Miałem właśnie zaczynać dłuższy wpis o sytuacji wokół Krymu, wszechstronnie analizujący działania wszystkich stron konfliktu i tak dalej (przynajmniej w założeniu), gdy nagle wpadło mi w oko takie coś:
Wiecie co macie zrobić jak spotkacie głodnego niedźwiedzia w Tatrach? Nic nie musicie robić, on zrobi wszystko za was…
I stwierdziłem, że po co komu uczone analizy, skoro ten dowcip pozwala w jednej chwili zrozumieć strategię ukraińskiego rządu. Nie tłumaczy tylko, czemu zbliżoną strategię stosuje Zachód…
Komentarze
Jak czytam te wszystkie heheszki na temat polityki UE (czy tzw. Zachodu) to cieszę się tylko, że żadne z was nie ma nic wspólnego z realną polityką. Ciężko wam chyba pojąć, że Rosja jest nietykalna. Rosja jest zabezpieczona masą traktatów handlowych, które sprawiają, że jakikolwiek zatarg jest bezsensowny. Ani Francja ani Niemcy nie chcą skończyć jak Polska z naszym embargo na mięso. Ba! Nawet jak było nieźle to państwa takie jak Francja, Holandia czy Dania zdradziły ideały UE i kolaborowały z Rosją, aby rozwiązać problem niskiego eksportu mięsa z pominięciem Polski oraz KE. Jak do tej pory Rosja gra regulaminowo i nikt nikomu oficjalnie nie wypowiedział wojny. Czego oczekujecie oprócz słów oburzeń? Rozpętania wojny za naszą wschodnią granicą?
Sygnatariuszami Memorandum Budapesztańskiego są Rosja, USA i GB, niech oni martwią się w pierwszym rzędzie. Ukraina nie jest w NATO, nie ma żadnych sojuszy obronnych z Zachodem [poza powyższymi], więc sorry, o co kaman? Znowu ma być walka „za wolność waszą i naszą”? Dziękuję, postoję.
…no, w ostateczności wysłałbym tam wybitnego dyplomatę o międzynarodowym znaczeniu [Sikorskiego], skoro podpisał tak świetnie porozumienie, które przetrwało raptem jeden dzień.
@quest
Nikt nie jest nietykalny. Rosję można obłożyć sankcjami, które może jej nie rzucą na kolana, ale przynajmniej wystarczająco zabolą, żeby się zastanowiła nad opłacalnością swojej polityki. Można ją wyrzucić z G-8 (lub przynajmniej głośno tym zagrozić), można zablokować jej wejście do OECD, można zrobić wiele rzeczy bez rozpętywania wojny. Ale oczywiście, ryzyko spadku eksportu do Rosji o 2% to znacznie ważniejsza sprawa niż jakaś tam Ukraina.
Oficjalnie to Abchazja jest częścią Gruzji, i co z tego? Liczą się fakty, nie formalności.
@torero
Byli już tacy, którym się nie chciało umierać za Gdańsk (choć trzeba im oddać sprawiedliwość, że oficjalnie wypowiedzieli wojnę), skutkiem czego wkrótce potem przyszło im umierać za Paryż i Londyn. Sądząc po obecnym rozwoju wydarzeń, niewiele ich to nauczyło i Ciebie niestety również.
@Cichy:
2a. Istnieje ZASADNICZA różnica między umieraniem za Polskę a wyrywaniem się jak ostatni kretyn z szabelką całkowicie przed szereg, i to jeszcze WBREW państwom posiadającym – w przeciwieństwie do nas – elity umiejące myśleć egoistycznie.
EDIT: polecam wywiad z pierwszym ambasadorem RP na Ukrainie. Może da komuś do myślenia.
Serio? A odgrodzimy się od nich murem jak Amerykanie odgrodzili Meksyk? Bo ja mimo wszystko wolę mieć spokojnego i przyjaznego sąsiada niż imigrantów-żebraków.
@torero
1-3. Może nie zauważyłeś, ale ja w notce użyłem słowa „Zachód”, nie „Polska”. My oczywiście sami przeciw Rosji nic nie zdziałamy, ale – jak sam zauważyłeś jeden komentarz wcześniej – Brytyjczyków i Amerykanów akurat przynajmniej jeden traktat zobowiązuje. Zresztą co tam traktaty – gdyby Francja nie miała żadnego sojuszu z Polską w 1939, czy cokolwiek by to zmieniło w jej sytuacji? Czy nie byłaby tak czy siak kolejna na liście?
Żadne działania nowego rządu Ukrainy nie wskazywały na jakiekolwiek zagrożenie dla rosyjskich baz na Krymie, nie padła OIMW nawet sugestia renegocjacji umowy o flocie sewastopolskiej, więc w jaki sposób Ukraińcy „sami sobie zgotowali pasztet”? Zmieniając władzę w swoim własnym, suwerennym ponoć kraju? Dziesięć lat temu zrobili to samo, też średnio legalnie, uwalając nawet tego samego Janukowycza i jakoś wtedy Rosja ich nie zaatakowała, więc czemu teraz „kretynizmem byłoby sądzić”, że tego nie zrobi?
