowski, współprzewodniczący Komisji ze strony kościelnej. – Ze strony kościelnej mogę powiedzieć, że jesteśmy niezadowoleni z efektów prac Komisji Majątkowej. Komisja nie zaspokoiła roszczeń majątkowych Kościoła w sprawie dóbr, które stracił – powiedział Wąsowski.

Po dwudziestu latach bezczelnego dojenia państwa zgłaszać pretensje, że nie udało się wydoić jeszcze więcej – doprawdy, to już jakiś wyższy poziom bezczelności. I to w wykonaniu delikwenta, który według prokuratury nawet te ww. horrendalne uprawnienia przekroczył, żeby jeszcze trochę kasy ukręcić na boku. Zaiste, „czarna mafia” to naprawdę łagodne określenie na takie przypadki.


Komentarze

Podobne wpisy