– Dziwnie się czuję, widząc cię znowu.
– Ale czułabyś się dziwniej, gdybyś się ze mną nie widziała, prawda?
– A może byś tak zrobiła mężowi przysługę i przeżyła orgazm?
– Powiedziałam mu prawdę. Zawsze mówię prawdę. W ten sposób nikt mnie nie przyłapie na kłamstwie.
– Dostałaś mój list?
– Tak. Był cudowny. Podarłam go. Pomyślałam sobie, że nic lepszego nie mogę z nim zrobić.
– Śmie pan porównywać się z Szekspirem?
– Ja tylko…
– Jeszcze chwila, a zacznie pan porównywać się z Margaret Atwood i Alice Walker!
– Z jakich sadystycznych zdrad czerpał pan najwięcej rozkoszy: ze zdrad przyjaciół, których żony uwodził pan tak bezwzględnie, czy nieznajomych, których żony uwodził pan tak bezwzględnie?
– Wolałabym, żebyś wcale mnie dziś nie nazywał. Chcę być bezimienna.
– Może nazwać cię „Nikt”?
– Nie, to zbyt jednoznaczne.
– Interesujesz się polityką – bo jesteś Polką, czy dlatego, że naprawdę interesujesz się polityką?
– Kochasz ją bardziej, niż kiedykolwiek mnie kochałeś.
– Dlatego, że ona nie istnieje. Gdybyś nie istniała, też bym cię tak kochał.
– Piszę fikcję, a mówią mi, że to autobiografia. Piszę autobiografię, a mówią mi, że to fikcja. Skoro więc ja jestem taki tępy, a oni tacy bystrzy, niech sami zadecydują, czym jest ta książka, a czym nie jest.
No właśnie, czym właściwie jest ta książka – poza tym, że zbiorem intymnych dialogów mężczyzny z kobietami? Dialogów początkowo realistycznych (choć już pierwszy z nich stawia pod znakiem zapytania prawdziwość kolejnych), potem stopniowo coraz bardziej igrających z konwencją, aż na koniec dostajemy kłótnię pisarza z jego żoną, która znalazła zapis poprzednich rozmów i wzięła je za prawdziwe. Pisarz zaś staje na głowie, by jej wytłumaczyć, że choć liczne bohaterki książki są realnymi postaciami z jego życia, to romanse z nimi miały miejsce tylko na papierze – ale czy można mu wierzyć? Tytuł „Oszustwo” każe raczej wątpić, chyba że to właśnie nas się tu oszukuje. Ale o tym, jak radzi autor w ostatnim cytacie, musimy sami zadecydować.
Książka jest niewątpliwym prztyczkiem w nos dla krytyków czytających książki przez pryzmat biografii autorów. Jakkolwiek życiorysu Rotha nie znam, domyślam się, że przynajmniej część bohaterek faktycznie ma swoje realne odpowiedniki – choć z drugiej strony, może ich niedwuznacznie zasugerowana realność to także część tytułowego oszustwa? To już pytanie dla specjalistów od grzebania w życiorysach.
A poza tym jest to pierwsza książka Rotha, jaką przeczytałem – i choć mógłbym jej sporo zarzucić (przede wszystkim pretensjonalność, stereotypowe historie nieudanych związków i momentami sztuczność tych dialogów), to nie mogę nie docenić giętkiego języka i intelektu autora, którego z pewnością stać na więcej. Na pewno zatem na tym jednym tytule nie poprzestanę.
Ocena: 4
Komentarze
Witam tu Ortograficzne SS :
1 akapit – 7 linijka ””Oszustwo” każe raczej wątpić”
Co do tekstu, to dobrze napisany i zachęca do lektury :)
Ale gdzie tu błąd?
Zapraszam do moich recenzji książek na stronę
http://dodeski.pl
Gorąco polecam :)
Hej, ja mam pytanie małe. Czy byłabyś zainteresowana umieszczeniem w Katalogu Czytelniczym? Wystarczy tylko, że dodasz Katalog do linków i napiszesz w komentarzu bądź w mailu, żebym wpisała na listę Twojego bloga. :) Oczywiście, do niczego nie zmuszam.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Po pierwsze – nie jestem kobietą. Po drugie – do tego typu spraw jest mail, a nie komentarze. A odpowiadając na pytanie – nie, nie jestem zainteresowany żadną wymianą linków.