„Neobanderowców” już sobie daruj, bo naprawdę się ośmieszasz. Nawet gdyby jacyś nacjonaliści doszli tam do władzy (na co szanse mają mizerne i co najwyżej w charakterze przystawki), to w obecnej sytuacji musieliby być samobójcami, żeby do wojny z Rosją dokładać sobie jeszcze konflikt z Polską. Najgorsze co nam grozi z ich strony, to agresja werbalna na użytek ciemnego ludu, tyle samo warta co antyniemieckie jazdy kaczystów.
A po co był im pierwszy Kaukaz? Po to samo.
Nie widzę związku między tą infografiką a sankcjami. Że rosyjska gospodarka jest większa od ukraińskiej, to żadne odkrycie. A co do postrzegania przez pryzmat siły, to zastanów się, jak w takim razie postrzegają Zachód, który nawet na te sankcje nie ma ochoty się wysilić.
Nie chodzi o geografię, tylko o układ sił. Mieć Ukrainę i nie mieć Ukrainy, to razem dwie Ukrainy, jak mawiają w Kovirze. Sukces w podporządkowaniu sobie jednego państwa zwiększa możliwości i motywację do podporządkowania sobie kolejnego – a czy my jesteśmy w tej chwili na trzecim miejscu w kolejce, czy na dziesiątym, to wielkiej różnicy nie robi, tak czy siak na jej skracaniu nam absolutnie nie zależy. Ani też na utrzymywaniu przekonania, że nie warto umierać za cośtam – bo za jakiś czas może się okazać, że za Rygę czy Tallin też nie warto, a stąd już bardzo krótka droga do Warszawy. Skoro można odpuścić traktat budapeszteński, to czemu nie traktaty NATO-wskie? Na takim samym papierze spisane…
„Beggar thy neighbour” jest podejściem głupim, szkodliwym i krótkowzrocznym, bo żaden pożytek z zeszmaconego sąsiada (zresztą im gorzej w kraju, tym większe pole do popisu dla ekstremistów, więc tą drogą moglibyśmy wzmocnić banderowców, których tak się boisz). Gdyby Ukraina postawiła na Zachód i modernizację, mielibyśmy cennego sojusznika i rynek zbytu, a tak co mamy? Wątpliwą satysfakcję, że u nich jest gorzej niż u nas?
A wywiad faktycznie daje do myślenia – przede wszystkim o skutkach demencji starczej, bo trudno inaczej wytłumaczyć, czemu były ambasador publicznie opowiada dyrdymały o „neo-nazistowskim rządzie” i powtarza słowo w słowo tezy rosyjskiej propagandy. Przykry widok, ale cóż, zdarza się.
@quest: zauważ, że kwestia „spokojnego i przyjaznego sąsiada” nie zależy nijak od tego, czy Ukraina pozostanie w jednym kawałku. Od jej ostatecznych rozmiarów zależy natomiast nasz spokojny sen.
@Cichy:
1-3: nie bardzo widzę perspektywę zagrożenia dla np. Francji czy jej interesów w aktualnym układzie sił. Oni pewnie też nie – i pewnie dlatego robią tyle, co nic. Co innego, gdy chodzi np. o Mali…
Reszta krajów – powtórzę – nie ma w atakowaniu Rosji interesu. A casus Ukrainy to żadną razą casus Czechosłowacji.
Może przyjmiesz jednak do świadomości i wiadomości istnienie na Ukrainie bytu pod nazwą „neobanderowcy”? To wyjaśnia wiele rzeczy – również aneksję Krymu, choćby prewencyjnie w obawie przed tamtymi.
Mówimy oczywiście o wariancie, w którym programowo zamykamy się na ślad paluchów amerykańskich [co stawia wszystko w nieco innym świetle], albowiem w TVN24 nie dopuszczają tego do wiadomości.
Kto sygnował porozumienie na Majdanie ze strony ukraińskiej opozycji? Jak do 2004 nazywała się Swoboda? Gdzie jest teraz Kliczko, a gdzie Tianhybok?
Chochoł. Czy ja piszę cokolwiek o jednoczesności albo wojnie za dwa dni?
Erm… po ropę?
Nie „nawet nie ma ochoty”, tylko „rozpieprzyłoby to im gospodarkę”, a najmniej „poważnie nadwyrężyło”. Polecam rubryczkę „deficyt” chociażby.
Powoli. Pribałtyka [jest na to jakiś polskie słowo btw.?] jest w NATO. Ukraina NIE JEST. Skoro sam zrównujesz sytuację prawną członków NATO i państw do Paktu nienależących, to czemu się dziwisz, że inni robią tak samo?
Nigdzie nie pisałem o tym, że dobrze byłoby odpuścić memorandum budapeszteńskie. Wic w tym, że odpuszczają w zasadzie tylko Brytyjczycy… Amerykanie przynajmniej machają na razie szabelką.
