Cichy Fragles

skocz do treści

Certyfikat (Isaac Bashevis Singer)

Dodane: 26 maja 2011, w kategorii: Literatura

Certyfikat | Isaac Bashevis Singer (Muza)

Niedawno wyczytałem, że każdy atom jest rodzajem układu słonecznego. Ja, Dawid, syn rabina, siedziałem pośrodku wieczności, obracając się wraz z Ziemią na jej osi, a Ziemia obracała się z kolei wokół Słońca. Ja sam byłem całym kosmosem, a mimo to ogarniał mnie lęk: byłem kosmosem, który nie miał gdzie spędzić nocy.
Tak wiele było do powiedzenia, że milczałem.
– Co się dzieje w Rosji?
– Ach… podrzynają sobie nawzajem gardła… w imię rewolucji… w imię kontrrewolucji… w imię cara albo Boga. Teraz wygłaszają okropnie długie przemówienia.
Przez chwilę przyglądałem się cegłom i zastanawiałem się, jakie myśli może mieć taka cegła. Jeśli traktować dosłownie twierdzenie Spinozy, że Bóg jest rozciągłością i myśleniem, to nawet przedmioty materialne muszą mieć swoje „idee” i ducha. Cegła nie ma ceglanych myśli, tylko takie same jak Bóg. Rzecz w tym, że cegła nie umie opowiadać historyjek rodem z podręczników szkolnych.
Patrzyłem na wiszące kiełbasy i przemawiałem do nich w duchu:
„Kiedyś żyłyście, cierpiałyście, ale teraz wasze smutki się skończyły. Nigdzie nie ma śladu waszego wicia się i cierpienia. Czy gdzieś w kosmosie istnieje tablica pamiątkowa, na której napisano, że krowa Kwiatula pozwoliła się doić przez jedenaście lat? A potem, w dwunastym roku, kiedy jej wymiona zwiędły, zaprowadzono ją do rzeźni, gdzie odmówiono nad nią błogosławieństwo i podcięto jej gardło.”

Warszawa, rok 1922. Dawid Bendiger, syn rabina, wraca z tułaczki wojennej i powojennej, z dziewiętnastką na karku, bez grosza przy duszy i bez jakiegokolwiek pomysłu na życie – próbował być nauczycielem, ale nie wyszło, a jego zainteresowania (filozofia, ze szczególnym uwzględnieniem Spinozy) nie są specjalnie poważane przez pracodawców. Niespodziewanie dostaje możliwość zdobycia certyfikatu uprawniającego do emigracji do Palestyny – mamy bowiem czasy popularności syjonizmu i Żydzi masowo „wracają”, ale Palestyna należy do Brytyjczyków, którzy pozwolenia wydzielają skąpo. Co prawda na życie w Palestynie Dawid też nie ma żadnego pomysłu, ale nie przejmuje się tym, tylko bezrefleksyjnie chwyta się tego certyfikatu jak pijany płotu.

Sytuacja jest o tyle szczęśliwa, że na swój dokument można zabrać i małżonkę, wskutek czego samotni emigranci seryjnie zawierają fikcyjne małżeństwa, żeby pomóc innym w dotarciu do ziemi obiecanej – zwykle oczywiście nie bezinteresownie. Dawid szybko więc znajduje zamożną pannę, która za tę przysługę zapewnia mu utrzymanie, dopóki nie zostaną załatwione wszystkie formalności. W tak zwanym międzyczasie można więc spokojnie pożyć i poobserwować warszawskie życie. A jest co obserwować – mamy tu syjonistów i antysyjonistów, toczących spory o żydowską tożsamość, mamy komunistów zapatrzonych w postępy rewolucji za wschodnią granicą, mamy raczkujący feminizm, mamy wreszcie burzliwe życie uczuciowe tak głównego bohatera, jak i otaczających go kobiet.

W tej ostatniej kwestii dochodzi do szczególnie kuriozalnej sytuacji – w pewnym momencie Dawid z jedną kobietą romansuje, z drugą sypia, z trzecią jest fikcyjnie ożeniony, a o czwartej (nieobecnej) marzy. Casanova jak się patrzy, chciałoby się powiedzieć, gdyby nie to, że do tego wszystkiego dochodzi w zasadzie przypadkiem, bez większej inicjatywy z jego strony. On tu tylko czeka na certyfikat jak na zbawienie, nawet nie próbując stawiać światu czoła – ale świat się kręci i co chwila bierze go w obroty. Zwykle niezbyt miłe – a to ktoś umrze, a to ktoś kogoś zdradzi, a to ktoś przejdzie załamanie nerwowe…

…a nasz bohater pozostaje wobec tego wszystkiego doskonale bezradny, bez pomysłu na cokolwiek, niekompatybilny z resztą ludzkości, lepiej rozumiejący teorie Spinozy, niż ludzi wokół siebie. Dlaczego cały ten świat nie może się po prostu odczepić od biednego człowieka, który chce tylko – no, w sumie to sam nawet nie wie, czego chce, ale odrobina świętego spokoju na pewno by mu nie zaszkodziła? Cóż, tego tematu ani Spinoza, ani inni filozofowie raczej nie poruszali.

Tytułem podsumowania: książeczka krótka (200 stron małego formatu), ale bardzo treściwa, pełna błyskotliwych fraz i ciekawych przemyśleń, no i świetnie napisana. Trochę do życzenia pozostawia tylko fabuła – zbyt duże stężenie niecodziennych wydarzeń i nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności, a jednocześnie zbyt niska temperatura emocji; mimo dramatycznych czasem zawirowań, nie ma w zasadzie żadnych ostrych spięć czy konfliktów, nawet jak już coś się dzieje, to zwykle tylko o tym słyszymy po fakcie. Do zakończenia też mógłbym się przyczepić, jakkolwiek końcowa decyzja bohatera idealnie pasuje do jego charakteru – ale czepiać się już nie będę, książka mimo drobnych niedociągnięć jest zdecydowanie warta przeczytania.

Ocena: 5-


Komentarze

Podobne wpisy