7. Goal-line i kreski na boisku
Szok! FIFA dopuściła użycie nowoczesnej technologii przez sędziów! Co prawda nie miało to większego wpływu na cokolwiek (wątpliwości, czy piłka przekroczyła linię bramkową, pojawiły się bodaj tylko w meczu Francja-Honduras, a kreski to bardziej bajer niż realna zmiana), ale jest precedens i nadzieja, że powtórki wideo w końcu też się kiedyś pojawią, dzięki czemu sędziowie nie będą musieli polegać wyłącznie na swoich oczach, jak zwierzęta. Może na mundialu w 2030 (bądźmy realistami…) już nie będzie takich wpadek jak w meczu Meksyk-Kamerun czy Bośnia-Nigeria.
6. Kostaryka
Jedna z teoretycznie najsłabszych drużyn, która w dodatku wylądowała w grupie śmierci i nikt by nie miał większych pretensji, gdyby przegrała wszystkie mecze. A tu sensacja – zasłużone pierwsze miejsce w grupie, potem awans do ćwierćfinału (mimo gry w dziesiątkę przez ponad godzinę) i heroiczna walka aż do karnych z Holandią. A pomyśleć, że raptem osiem lat temu ta sama Kostaryka przegrała na MŚ z Polską…
5. Wejście Krula
Kto by pomyślał, że dostanie aż 7% w wyborach i… Tfu, nie tego Krula miałem na myśli, tylko Tima Krula – rezerwowego bramkarza Holandii, wpuszczonego w ostatniej minucie dogrywki z Kostaryką, żeby bronić w karnych. Oryginalna zagrywka okazała się doskonałym pomysłem, o dziwo jednak z Argentyną powtórki nie było. Podobno dlatego, że Cillessen był wściekły z powodu zmiany i van Gaal mu obiecał, że więcej tego nie zrobi – jeśli tak, to był to gruby błąd, bo interes zawodnika nie może stać wyżej niż interes drużyny, a który z holenderskich bramkarzy lepiej broni karne, widać było bardzo wyraźnie.
4. Brazylijczycy
Nie tyle ci na boisku, co ci na trybunach – wyjątkowo żywiołowi, w jednej chwili przechodzący od owacji do gwizdów i na odwrót, a gwizdali natychmiast, gdy któraś drużyna zaczynała bezproduktywnie wymieniać piłkę na własnej połowie, zamiast grać do przodu. Zapewne trochę się tą postawą przyczynili do gradu bramek na tym turnieju. No i nie trąbili na wuwuzelach – duża ulga, bo bałem się, że to się może stać kolejną mundialową tradycją.
3. Mecz Holandia-Hiszpania
Rekordowa porażka obrońcy tytułu (i to potrójnego przecież, jeśli wliczyć Euro), „gol Supermana” van Persiego, a do tego efektowny przykład efektu motyla: tuż przed końcem pierwszej połowy, przy prowadzeniu 1-0, Hiszpanie mieli idealną okazję bramkową – gdyby ją wykorzystali, Holendrzy raczej by już nie odrobili strat – a tak poszła kontra, Holandia wyrównała i sytuacja zupełnie się zmieniła. A bez tej porażki Hiszpanie przystępowaliby do meczu z Chile w zupełnie innych nastrojach i nawet gdyby przegrali, mimo wszystko wyszliby z grupy. Drobna, niezauważalna gołym okiem różnica w krytycznym momencie mogła się przełożyć na zupełnie inny przebieg turnieju…
2. Manuel Neuer
Był jedną z czołowych gwiazd turnieju, ale przede wszystkim zostanie zapamiętany za mecz z Algierią, w którym częściej widzieliśmy go poza polem karnym, niż w jego obrębie – tylu wyjść, tak dalekich i ryzykownych (wślizg ponad 30 metrów od bramki!) nie zaliczył żaden bramkarz w historii MŚ, a przecież to nie był mecz o pietruszkę, tylko ciężka walka o awans, którą jeden błąd mógł rozstrzygnąć, a z Neuera zrobić pośmiewisko. Błędu jednak nie popełnił i został bohaterem. Tu również można by mówić o efekcie motyla, gdyby nie to, że Neuerowi błędy zdarzają się bardzo, bardzo rzadko.
1. Runda grupowa
Zazwyczaj trochę senna, tym razem wyjątkowo obfitująca w bramki i emocje – trochę pewnie za sprawą panującej w Brazylii atmosfery uwielbienia dla ofensywnej gry, ale bardziej za sprawą kuriozalnego rozstawienia, w wyniku którego siły rozłożyły się bardzo nierówno (czy którakolwiek drużyna z grupy B lub G miałaby problem z wyjściem z grupy H?) i zarówno potęgi, jak i słabeusze walczyli o awans do końca. Efekt świetny, jednak wolałbym, żeby FIFA przemyślała swoje zasady odnośnie podziału na koszyki.
0. Mecz Brazylia-Niemcy
Owszem, Brazylia od początku turnieju nie zachwycała. Owszem, tuż przed półfinałem straciła dwie czołowe gwiazdy. Owszem, nawet z nimi nie byłaby w tym meczu faworytem. Nic jednak nie tłumaczy siedmiobramkowej masakry, ja też nawet nie próbuję zrozumieć, jak to się stało. A przecież Brazylia i tak miała szczęście, że to nie był finał – gdyby Niemcy nie potrzebowali oszczędzać sił na jeszcze jeden mecz, wynik byłby niechybnie dwucyfrowy…
Komentarze
Tak zupełnie na marginesie, to FIFA tak walczy z rasizmem, żeby było go chyba jak najwięcej. O promującym akcję haśle „No to racism” […”no to sobie popatrzymy…”] już pisałem, ale w finale zauważyłem jeszcze, że każdorazowo po wyświetleniu tego na bandach w następnej kolejności pojawiało się na pomarańczowym tle białe „oi oi oi”…
btw. Skopał Ci się automat informujący o zbyt długim czasie pisania komcia, tzn. przestał się pojawiać.
Nie skopał się, tylko wrzuciłem zamiast niego podtrzymywanie sesji. Czy Twoją uwagę mam rozumieć jako sygnał, że nie zadziałało, czy tylko tak profilaktycznie zauważyłeś?
Nie zadziałało, pierwszy komć musiałem pisać dwukrotnie.
Ech… Dobra, przywróciłem. W wolnej chwili spróbuję w końcu dojść, co jest nie tak z tymi sesjami.
Wiele się działo na stadionach w Brazylii. Trzeba przyznać, że ten mundial bije na głowę pod względem emocji to co działo się w RPA, a ja osobiście bardzo się cieszę, że reprezentacja Hiszpanii spadła tak boleśnie z piedestału.
a gdzie ugryzienie?
Fakt mundial bije i to ostro!Emocje były mega!!!
Ciekawe czy dojdzie do skutku żeby zrealizowaćMundial w zimę w Afryce…
Ojej, nie udało się wstawić spamlinka? Jakże mi przykro.