No popatrz, jeszcze parę dni i Twoja opcja zacznie wychwalać śp. Lecha K. za jego zaangażowanie w Gruzji… Ciekawych czasów dożywam, jak pragnę zdrowia.
Następny chochoł. Mniemam, iż istnieje zasadnicza różnica między „szmaceniem” Ukrainy a „rozgrywaniem” jej pod kątem naszych interesów. Chochoł, a nadto najwyraźniej nowa ekonomia, gdzie zdajesz się twierdzić, że kraj uprzemysłowiony i nowoczesny jest lepszym rynkiem zbytu, niż kraj bez przemysłu i własnej wytwórczości.
Niezła ta rosyjska propaganda, dotarła widać aż do BBC i w wiele innych miejsc…
Casus Czechosłowacji to żadną razą nie miał zostać casusem, znakomita większość polityków przecież uznawała, że kryzys udało się zażegnać na wieki.
Jak bowiem powszechnie wiadomo, co drugi Ukrainiec to neonazista (tylko co drugi, bo reszta to Rosjanie), od Lwowa po Charków wszędzie co i rusz dochodzi do pogromów, a Tymoszenko z Jaceniukiem dzień i noc szczują na obcokrajowców. Żarty na bok – czy przez 20 lat niepodległej Ukrainy doszło tam do jakichkolwiek znaczących nacjonalistycznych ekscesów? Czy pojawiły się jakiekolwiek poważne sygnały, że nacjonalizm jest tam większym problemem niż w krajach ościennych? Czy bodaj podczas rządów „banderowca” Juszczenki doszło do jakiegoś konfliktu z Polską albo prześladowania którejkolwiek mniejszości? Pytania czysto retoryczne. Żadne dotychczasowe wydarzenia na Ukrainie nie dają nawet cienia podstaw do insynuacji, które tu snujesz.
Przywódcy partii, które się na opozycję składały. Kto inny miałby to robić?
Swoboda w ostatnich wyborach zebrała oszałamiające 10% głosów (tyle co u nas Palikot, dla porównania), bijąc swój wcześniejszy rekord dwukrotnie, a pod starą nazwą uzyskiwała porażające wyniki rzędu 0.2%, o ile w ogóle udawało jej się wystartować. Uchwyciłeś już jakieś proporcje?
Kliczko szykuje się do wyborów prezydenckich, które zapewne wygra. Tiahnybok miał w poprzednich 1.4% poparcia, że tak jeszcze przypomnę o proporcjach.
A ja polecam rubryczkę „udział Rosji w obrotach handlowych”. Jakoś nie widzę dramatu w ewentualnym spadku tych obrotów o kilka promili.
Cieszę się bardzo z tego machania. Jeśli na tyle stać czołowe światowe mocarstwo w ramach swoich traktatowych zobowiązań, to wiara w NATO jakoś tak mi słabnie.
To, że kaczyści coś mówią, niekoniecznie oznacza, że jest to nieprawda. Zwykle tak, ale mimo wszystko nie zawsze.
Ukraińcy na pewno ją zauważą i docenią. Zwłaszcza ci, co popierają Swobodę lub jej poparcie rozważają.
Zerknijmy zatem, do jakich to biednych i zacofanych krajów idzie nasz eksport: Niemcy, Wielka Brytania, Czechy, Francja, Rosja, Italia, Holandia. A Ukraina dopiero na dziewiątym miejscu, z wynikiem nieco powyżej jednej trzeciej Czech – przy pięć razy większej ludności. Komentarz na temat Twojej wiedzy ekonomicznej wydaje mi się zbyteczny.
BBC, powiadasz. To ta sama telewizja, która przed Euro 2012 ostrzegała Anglików, że wrócą od nas w trumnach? A co do „wielu innych miejsc”, to fraza „neo-nazi threat in poland” zwróciła mi dwa razy więcej wyników niż dla Ukrainy. Wyjrzyj no przez okno, czy tam jacyś naziści nie biegają, bo może tak zapatrzyłeś się na Ukrainę, że coś przegapiłeś.
Tak w ogóle, to zadziwia mnie Twoja zdolność dwójmyślenia. Ukraińscy nacjonaliści, którzy stanowią margines i mają przyzerowe możliwości zaszkodzenia Polsce (choćby nawet wygrali wybory i uparli się koniecznie stracić głównego sojusznika, to w sumie co nam może zrobić Ukraina? nałożyć sankcje, zamknąć granicę, wypowiedzieć wojnę i wysłać oba czołgi na Przemyśl?), są według Ciebie tak wielkim zagrożeniem, że wolisz rozpad państwa, podbój przez Rosję, albo i wojnę domową, byle tylko nie dać im możliwości (podkreślmy: zaledwie możliwości) dojścia do władzy – a jednocześnie bagatelizujesz niebezpieczeństwo ze strony graniczącego z nami mocarstwa atomowego, które niespełna ćwierć wieku temu trzymało nas pod butem i którego przywódca jest znany z nostalgii za tamtymi czasami, a odbudowę imperium otwarcie uznaje za jeden z głównych celów swojej polityki i potrafi te słowa popierać czynami. Żeby było śmieszniej, mowa o tym samym państwie, które podejrzewasz o zamordowanie naszego prezydenta. Jak Ci się udaje to wszystko pogodzić, nie jestem w stanie pojąć.
