Cichy Fragles

skocz do treści

Pominięta teoria solarystyki

Dodane: 27 sierpnia 2024, w kategorii: Literatura

Zajrzałem ostatnio do „Astronautów” i znalazłem tam taki fragment, opisujący raport kosmitów z obserwacji Ziemi:

Nieznanym istotom udało się pomimo wielkiej chyżości i wysokości, na jakiej odbywał się lot pocisku, dostrzec planowe zagospodarowanie naszej planety: fabryki, domy, drogi, a nawet ludzi na polach i ulicach. Niepojęte było jednak to, że w ogólnym opisie dostrzeżonych zjawisk traktowały ludzi jako coś najmniej ważnego i zdawały się nie przypisywać im roli budowniczych i konstruktorów cywilizacji ziemskiej. „Raport” nazywał ludzi „długimi kroplami” (jak wynikało z objaśnienia, chodziło o „ciągliwą, miękką substancję”, z której zbudowane są nasze ciała) i uważał ich za cząstki jakiejś większej, jednorodnej masy, od której tylko chwilowo wyosobnili się w postaci owych „kropel”. Masa taka musiała być dla autorów „raportu” czymś powszechnym i dobrze znanym, ponieważ wyrażali przypuszczenie, że ludzie utworzeni są z podobnej substancji, co… (tu następowało słowo nieprzetłumaczone, bo nieistniejące w żadnym ziemskim języku). W dalszej części „raportu” opisane były miasta, domy mieszkalne oraz rozmaite urządzenia, jak na przykład sieci kolejowe, dworce, porty, z tak dużą dokładnością, że czytających ogarniał mimowolny podziw dla precyzji instrumentów obserwacyjnych, jakimi musieli się posługiwać podróżni statku międzyplanetarnego. I tutaj jednak, u podstawy opisu, leżało to samo całkowite i niepojęte odwrócenie pojęć: autorzy „raportu” usilnie poszukiwali twórców ziemskiej cywilizacji technicznej, nawet nie domyślając się ich w ludziach. To, że dostrzegali przy tym ludzi, nie ulegało wątpliwości, bo kilka zdań dalej napomykali: „w polu widzenia pełznie sporo długich kropel”.

No i pomyślałem sobie: a może podobny błąd popełniają ludzie w „Solaris”?

Przekartkowałem – i okazało się, że wszystkie przedstawione tam teorie zgodnie koncentrują się na oceanie, uznając go za formę życia, natomiast ani jedna nie bierze pod uwagę możliwości, że może on być tylko środowiskiem czy narzędziem prawdziwych mieszkańców planety, których nie zauważamy lub nie rozpoznajemy – np. dlatego, że są oni zbudowani z neutrin czy jakiejś innej dziwnej materii, albo istnieją tylko jako procesy wewnątrz oceanu, niemożliwe dla nas do wyodrębnienia.

A przecież taka teoria tłumaczyłaby to i owo:

Dlaczego ocean czasem reaguje na działania ludzi, a innym razem zupełnie je ignoruje? Ano dlatego, że w jednych przypadkach żyjące tam istoty akurat były w pobliżu, a w innych ludzie trafiali na jakieś pustkowie.

Czemu służą dziwne twory pojawiające się od czasu do czasu na powierzchni oceanu? Może niczemu – może to po prostu przejawy lub efekty uboczne jakichś niewidocznych dla nas działań jego mieszkańców.

Dlaczego wszelkie próby nawiązania kontaktu były nieskuteczne? Cóż, skoro próbowano go nawiązywać z oceanem, zamiast z jego mieszkańcami, trudno żeby było inaczej.

Także brak jakiejkolwiek zauważalnej reguły w zachowaniach oceanu może wynikać z tego, że są to w rzeczywistości zachowania różnych jego mieszkańców, niepowiązane ze sobą.

Tylko w kwestii fantomów na stacji ta teoria jest równie bezradna jak wszystkie inne – no ale przecież nie twierdzę, że jest ona doskonała.


Skomentuj na Facebooku

Podobne wpisy