Cichy Fragles

skocz do treści

Tabloid

Dodane: 16 kwietnia 2014, w kategorii: Varia

Zasadniczo inwazją anglicyzmów niespecjalnie się przejmuję – nasz język przetrwał już XVIII-wieczną inwazję z Francji i XIX-wieczny zabór rosyjsko-germański, więc Anglosasi też mu nie podskoczą – niektóre zamorskie zapożyczenia mocno mnie jednak drażnią. Zwłaszcza tytułowe, może dlatego, że najczęściej się z nim spotykam.

Rozumiem zapożyczanie słów, które nie zdążyły (i już nie zdążą) się dorobić polskiego odpowiednika (np. 90% terminologii IT). Rozumiem zapożyczanie, gdy polski odpowiednik jest mniej wygodny (bo dłuższy czy trudniejszy w wymowie) lub gdy obcojęzyczne słowo ma nieco inny zakres znaczeniowy i z tego względu się przydaje. Za cholerę jednak nie rozumiem, jaki może być pożytek z brzydkiego słowa „tabloid”, skoro nie jest ono ani wygodniejsze, ani nie oznacza niczego innego, niż prapolski „brukowiec”?

Spotkałem się z argumentem, że „tabloid” jest neutralny, a „brukowiec” ma pejoratywny wydźwięk. Cóż, według mnie to bardzo dobrze, bo właśnie taki powinien mieć. „Złodziej” też jest negatywnie nacechowany, czy wobec tego powinniśmy go zastąpić jakimś neutralnym terminem? Zresztą, jeśli „tabloid” się zadomowi na dłużej, to z czasem też przestanie brzmieć neutralnie – wydźwięk słowa nie bierze się przecież znikąd, tylko od jego desygnatu, a jaki ten desygnat jest, każdy widzi.

Ale co ze słowem „tabloidyzacja” – zapyta ktoś – czym można je zastąpić? Tu prawdziwie polskiego odpowiednika przecież nie ma, a „brukizacja” czy „brukowizacja” brzmi tragicznie. I owszem, ale nie widzę przeszkód, by z „tabloidu” zrezygnować, a przy „tabloidyzacji” pozostać. Słowa „martyr” też w języku polskim nie ma, a „martyrologię” mamy, i to w nadmiarze.

Po co nam zatem „tabloid”? Po nic. Wygodny jest on co najwyżej dla samych brukowców, którym ten brak negatywnego wydźwięku na pewno pasuje – ale jeśli pozwolimy brukowcom, by nam przerabiały język, to tylko patrzeć, jak ten język sięgnie bruku.


Komentarze

Podobne wpisy