Ha! +1 dla Cichego! (sam nie mogę w to uwierzyć). Mnie tylko zastanawia kto finansuje tę propagandę o neobanderowcach. Jestem skłonny uwierzyć, że Isakowicz-Zalewski ma pewne skrzywienie ze względu na dramatyczne przeżycia związane z Wołyniem/Ukrainą, ale on sam jeden jest za słaby, aby przebić się z informacjami tego typu do mainstreamu.
Dziękuję za uznanie:-). A co do rosyjskiej propagandy, to po przeczytaniu kolejnej porcji nie wiedzieć czemu przypomniał mi się stary dowcip o Żydzie, co to czytał tylko antysemickie gazety, bo w normalnych było co najwyżej, że jakiegoś Żyda pobili, a u antysemitów co strona: Żydzi kontrolują banki, Żydzi kontrolują media, Żydzi rządzą światem…
A to było do mnie, czy do zachodnich politykierów? Bo jeśli to pierwsze, to mogę tylko wzruszyć ramionami, jeśli to drugie… cóż, nic, tylko się zgodzić.
Nieustająco zastanawiam się, czy gdybyśmy w ’39 i n. nie zawalczyli jednak ‚za wolność waszą’ i gdyby hitlerowskie / ruskie flagi powisiały trochę nad Londynem [a ogólniej – gdyby historia potoczyła się inaczej i Zachód zasafascynował się Wschodem bardziej, niż ideologicznie], to może teraz mniej byłoby teraz różnych dziwnych akolitów przeróżnego ‚niemieszania się’?
Nie mówimy o dwudziestu latach, tylko o ostatnim czasie. A w ostatnim tylko czasie:
– nie chcąc urażać Twojej inteligencji nie będę cytował wypowiedzi liderów Swobody na temat Bandery,
– ambasador Ukrainy przy ONZ oficjalnie stwierdził, że dowody na zbrodnie banderowców zostały sfabrykowane link
– wyimki z wywiadu Tarasenki, który najwyraźniej próbujesz zapomnieć:
„- Chcemy jedynie tego, co nasze – mówi Tarasenko „Rzeczpospolitej”. – Sprawiedliwość nakazywałaby, aby ziemie, na których Ukraińcy żyli od tysięcy lat, wróciły do Ukrainy – dodaje. Działacz podkreśla, że chodzi mu o „zjednoczenie wszystkich ziem etnicznych swojego narodu”, z których Ukraińcy zostali „wyrzuceni”. Tarasenko ma na myśli skutki akcji „Wisła” po II Wojnie Światowej, wskutek której z południowo-wschodnich terenów dzisiejszej Polski przesiedlono ponad 140 tysięcy Ukraińców.”
„Rzecznik „Prawego Sektora” podkreśla ponadto, że odpowiedzialność Bandery za ludobójstwo na Wołyniu „to brednie”. – Bandera zalecał stosowanie radykalnych metod, ale przecież z okupantem należy walczyć wszystkimi metodami – ocenił.”
Skoro zbrodnie Bandery kwestionują najwięksi oficjele ukraińscy, to najwyraźniej coś jest nie tak albo z oceną faktycznego wpływu neobanderowców, albo z Twoją oceną całości.
I bądź konsekwentny. Jeśli gardłujesz o konieczności duszenia zła w zarodku, jeśli wyżej przerzucamy się casusem Czechosłowacji, jeśli [zapewne] gazetowyborczy „antysemityzm” jest dla Ciebie wstępem do komór gazowych, to powyższe nadają się do roli lampek ostrzegawczych równie mocno, jeśli nie stokroć lepiej. Wystarczy nie być zaślepionym.
Trzech. W tym przedstawiciel zupełnie marginalnej, absolutnie wg Ciebie niewpływowej Swobody. Skala taka, jakby wzmiankowany przez Ciebie Palikot podpisywał jakiś traktat międzynarodowy. Ruch bez znaczenia, faktycznie. I Twoje proporcje mają rację bytu, zaiste.
A propos proporcji – porównywalnego Palikota stać tylko na happeningi i lans w mediach. Swoboda to m.in. Prawy Sektor i bojówki weteranów, np. z Afganistanu.
Polecam link – jednym zdaniem „ka ke łba nie urwie”.
O, w ciągu paru akapitów poparcie dla Swobody urosło do istotnego, że mnie straszysz? Cuda, panie, cuda…
„Rozgrywania” jednego państwa przez drugie nie widać, obraz tworzą media, więc tego akurat się nie boję. Gdyby było inaczej, korespodencję prowadzilibyśmy ze zgliszcz Europy po meczu „UE kontra Niemcy”, szczególnie w aspekcie ostatnich paru lat.
