Rozmawiają dwie koleżanki:
– Czemu jesteś taka smutna?
– A wiesz, poznałam wczoraj czarującego, przystojnego faceta, poszliśmy do niego i przeżyłam parę godzin wspaniałego, dzikiego seksu…
– No to chyba powinnaś się cieszyć, a nie smucić?
– No tak, ale potem wróciłam do domu i mąż mnie po staremu przeleciał.
Co tu dużo mówić – cztery dni po zakończeniu mundialu oglądanie meczu Wisły dostarczyło mi wrażeń zupełnie jak w powyższym dowcipie. Ale przynajmniej wuwuzeli wreszcie nie było – zawsze to jakieś pocieszenie.
Komentarze
ach ci mężowie, zero polotu :)
jak oglądałem mecz Lecha (troszkę jednak wyższy poziom) to zdawało mi się, że boisko jest przynajmniej 2 razy większe od tych w RPA, bo jakoś tak długo zajmuje im dośrodkowanie… Prawie jak mundial w slow-motion :)
E, mogło być gorzej. Ruch ledwo zremisował z maltańską potęgą…
torero: ale transmisji z niebieskich nigdzie nie było więc i samym meczem trudniej się dołować