Wybrane lektury z ostatniego kwartału śp. roku 2024:
Marysieńka Sobieska (Tadeusz Boy-Żeleński) – oparta głównie na korespondencji biografia, momentami bardziej Sobieskiego niż Marysieńki, oboje jednak ukazująca w ciekawym świetle – autor nie pomija wydarzeń historycznych, koncentruje się jednak na tym, czym historycy mniej się interesują, czyli burzliwych relacjach między bohaterami, nie pozostających bez wpływu na historię.
Zielony dom (Mario Vargas Llosa) – z jednej strony jak zwykle bogata kreacja z gromadą bohaterów i wątków, z drugiej strony trudna do ogarnięcia narracja, nawet jak na tego autora strasznie nieliniowa i chaotyczna, więc czytało mi się to ciężko.
Ciemna materia i dinozaury (Lisa Randall) – autorka stawia tezę, że do wymarcia dinozaurów (jak i innych wielkich wymierań) mogły się przyczynić fluktuacje ciemnej materii, okresowo sprowadzające w pobliże Słońca więcej ciał z Obłoku Oorta – dałoby się to wyłożyć krócej niż na pięciuset stronach, ale jeśli ktoś niewiele wie o ciemnej materii, to na pewno nie pożałuje.
Ale z naszymi umarłymi (Jacek Dehnel) – tragikomiczna apokalipsa zombie, którzy zmieniają wszystkich w Polaków – od pewnego momentu niestety niewiele się już to różni od standardowej apokalipsy zombie, więc pozostał mi niedosyt, ale mimo wszystko oceniam pozytywnie.
Niezwykłe zmysły (Ed Yong) – potężna cegła o tym, jak zwierzęce zmysły różnią się od naszych (od różnic typu inny zakres widzianych barw po zmysły bez odpowiednika u ludzi, jak wykrywanie pól magnetycznych czy mikrodrgań podłoża) i co z tego wynika dla ich postrzegania świata – a oczywiście wynika sporo.
Płomień (Magdalena Salik) – powieść SF o wyprawie międzygwiezdnej, w której od początku wiemy, że coś pójdzie nie tak, ale dopiero pod koniec dowiemy się, co tak naprawdę. Rozwiązanie zagadki nie wyrywa z butów, ale jak na debiut jest to obiecujące.
Kobieta do zjedzenia (Margaret Atwood) – historia o kobiecie, która wkracza w dorosłość, ma przyzwoitą pracę, zaręcza się i niby powinna być szczęśliwa – ale nie jest, bo czuje się skrępowana i pozbawiona podmiotowości przez to wszystko, co powinna; zarazem jednak nie ma żadnego pomysłu, co z tym zrobić, więc robi rzeczy bezsensowne i niezrozumiałe dla wszystkich z nią samą włącznie. Najdziwniejsza powieść Atwood, jaką czytałem, ale i mocno dająca do myślenia.
Komiksy:
Vision (Tom King) – miks superhero z dramatem obyczajowym: rodzina robotów próbuje żyć na przedmieściach jak zwykli ludzie, spotykając się z niechęcią zwykłych ludzi, co prowadzi do tragicznych konsekwencji. Historia nie tak głęboka, jak udaje, ale bardzo zacna.
Brom XXX (Unka Odya) – o ile zwykłe Bromy były „tylko” dobre, o tyle wersja porno to czysty miód – i przy okazji dowód, że porno też może mieć fabułę.
Zawirowania (Tilie Walden) – historia o łyżwiarstwie, które przez lata stanowiło dla autorki odskocznię od życiowych problemów; bardzo sprawnie opowiedziana, trochę jednak stawiająca sprawę na głowie: o rzeczonych problemach, z których każdy pewnie by wystarczył na osobną historię (niekochająca matka, przemoc w szkole, homofobia, molestowanie) komiks ledwie napomyka, poświęcając wszystkim w sumie może kilkanaście stron, za to szeroko opisuje treningi, turnieje i tak dalej. Może łyżwiarstwo pozostało dla niej odskocznią nawet przy tworzeniu autobiografii?