– Dlaczego tu tak śmierdzi? – pyta swojego ojca Antonina sześcioletni Tomas Bata. Tak po raz pierwszy ujawnia chęć uporządkowania rzeczywistości.
Dział socjalny ma swoich szpiegów, którzy donoszą na kochanków. Jeśli tylko zauważą nowe więzi, stawiają parę do raportu. Firma zaleca im, żeby wzięli ślub i mieli dzieci.
Kierownik działu kadr, dr Gerbec mawia: – Dzieci to są smycze, za które trzymamy ich tatusiów.
We własnej gazecie „Zlin” Jan Antonin Bata ogłasza pomysł, z którym się obudził – przenieść Czechosłowację do Ameryki Południowej.
(…)
– Ale naród i jego kultura są ściśle związane z miejscem – słyszy zewsząd.
– Do dupy z kulturą, gdy na wojnie mają ginąć dzieci – odpowiada.
A poza tym, proszę pani, człowiek może umrzeć tylko raz. A jak umrze trochę wcześniej, to tylko troszkę dłużej jest umarły.
Człowiek, który ma zlikwidować Stalina – inżynier Vladimir Krizek – słyszy od władz najdziwniejsze zdanie w swoim życiu: – Macie zburzyć pomnik, ale z godnością.
Eduard Kirchberger urodził się w Pradze w roku 1912.
W tym samym czasie i w tym samym mieście powstała pierwsza na świecie kubistyczna rzeźba ludzkiej głowy.
Te dwa fakty nie mają ze sobą nic wspólnego.
Ważny jest maszt – ciągnął. – Flaga może przecież łopotać w jakichkolwiek kolorach.
Siostra tłumaczy, że jest to prawnik Milan David z synem Tomasem. Rozwiódł się i ma dwunastoletniego chłopca pod opieką.
– To mi się podoba – mówi – mężczyzna od razu z gotowym dzieckiem.
Teatr Komedia w Pradze (z kawiarnią Tragedia w środku) wystawia Przemianę Franza Kafki w reżyserii Arnosta Goldflama.
W tej inscenizacji problemem bohatera nie jest to, że zamienił się w robaka, tylko jak on w tym stanie dojedzie do pracy.
Zbiór historii znanych (choć niekoniecznie w Polsce) Czechów. Tomas Bata – wielki przedwojenny biznesmen, wizjoner, ale i bezwzględny wyzyskiwacz. Lida Baarova – przed wojną znana aktorka, w czasie wojny kochanka Goebbelsa, po wojnie oczywiście za to znienawidzona. Marta Kubišova – piosenkarka, która cieszyła się ogromną popularnością, aż jedna z jej piosenek przypadkiem stała się hymnem Praskiej Wiosny, za co władza po „normalizacji” skazała ją na zapomnienie. Eduard Kirchberger – pisarz, którego życiorys to jedna wielka sterta sprzeczności, gdzie nie sposób niczego jednoznacznie ocenić, bo ilekroć jakaś sytuacja wydaje się już jasna, autor dodaje „tylko że” i przytacza fakt tę jednoznaczność podważający. I wiele innych barwnych postaci.
Jednocześnie jest to bardzo wyrazisty obraz czechosłowackiego komunizmu. Obraz budzący grozę – reżim jawi się tu wprawdzie jako mniej krwawy od polskiego, ale zarazem przerażająco skuteczny w zastraszaniu społeczeństwa. Opozycjoniści, sygnatariusze Karty 77, czy wspomniana Marta Kubišova – wszyscy byli niszczeni w białych rękawiczkach, ale z niebywałą bezwzględnością i konsekwencją. Z drugiej strony społeczeństwo tu przedstawione sprawia wrażenie absolutnie nieskorego do przeciwstawiania się władzy – nasuwa się pytanie, czy to jeszcze szwejkowski pragmatyzm, czy już oportunizm? Granica między jednym a drugim jest bardzo płynna…
Autor nie próbuje udzielać odpowiedzi. Ba, nie stawia nawet pytań. Ogranicza się do przedstawiania faktów, które każdy czytelnik może ocenić samodzielnie. A ocen zapewne może być tyle, co czytelników, bo kontrowersji tu nie brakuje. Tylko co do jednej kwestii zgodzi się pewnie każdy – książka jest świetna i zdecydowanie należy ją poznać.
Ocena: 5
Komentarze
A Hugo – Badera o Rosji z tego samego wydawnictwa [?] czytałeś? Tam dopiero jest jazda.
No nie wiem. Niby taki stereotyp faktycznie jest, ale w szeroko pojętej walce z komuną [zarówno moskiewską, jak i brukselską] są o lata świetlne przed nami, na co nasz waleczny naród od dwudziestu lat jakoś zdobyć się nie może.
Z fragmentów w Wyborczej spory kawałek książki by się uzbierał, ale samej książki jeszcze nie czytałem.
Masz rację – w baaardzo szeroko pojętej. Ale „Gottland” jest o prawdziwej komunie, a nie o tym, co libertariańska ekstrema nazywa komuną z braku lepszych obelg.
Nie aż tak bardzo. Wzorowe – w porównaniu z Polską chociażby – przeprowadzenie lustracji czy błyskawiczna reorganizacja / dekomunizacja służb to nie jest takie znowu odległe.
Dlaczego już mnie obrażasz stwierdzeniem, że nie znam lepszych obelg? :P Znam całe mnóstwo zarówno ostrzejszych, jak i dźwięczniejszych, ale nie korzystam z nich w towarzystwie :D
Szczygła czytałam, póki co, tylko „Zrób sobie raj”, ale wystarczyło, żebym stała się oddaną fanką pana Mariusza. Bardzo podoba mi się w Szczygle, to co też zauważyłeś, że nie próbuje on udzielać odpowiedzi, a czasami nawet nie zadaje pytań, że wierzy w inteligencję swoich czytelników i dużo rzeczy pozostawia do ich własnej interpretacji.