Każde dziecko, które miało do czynienia z programowaniem, dobrze wie, że komentarze w kodzie pełnią dwie funkcje: po pierwsze, oczywiście komentowanie kodu (co za niespodzianka, nie?), po drugie – „wyłączanie” kawałków kodu, których nie chcemy wykonywać, ale nie chcemy ich także kasować. Banał. Jest jednak pewna nie do końca banalna kwestia – zdarza się, że podczas pisania i testowania kodu na przemian „włączamy” i „wyłączamy” jakiś fragment, sprawdzając jego działanie oraz działanie kodu bez niego. Żaden problem, jeśli fragment jest krótki i można go zakomentować/odkomentować w dwie sekundy – ale jeśli zajmuje on, powiedzmy, kilka ekranów, a nasz edytor nie ma automatycznego usuwania znaków końca komentarza po usunięciu początku, to ciągłe latanie kursorem w te i wewte może być dość męczące. Co więcej, jeśli odkomentujemy kod, a potem coś dopiszemy i zechcemy go znowu zakomentować, to nierzadko stracimy chwilę na znalezienie miejsca, w którym fragment do zakomentowania się kończy. Niby drobiazg, ale czasem przeszkadza.
Cóż zatem począć? Na pewno wygodniej by było, gdyby początek i koniec komentarza był widoczny także po jego chwilowym usunięciu, a włączanie i wyłączanie komentarza dało się zrobić w jednym kroku, zamiast w dwóch. Niektórzy radzą sobie z tym problemem, obejmując kod klamrami i dając na początku warunek „if(0)”. Efekt niby taki sam jak przy komentarzu, no i wystarczy zmienić zero na jedynkę, żeby kod się wykonał. Nie jest to jednak ani eleganckie, ani nie odpowiada w pełni komentarzowi – raz, że „zakomentowany” w ten sposób kod musi być poprawny, żeby kompilator/interpreter się nie wywalił, a dwa, że nie widać na pierwszy rzut oka, że kod jest nieaktywny, bo kolorowanie składni pozostaje.