(bo w sumie czemu miałby być tylko literacki)
Przeczytane:
Skarby Ziemi (Ed Conway) – piasek, sól, żelazo, miedź, ropa i lit – od tych sześciu surowców zależy los naszej cywilizacji, w stopniu dużo większym niż się zdaje, a książka to kopalnia wiedzy o kopalniach i dalszych etapach „życia” tych substancji, jak również o problemach, jakie nam generują.
Rozdroże kruków (Andrzej Sapkowski) – nie będę oryginalny, stwierdzając, że jest to lepsze niż „Sezon burz”, ale nie dorównuje sadze – autor nadal dowozi, ale trochę już powtarzalnie i przewidywalnie, nawet Geralt jako nieokrzesany młodzieniec nie wnosi za wiele nowej energii.
Mleczarz (Anna Burns) – opowieść o nacjonalistycznym obłędzie, jaki opętał Irlandię Północną w czasach „kłopotów” – nielekka w lekturze, bo autorka kocha analizować wszystko bez umiaru, z piętrowymi dygresjami, niczym Javier Marias – jako fan tego ostatniego, nie mogłem się nie zachwycić.