Cichy Fragles

skocz do treści

Mistrzostwa na serio czas zacząć

Dodane: 26 czerwca 2010, w kategorii: Futbol

Nie ukrywam, że bardziej lubię mistrzostwa Europy niż świata – przede wszystkim ze względu na rundę grupową. Na ME jej poziom jest względnie wyrównany i nawet czołowe potęgi od początku muszą się mocno sprężać – tym bardziej, że siłą rzeczy walczą o awans także między sobą. Na MŚ grup jest dość dużo, by każda potęga trafiła do innej (wyjątek na trwających MŚ to grupa G, z Brazylią i Portugalią), więc awans jest zwykle oczywistością, a najsilniejsi myślą głównie o tym, by stracić jak najmniej sił przed fazą pucharową. Tym bardziej, że na drugim końcu stawki mamy drużyny „sympatyczne”, dla których sam występ na mundialu już stanowi historyczny sukces, podczas gdy na Euro tylko z rzadka trafi się jakaś Łotwa czy Polska.

Powie ktoś może: Ale zaraz, przecież mieliśmy niespodzianek co niemiara, a prawie nikt nie awansował bez problemów. Cóż, wpadek faworytów faktycznie nie brakowało (przypominają się MŚ 2002), ale i tak prawie wszystko w pierwszej rundzie skończyło się planowo – dość powiedzieć, że z szesnastu drużyn, którym pół roku temu wróżyłem awans, odpadły tylko cztery. A ekspertem na pewno nie jestem.

Dwie niewątpliwe sensacje jednak mieliśmy, przy czym o ile blamaż Francji to w sumie nic nowego (z pięciu ostatnich turniejów to już trzeci, który kończą w pierwszej rundzie, w tym drugi z rzędu), o tyle występ Italii trudno w ogóle skomentować – mistrz świata zajmujący ostatnie miejsce w bezapelacyjnie najsłabszej grupie, remisujący z „sympatyczną” Nową Zelandią i zbierający łomot od Słowacji, która nawet z Polską wygrywała fuksem – doprawdy, brak słów. Co prawda niektórzy twierdzą, że właściwie to od poprzedniego mundialu wiele się nie zmieniło – znowu Włosi minimalnie lepsi od Francuzów;-).

Inna sprawa, że generalnie dla Europy ten turniej jest jak dotąd wyjątkowo nieudany – raptem sześć drużyn w drugiej rundzie (zamiast zwyczajowych dziesięciu), a w dodatku tak się pechowo złożyło, że wszystkie wzajemnie na siebie powpadały, więc w ćwierćfinałach zostaną już tylko trzy. Szczęśliwie tam już na siebie nie wpadną, więc może w półfinałach wszystko wróci do normy;-). Zawód przeżywa też Afryka – z piątki jej reprezentantów do drugiej rundy wepchnęła się tylko Ghana, a i to głównie dzięki prezentom od przeciwników, bo gola z akcji jak dotąd nie zdobyła. Same sukcesy ma natomiast Ameryka Południowa – wszystkie jej drużyny grają dalej, z czego aż cztery wygrały swoje grupy, a Chile ustąpiło tylko wielkiej Hiszpanii.

Z przegranych najbardziej żal Słowenii, która była skazywana na pożarcie, a jednak do awansu zabrakło jej dosłownie sekund. Szkoda też Australijczyków, którzy wprawdzie na dzień dobry dostali lanie od Niemców, ale potem mieli wielkiego pecha z Ghaną – przypadkowa ręka kosztowała ich rzut karny i czerwoną kartkę, a gdyby nie to, prawie na pewno by wygrali i awansowali. No i oczywiście trzeba wyróżnić Nową Zelandię – absolutnie najsłabsza drużyna, jaka zakwalifikowała się do turnieju, notabene pokonując w eliminacjach takie potęgi jak Vanuatu czy Bahrajn – a tu proszę, wprawdzie już wracają do domu, ale bez porażki, po samych remisach, w tym ze wspomnianymi Włochami.

Moje typy w drugiej rundzie:

Urugwaj-Korea Południowa – zdecydowanie więcej przemawia za Urugwajem, który w dość trudnej grupie zajął pierwsze miejsce, nie tracąc ani jednej bramki.

USA-Ghana – jedni i drudzy awansowali bardzo szczęśliwie, ale Amerykanie jednak bardziej zasłużenie – i pewnie też zasłużenie przejdą dalej.

Niemcy-Anglia – największy hit tej rundy; niby wszystko przemawia za Niemcami, ale coś mi mówi, że Anglia nie jest taka słaba, jak by sugerowały jej wyniki w rundzie grupowej. Ktokolwiek wygra, spodziewam się, że zakończy mundial na podium.

Argentyna-Meksyk – cztery lata temu lepsi byli Argentyńczycy i teraz też są oczywiście faworytami, ale z boskim Diego na ławce zaliczyli już niejedną wpadkę, więc może i Meksyk zdoła ich zaskoczyć?

Holandia-Słowacja – nie ma dwóch zdań, Słowacy drugiego meczu życia w ciągu czterech dni na pewno nie zagrają.

Brazylia-Chile – Chilijczycy dzielnie walczyli z Hiszpanią i pewnie też dzielnie powalczą z Brazylią, ale na tym się skończy.

Paragwaj-Japonia – wszystko jest możliwe, ale raczej Paragwaj.

Hiszpania-Portugalia – kolejny wielki hit; Portugalczycy wyszli z grupy śmierci bez straty gola, ale raczej tej passy nie przedłużą, bo Hiszpania po fatalnym początku wyraźnie się rozkręca i powinna wreszcie dotrzeć co najmniej do półfinału.

A w ćwierćfinałach? Urugwaj-USA, Holandia-Brazylia, Niemcy/Anglia-Argentyna, Hiszpania-Paragwaj – nudzić się nie będziemy:-).


Komentarze

Podobne wpisy