Cichy Fragles

skocz do treści

Kilka nocy poza domem (Tomasz Piątek)

Dodane: 5 września 2008, w kategorii: Literatura

Kilka nocy poza domem | Tomasz Piątek (Czarne)

Tomasz Piątek to autor nader oryginalny – ciężko znaleźć drugiego pisarza, który by miał na koncie autobiograficzną powieść o narkomanii, kryminał, horror, powieść SF i serię fantasy, a wszystko to (w sumie jedenaście książek) zaledwie w sześć lat. Trzeba więc było w końcu poznać tego oryginała. Na początek wybrałem kryminał.

Hmm, czy aby na pewno kryminał? Kwestia mocno dyskusyjna, bo wprawdzie główny bohater prowadzi dziennikarskie śledztwo, ale tak jakby go nie prowadził – większość czasu traci na działania bądź to poboczne, bądź zupełnie prywatne, samym śledztwem zajmując się właściwie przy okazji. Nie uświadczymy tu również błyskotliwej dedukcji, żmudnej analizy wszystkich szczegółów, rekonstrukcji wydarzeń, rozgryzania psychiki zbrodniarza itp. rzeczy charakterystycznych dla kryminałów. Inna sprawa, że przedmiot śledztwa jest dość niecodzienny i „standardowe” metody nie mają tu wielkiego zastosowania.

Powieść (a raczej mikropowieść – niespełna 200 stron kieszonkowego formatu) zaczyna się dość rutynowo, czyli od serii tajemniczych morderstw, które wydają się mieć ze sobą jakiś związek. Potem jednak sprawa się komplikuje – co i rusz ktoś się zwierza, że wymyślił zbrodnię podobną do którejś z popełnionych, ale jej nie popełnił, ani też nikomu o tym pomyśle nie powiedział. W większości są to w dodatku pomysły z cyklu „zbrodnia doskonała”. Ciężka sprawa, co? Nic dziwnego, że nasz dziennikarz nie jest w stanie dojść do żadnych sensownych wniosków, a jak już trafia na właściwy trop, to tylko przypadkiem.

Zakończenia oczywiście nie zdradzę, powiem tylko, że pod koniec fabuła staje się coraz bardziej surrealistyczna, oniryczna, metaforyczna i… dobra, starczy tych przymiotników;-). W każdym razie jest ciekawie i daje do myślenia, a na początku się na to raczej nie zanosiło. Za to książka ma u mnie duży plus, natomiast minus za brak podziału treści na rozdziały – wszystko idzie jednym ciągiem, bez choćby odstępów między akapitami, co nie ułatwia czytania (chyba że mamy parę godzin na przeczytanie całości za jednym posiedzeniem). Przyczepić się muszę także do fabuły, która chwilami się ciągnie jak g**** po nogawce, a przez długi czas wydaje się donikąd nie zmierzać. Mocne zakończenie to jednak trochę za mało.

Na koniec warto zwrócić uwagę, że znaczącą rolę w książce pełni fikcyjna strona Criminet.pl – niestety, w realu nic pod tym adresem nie znajdziemy. Zerknięcie do Internet Archive pozwala stwierdzić, że w chwili wydania książki (2003) taka strona, stworzona na potrzeby powieści, faktycznie istniała. Szkoda, że rok później autor najwyraźniej pożałował kasy na jej utrzymanie, a z kopii wiele się nie dowiemy, bo nawigacja była oparta o JS, który nie został zarchiwizowany. Ale sam pomysł przedni i potwierdzający opinię o oryginalności autora.

Ocena: 4+


Komentarze

Podobne wpisy