Kolejny rok blogowania za mną, niestety kolejny schyłkowy: 17 notek oznacza zaledwie wyrównanie antyrekordu sprzed dwóch lat, natomiast 71 komentarzy (4.18 na wpis) to już nowy antyrekord. Słabo, coraz słabiej, już chyba bez widoków na przełamanie.
I nawet nie mogę powiedzieć, żeby ilość przeszła w jakość – podobnie jak rok temu, tylko trzema wpisami jestem skłonny się pochwalić…
…z czego dwa właściwie nawet nie są wpisami sensu stricto.
Cóż zatem począć? Chciałbym obiecać poprawę, ale nie jestem politykiem, żeby ciągle obiecywać i się nie wywiązywać. Jedyne zatem, co obiecuję, to że mimo wszystko się nie poddam.
Co rzekłszy, tradycyjnie czekam na Wasze skargi, zażalenia i wolne wnioski. Korzystajcie, póki możecie.