Z natury jestem człowiekiem wyjątkowo tolerancyjnym. Toleruję nawet błędy ortograficzne, choć mało co mnie drażni bardziej od nich. Oczywiście lata siedzenia w sieci zrobiły swoje – potworki, które kiedyś zwalały mnie z nóg, dziś bez mrugnięcia okiem ignoruję, bo i po co się denerwować, skoro nic to nie da. Co z tego, że nawet wbiję coś do głowy jednemu analfabecie, skoro dookoła krążą ich miliony.
Nawet moja tolerancja ma jednak swoje granice, których ani myślę przesuwać. Oprócz błędów, na które już dawno się uodporniłem, są i takie, na widok których po prostu krew mnie zalewa, a diabełek siedzący na ramieniu krzyczy mi do ucha: „Zostań nauczycielem polskiego!”, na co aniołek z drugiego ramienia odkrzykuje: „Nie rób tego, świat jest już wystarczająco okrutny!”. Jeśli do tej pory nie posłuchałem diabełka, to tylko i wyłącznie z wrodzonego lenistwa.
Absolutnym numerem jeden wśród tych „kwiatków” podnoszących mi ciśnienie jest używanie „ą” w celowniku liczby mnogiej: ludzią, państwą, fraglesą, kretyną… Popełnienie takiego czegoś dyskwalifikuje delikwenta w moich oczach absolutnie, jako wtórnego analfabetę, który kontaktu ze słowem pisanym (poza internetem) nie miał od lat – nikt choć odrobinę oczytany nie ma bowiem prawa czegoś takiego popełnić. Jeśli popełni – hańba na wieki wieków.
Każdemu, kto o taki czyn choćby się otarł, radzę powiesić nad monitorem lub/i nad łóżkiem napis:
Celownik liczby mnogiej kończy się na -om i nigdy nie daj sobie wmówić, że jest inaczej!
Jeśli w naszym pogmatwanym języku istnieje jakaś reguła bez wyjątków, to właśnie ta. O czym wszystkim czytelnikom, a tym bardziej komentatorom, radzę dobrze pamiętać.
Komentarze
Ja dzisiaj przeczytałam na jakimś forum „jestę” i stwierdziłam, że w tym temacie to już mnie raczej nic nie zdziwi. Ale mylenie -om i -ą jest chyba najbardziej irytującym błędem jaki istnieje.
A mnie irytuje zjawisko dokładnie odwrotne. Kiedy ktoś końcówkę „ą” ktoś wymawia jako „om” (piszom, mówiom, itd.). Głównie nasi politycy.
Ale skąd pomysł, żeby pisać „czytelniką” itd., to ja nie potrafię logicznie wyjaśnić…
Skąd ja to znam ? :)
Mnie jeszcze bardziej irytują błędy z „-em” np. chcem zamiast chcę, będem zamiast będę. Człowieka czasami krew zalewa. A to wszystko przez Wałęsę i jego „Nie chcem, ale muszem”. :)
Ja też się przyglądam takim zjawiską i mnie dziwi jak ludzie mogą takie błędy robić ;-)
Drogi autorze, opisywane zjawisko, zwane przez Ciebie powabnie „wtórnym analfabetyzmem” z wtórnością wiele wspólnego nie ma. Jest to raczej półanalfabetyzm jak najbardziej pierwotny. Wtórność wskazywałaby na uprzednią poprawność, na utracone umiejętności. Opisywane przez Ciebie nawyki wynikają jednak z niedouczenia, niedbalstwa i braku świadomości własnego barbarzyństwa, nie zaś zapomnienia. Ot, taki efekt uboczny epoki internetu i gorączkowej nudy. Każdemu wolno nie tylko opublikować największą bzdurę, lecz ma też prawo okrasić ją ulubionym zestawem błędów i pomyłek.
Nie należy również zapominać o niezwykle irytującym „umię” (jako 1 os. l. poj.) – brrr!
„Jeśli do tej pory nie posłuchałem diabełka, to tylko i wyłącznie z wrodzonego lenistwa.”
tylko i wyłącznie – to taki potworek zwany tautologią.
Dobrze, że nie posłuchałeś diabełka ;P
„Tylko i wyłącznie” to wprawdzie pleonazm, ale jest to wyrażenie zakorzenione w języku i z tego powodu dopuszczalne – zobacz wypowiedź eksperta PWN na ten temat, droga nauczycielko;-).
Proponuje dodać przekreślenie do nieprawidłowych form, jakie tu zamieściłeś, na wszelki wypadek.
Tak, jestem archeologiem – ale spójrz na to z innej strony, wygrzebałem cię z zakładek.
Bez przesady – z kontekstu wynika całkowicie jednoznacznie, że to nieprawidłowe formy, nie porozrzucałem ich też po całym tekście, więc nikt, kto poświęci temu wpisowi choćby minimum uwagi, nie powinien się pomylić.
…ale Wy zdajecie sobie sprawę z tego, że takie kończenie wyrazów jest zabiegiem jak najbardziej celowym? Nie wiem dokładnie skąd się wzięło, chociaż obwiniałabym tu próbę skopiowania stylu http://icanhas.cheezburger.com/.