Gdybyście mogli wysłać w przeszłość (powiedzmy dziesięć lat temu, ale może to być inny okres, co kto woli) list do samego siebie, co byście w nim napisali?
Dla uproszczenia załóżmy, że kwestia wiarygodności listu nie będzie problemem – cokolwiek napiszemy, jakimś magicznym sposobem nasze młodsze wcielenie będzie mieć pewność, że to autentyczna wiadomość z przyszłości od samego siebie, i potraktuje ją poważnie.
Żeby jednak nie było za prosto, nie można tam przekazać żadnych konkretnych informacji o późniejszych wydarzeniach, więc odpadają wiadomości o wynikach losowania Totolotka czy kursach walut, jak również teksty typu „kupuj BitCoiny, dopóki nie przekroczą stu dolarów” (zresztą efekt motyla i tak by automatycznie unieważnił większość z nich). Krótko mówiąc, w grę wchodzą tylko rady o charakterze ogólnym.
Co zatem byście sobie napisali?