Zamiast zachłystywać się poziomem swojej, doczytaj o strukturze tego naszego eksportu. Z poprawką na uwzględnienie, ile produktów w miarę przetworzonych jest zwykłą kolokacją zakładów z krajów, o których wspomniałeś, a ile „normalnym” eksportem polskich firm. A dopiero potem wypominaj innym niedouczenie.
Zdajesz się nie rozumieć kompletnie nic.
Jeśli chodzi o Ukrainę, neutralizacja wpływów neobanderowców jest czymś „w naszym zasięgu”. Całkiem niegłupią opcją zdawałby się np. powrót Janukowycza – pod jego rządami Ukraina była po prostu przewidywalna.
Zwracam nadto uwagę, że aktualne wydarzenia nijak nie dają podstaw do rozciągania analogii na inne państwa. W przypadku napaści na Litwę czy nawet na Białoruś optowałbym za rozwiązaniami znacznie intensywniejszymi i tam między nami sporów by prawdopodobnie nie było [ani sporu polskiego w ogóle albo prawie]. Banderowcy psują tę układankę i możesz o tym myśleć, co chcesz.
Po pierwsze, staram się po prostu nie patrzeć przez pryzmat uprzedzeń, lecz interesów. Nie wykluczam po prostu, że w pewnych kwestiach możemy mówić z Rosją jednym głosem, ot co. Co do zamordowania prezydenta – cóż. Nie będę teraz przegrzebywał całego bloga, ale z tego co pamiętam zawsze byłem zdania, że rzecz nie tyle wskazuje na Rosjan, ile otoczona jest po prostu takim murem zamąceń, dezinformacji i kłamstw, że pokazuje to tylko tyle, że jedynym pewnym wnioskiem może być „sowy nie są tym, czym się wydają”. Ale to na marginesie.
…paru polityków coś nabredziło. I to już jest dla Ciebie wystarczającym powodem, żeby krzyczeć o straszliwym zagrożeniu ukraińskim neonazizmem i stawiać go na równi z rosyjskim imperializmem – ba, nawet wyżej, skoro dla przykrócenia tego pierwszego chętnie byś podkarmił ten drugi. Pytanie tylko, czemu rozliczne antypolskie wypowiedzi rosyjskich polityków podobnej rangi jakoś Cię tak nie martwią? Samymi mądrościami Żyrinowskiego na nasz temat można by przecież książkę zapełnić.
You are missing the point. Ja nie bronię Swobody, życzę jej jak najgorzej, tak jak wszystkim nacjonalistom – ale są jakieś priorytety i proporcje. Swoboda stanowi zagrożenie zaledwie potencjalne, bo dopiero dobija się do władzy (i wątpię, czy kiedykolwiek do niej dojdzie w charakterze czegoś więcej niż przystawki), jak również niezbyt poważne, bo Ukraina jest w takiej sytuacji geopolitycznej, że konflikt z nami byłby dla niej drogą donikąd – a gdyby nawet machnąć na to ręką (fakt, inteligencji nacjonalistów nigdy nie należy przeceniać), to i tak jest za słaba, żeby nam zrobić znaczącą krzywdę (i przy okazji nie zrobić sobie dziesięć razy większej). Tiahnybok ma zatem trzy solidne poprzeczki do przeskoczenia, zanim w ogóle na skali naszych problemów wejdzie do tej samej ligi co Putin. Wzrost prawdopodobieństwa, że mu się to uda, z 0.0001% do 0.001%, uważam więc za niespecjalnie wygórowaną cenę za osłabienie Putina bodaj o 0.01%.
A ukraińskie media, jak rozumiem, są kontrolowane przez polski MSZ, więc w razie czego wykreują obraz po naszej myśli.
No tak, te czeskie korporacje zatrudniające Polaków za miskę ryżu… Ale OK, w takim razie czekam na listę biednych i zacofanych państw, do których eksportujemy na potęgę nasze najnowocześniejsze produkty.
No to świetnie, wobec tego nie mamy się czego bać. A możesz zdradzić, jak byś tę neutralizację widział?
Zabawne, że wspominasz akurat o Litwie, z jej hałaśliwym antypolonizmem, ciągnięciem od fafnastu lat małostkowych sporów z Polską, z powracającym ciągle refrenem o AWPL jako polskiej piątej kolumnie i co tam jeszcze. Nie lepiej by było, żeby Putin podbił tych antypolaków i osadził na tronie jakiegoś Janukoviciusa, który by zapewnił przewidywalność?
Pewnie, co się będziesz uprzedzać o taki drobiazg jak mord na prezydencie, skoro tam na Ukrainie ktoś pochwalił Banderę. Zadziwiasz mnie, naprawdę, takiego szpagatu umysłowego dawno nie widziałem.
Najwyraźniej w kwestii oceny skali nie możemy się dogadać.
Wciąż myślisz w kategoriach, nazwijmy to, demokratycznych. A tymczasem do zorganizowania przewrotu nie trzeba mieć 80% poparcia, wystarczy właśnie te dobrze zorganizowane kilka procent plus reszta, której generalnie cała sytuacja w najgorszym przypadku zwisa i powiewa.
