- przyuważyć palacza ze zwisającym kapturem;
- poczekać aż wywali peta na ziemię nawet nie zadając sobie trudu zgaszenia go;
- podnieść tlącego się peta i niepostrzeżenie wrzucić do ww. kaptura;
- obserwować rozwój wydarzeń z dziką satysfakcją.
Kiedyś na pewno ten plan zrealizuję. I niech będzie, że jestem złym człowiekiem;-).
Komentarze
Obiecaj mi, proszę, że zamiar zrealizujesz u siebie na Nowej Hucie.
O, też tak kiedyś muszę zrobić :D Zwykłe upominanie smrodków na przystankach zrobiło się już nudne, trzeba na inny sposób pozbywać się szkodników.
Haha, podoba mi się ten pomysł ;)
Tylko żeby biedakowi czasem kredki z tornistra nie wyleciały :D