Ukraina wedle wszelkiego prawdopodobieństwa będzie [o ile już nie jest] bankrutem, za tym pójdzie niechybnie ostre zubożenie społeczeństwa. I właśnie to – a nie IMHO taka czy inna ruska interwencja – może stać się pożywką dla ekstremy.
Nie. Uważam po prostu, że rozgrywanie faktów to jedna sprawa, a ich „sprzedaż” publice to rzecz zupełnie oddzielna, niemająca z pierwszym wiele wspólnego.
Masz rację, w wymiarze masowym takich rzeczy nie ma. Ale jeśli to ma czegokolwiek dowodzić, to jest to raczej potwierdzenie sytuacji Polski…
Zaprzestanie fotografowania się na tle flag banderowskich i uprawiania wygłupów na Majdanie w towarzystwie Tiahnyboka wydawałoby mi się całkiem obiecującym początkiem. Po co domagać się do naszych „elit” wygibasów intelektualnych, skoro odpadają nawet na najprostszych sprawach? First things first.
Zabawne, że przychodzi Ci do głowy równanie akurat Litwy do Ukrainy. Litwa – w porywach 3 mln osób. Ukraina – 45 mln.
Żeby tylko „tam na Ukrainie”. Link o wystąpieniach w ONZ czytał?
Najwyraźniej masz słabszy dzień. Nie będę nagle dla Twojej wygody umysłowej twierdził ze stuprocentową pewnością, że śp. Kaczyńskiego zabili Ruscy. I – o ile dobrze pamiętam, choć memoria fragilis est – nigdy tak nie twierdziłem. A nawet jeśli [w co szczerze mówiąc wątpię], to insynuacje, jakobym zmienił ocenę akurat na użytek tej sytuacji, wydają mi się… no właśnie, insynuacjami.
A Ukraińcom, którzy potrafili przez ponad trzy miesiące masowo, dziesiątkami i setkami tysięcy demonstrować przeciw władzy aż do jej obalenia (czego dokonali już drugi raz w ciągu dekady), polityka niewątpliwie zwisa i powiewa. Kombinuj dalej.
…która w takim razie musi być jakimś wyjątkiem od reguły, więc czekam na przykłady z innych państw.
Ech… No dobrze, a po tym początku?
A Rosja – 140 mln. Plus atomówki i ropa. Ponawiam więc pytanie: czemu tamtejszy imperializm tak Cię nie martwi? Czemu przejmujesz się wielbicielami Bandery bardziej niż wielbicielami Stalina?
Ale ogarniasz jeszcze przebieg wątku, czy już nie? Napisałem, że do zorganizowania przewrotu [czyt. banderowców ani żadnego innego] nie jest potrzebna „demokratyczna większość”. A Ty do mnie, że nieprawda, PONIEWAŻ Ukraińcy wyszli tysiącami przeciw Juszczence. To ma być jakikolwiek argument? To nawet nie jest słaby argument, to jest po prostu zupełnie nieadekwatne…
Ani mi się śni. Zamarzyło Ci się kontestować regułę, obowiązującą w polityce od paru wieków, więc sam teraz jedz ten pasztet.
Chociażby wymuszenie przeprosin. Nie tylko dlatego, żeby sprawiedliwości stało się zadość. Dlatego też, że jeśli następnym razem komukolwiek przyjdzie do głowy riezat’ Lachiw, żeby owo riezanie nie zyskało z punktu dumnego miana walki narodowowyzwoleńczej.
Kto powiedział, że bardziej? A do tematu imperializmu wrócimy, kiedy Rosja weźmie coś więcej, niż Krym – bo jak na razie z panikarskich wizji na necie i w mediach nie wychodzi wiele, Ruscy po prostu okopali się na Krymie i siedzą, a histerię i pianę biją wszyscy inni. Co zresztą zgadzałoby się z ekonomicznym tłem konfliktu.
Mam wrażenie, że to raczej Ty przestałeś ogarniać. Do przewrotu oczywiście nie trzeba poparcia większości, natomiast – jak sam zauważyłeś komentarz wcześniej – większości musi to przynajmniej zwisać i powiewać. A w przypadku Ukrainy taki przypadek z całą pewnością nie zachodzi – gdyby ktoś przeprowadził zamach stanu, następnego dnia zapewne miałby na głowie rewolucję.
Wszystko to oczywiście przy założeniu, że Swoboda w ogóle coś takiego planuje – a o ile wiem, żadnych podstaw ku temu jak dotąd nie dała.
Od wieków to w kulturalnej dyskusji obowiązuje reguła, że głosiciel tezy ma ją udowodnić, a nie oczekiwać od przeciwników szukania dowodów przeciwko niej – ale znaj moje dobre serce, zobaczmy (za Wikipedią), do kogo najwięcej eksportują czołowe potęgi gospodarcze:
USA: Kanada, Meksyk, Chiny, Japonia.
Japonia: Chiny, USA, Korea Południowa, Tajlandia, Hong Kong.
Niemcy: Francja, UK, Holandia, USA, Austria, Italia, Chiny, Szwajcaria.
Chiny: USA, Hong Kong, Japonia, Korea Południowa.
Wielka Brytania: Niemcy, USA, Holandia, Francja, Irlandia, Belgia.
Francja: Niemcy, Belgia, Italia, Hiszpania, UK, USA, Holandia.
Korea Południowa: Chiny, USA, Japonia.
No dobrze, ale może chociaż biedni eksportują do biednych?
Indie: Zjednoczone Emiraty Arabskie, USA, Chiny, Singapur, Hong Kong.
Brazylia: Chiny, USA, Argentyna, Holandia.
Meksyk: USA, Chiny, Japonia.
Nigeria: USA, Indie, Holandia, Hiszpania, Brazylia, UK, Niemcy, Japonia, Francja.
Egipt: Italia, Indie, USA, Arabia Saudyjska, Turcja, Libia.
No i Ukraina: Rosja, Turcja, Italia, Polska, Indie, Chiny.
Myślę, że powyższe przykłady wystarczają aż nadto do rozwalcowania Twojej „wielowiekowej reguły” na naleśnik. Wszyscy eksportują głównie do państw bogatych i rozwiniętych, wymienieni odbiorcy to każdorazowo co najmniej 40% całości, w większości przypadków ponad 50%. Jeśli w świetle tych danych nadal zamierzasz głosić, że utrzymywanie Ukrainy w biedzie bardziej nam się opłaca niż jej rozwój, to mogę tylko współczuć zaślepienia.
Próbuję sobie przypomnieć choć jeden przypadek, kiedy jedno państwo wymusiło na drugim przeprosiny za historię – i jakoś przypomnieć sobie nie mogę, naciski zwykle okazywały się raczej przeciwskuteczne. Na upartego można by uznać przykład Niemiec po 1945, ale to raczej wyjątek potwierdzający regułę – tam zresztą nie było jakichś tam nacisków, tylko bezwarunkowa kapitulacja i okupacja, co w przypadku stosunków polsko-ukraińskich niespecjalnie wchodzi w grę. Ale Ty mi pewnie zaraz podasz sposób, jak to zrobić.
OK, to może i do banderowców wróćmy, jak zdziałają więcej niż… w sumie, jak w ogóle cokolwiek zdziałają, bo na razie z Twoich panikarskich wizji nie wychodzi nic.
A bierzesz pod uwagę, że jednostki ludzkie nie są na ogół zdolne do jednakowej reakcji w czasie na ciągły stres / bodźce? Owszem, nie zwisa im i nie powiewa. Teraz. Jeszcze parę tygodni i zacznie.
Primo, nie ja wspomniałem ‚beggar thy neighbour’. Secundo, listę osób, do których możesz zgłosić się po uzasadnienie, zawiera odnośny art na Wikipedii. No ale mniejsza.
I znowu chochoł. Zupełnie jakby gołe dane dot. eksportu wskazywały na cokolwiek.
Jaka jest struktura eksportu krajów biednych / słabo rozwiniętych? Kiedy produkcja „biedoty” może stanowić realną konkurencję dla bogatszych sąsiadów? Gdy ci pierwsi eksportują niewiele ponad surowce i wagony, czy gdy konkurują z wielkimi np. high-techem czy big pharmą, połączoną jeszcze nie daj Matko Ziemio z własnym – o zgrozo! – kapitałem, nie transferowanym za granicę do spółek-matek? O międzynarodowym podziale pracy słyszał? Jeśli tak, to jaki Bangladesz jest większym zagrożeniem dla firm z Doliny Krzemowej: wyedukowany i bogaty, czy eksportujący tylko ropę i święte krowy [czy co oni tam mają]?
Dlaczego nie mogę oprzeć się wrażeniu, że w Twoim uniwersum banderowcy i wszyscy „źli” koniecznie muszą być patentowanymi kretynami i dla wykazania Ci czegokolwiek koniecznie wszczynać wojny naraz ze wszystkimi swoimi sąsiadami? Ze szczególnym uwzględnieniem tych, z którymi łączy ich akurat sojusz taktyczny?
Masowe protesty przeciw szachowi w Iranie trwały prawie rok, przy brutalności władzy nieporównanie większej niż na Ukrainie, więc z tymi paroma tygodniami bym uważał.
BTW: kiedy się spodziewasz tego zamachu stanu? Skoro mówisz o ciągłym stresie, to wnoszę, że już niedługo, więc byłbym wdzięczny za jakiś orientacyjny termin.
To pokaż wreszcie jakiekolwiek dane, które by na coś wskazywały. Na przykład na to, że Twoje twierdzenie nie jest w całości z głębin jelita grubego wyjęte.
Mowa była o rynkach zbytu, nie o konkurencji. Jeśli masz problemy z pamięcią, służę cytatem: „Chochoł, a nadto najwyraźniej nowa ekonomia, gdzie zdajesz się twierdzić, że kraj uprzemysłowiony i nowoczesny jest lepszym rynkiem zbytu, niż kraj bez przemysłu i własnej wytwórczości.” Dziesięć komciów wymieniliśmy od tamtej pory i ciągle nie mogę się doprosić o jakiekolwiek powody, by sądzić inaczej.
Czemu zaraz wojny? Powiedziałem wyraźnie, że niech zdziałają COKOLWIEK, co by dało jakieś podstawy do uważania ich za realne zagrożenie. Cokolwiek powyżej wygadywania głupot przez ludzi, którzy mają minimalne lub zerowe możliwości przejścia od słów do czynów. Nie wydaje mi się, żebym wymagał zbyt wiele – zwłaszcza od kogoś, kto kwituje wzruszeniem ramion militarną agresję jednego naszego sąsiada na drugiego.
Huh? Szło mi o stres wywołany ruskim wojskiem w sąsiednim powiecie. O żadnym zamachu stanu nawet nie myślałem. Inna rzecz, że jeśli sytuacja będzie się przeciągać [a pewnie będzie – każdy dzień nerwów to droższa ropa i dodatkowe zyski Rosji], to człowiek oferujący receptę jasną, prostą i przejrzystą wygra w cuglach, jak to w demokracji bywa, więc może to wyglądać… jakkolwiek.
Na który rynek ciężej wejść z produktem bardziej zaawansowanym? Do gospodarki w miarę rozwiniętej, dysponującej własnym przemysłem i jakimś dochodem rozporządzalnym u konsumentów, czy gdzieś do bantustanu, który łyka wszystko jak młody pelikan?
Zerowe możliwości, taaaak. Aktualnie na świeczniku ukraińskim z ramienia Swobody znajduje się m.in. wicepremier, minister obrony i prokurator generalny.
Dla symetrii proponuję wyobrazić sobie np. przedstawiciela ONRu w parlamencie… nie mówiąc o jakimś stołku ministerialnym. Albo jakiegoś negacjonistę holokaustowego jako ministra edukacji. I reakcję TVN24 czy „GW”. Znaj proporcją.
Hę? To o jakim przewrocie pisałeś?
Tylko co może łyknąć bantustan, w którym ludzie zarabiają równowartość iPada rocznie? Zresztą, krótka piłka – jesteś w stanie wygrzebać jakieś twarde dane na poparcie swoich twierdzeń, czy nie?
Tu niczego nie trzeba sobie wyobrażać – nie dalej jak kilka lat temu mieliśmy w rządzie partię zamawiaczy pięciu piw, wicepremierem i ministrem edukacji był założyciel MW 2.0, a wiceprezesem TVP zasłużony NOP-owiec. Przypomnij mi, co wtedy pisałeś o szalejącym w Polsce neonazizmie? I co byś wtedy napisał np. o Niemcu, który sugerowałby, żeby pozwolić Putinowi wziąć Polaków za mordę, bo to lepsze i bezpieczniejsze niż ci faszyści w rządzie?
A faktycznie, pisałem o przewrocie / zamachu stanu, przepraszam. Co do dokładnej daty – podam ją z dokładnością co do dnia zaraz po tym, kiedy Ty z taką samą dokładnością podasz termin agresji Rosji na kolejne kraje.
Bangladesz jest przykładem biedy ekstremalnej. Ale taka np. Polska, gdzie zarabia się na iPada w niecały miesiąc, dziwnym trafem w skali masowej jest niemal wyłącznym importerem tego, co zaawansowane technologicznie, od samochodów począwszy, na laptopach skończywszy. I poza paroma przypadkami wartymi póki co przyjrzenia się nie mamy w skali masowej [MASOWEJ!] niczego, co mogłoby konkurować za granicą w segmencie hi-techu.
Nie mam najmniejszego zamiaru nawet się tym zajmować, wybacz. Powtórzę: „Primo, nie ja wspomniałem ‚beggar thy neighbour’. Secundo, listę osób, do których możesz zgłosić się po uzasadnienie, zawiera odnośny art na Wikipedii.” Dodam jeszcze tertio: nie ja polemizuję z poglądami znanymi i stosowanymi w polityce od setek lat.
Nie widzę związku… albo nie pamiętam kontekstu.
Ale my nie rozmawiamy o moich reakcjach, tylko o reakcjach „ogółu”. A reakcje ogółu były takie, że wicepremier i minister edukacji musiał dopiero przyłączyć się do dożynania watahy, żeby można było o nim napisać choćby neutralnie.
Cóż, ja przynajmniej mam jakieś podstawy, by się jej spodziewać.
Na co tradycyjnie nie przedstawisz żadnych danych, bo używanie Google jest poniżej Twojej godności. Na szczęście nie poniżej mojej, więc np. tutaj możesz się przyjrzeć szczegółowej strukturze handlu zagranicznego. Twojej inteligencji pozostawiam wyciągnięcie wniosków.
A ja powtórzę, że mowa była o rynkach zbytu, nie o zasadzie „beggar thy neighbour” w ogólności.
Może Ty. Ja tu żadnymi „reakcjami ogółu” się nie zajmowałem.