To, co miałem napisać o akcji 52 książki, w zasadzie już napisali inni – Ghati, Yano i Weronika wyrazili poglądy doskonale zbieżne z moimi, więc nie będę po nich powtarzać. Dodam tylko parę słów w kwestii, której żadne z nich nie poruszyło.
Mianowicie – do kogo ta akcja jest właściwie skierowana? Jeśli do ludzi już czytających, to mamy tu typowy przykład przekonywania przekonanych. Jeśli do czytających mało, żeby czytali więcej, to przepraszam, ale ja sam tyle nie czytam, a molem jestem przecież patologicznym. Jeśli wreszcie do nieczytających w ogóle, to czy ktoś na serio wierzy, że zaczną oni czytać pod wpływem apelu? Bądźmy realistami. Jeżeli takie akcje mają sens, to tylko na zasadzie dawania dobrego przykładu – ale tego tu akurat brakuje, bo jaki efekt będzie widoczny „z zewnątrz”? Taki, że kilka(naście/dziesiąt/set) osób pochwali się na stronie akcji, że wyrobiły normę? Nie sądzę, żeby na kogokolwiek taki przykład podziałał.
Proponuję zatem alternatywną (bynajmniej nie konkurencyjną) akcję: przeczytaj 12 książek godnych uwagi i napisz, dlaczego były one godne uwagi.
Myślę, że jedna książka miesięcznie nie powinna być wyzwaniem dla nikogo. A gdyby była, to mniejsza o liczbę – ważniejsza jest jakość i efekt w postaci wpisu, który może być bardziej zachęcający niż informacja „przeczytałem/am X książek, akcja odfajkowana”.
Są chętni?
Komentarze
Mogę się dołączyć, ale na innych warunkach – przeczytaj tyle książek, ile dasz radę i napisz, które były marnacją czasu. ;-)
W sumie też słuszne podejście;-).
To jest dobra idea.
A ja chyba zrobię 104filmy.pl ;]
Czemu aż 104? Domena 52filmy.pl zajęta?
Jedna książka na tydzień, dwa filmy na tydzień, więc wychodzi 104. 52 filmy to trochę mało, przecież obejrzenie filmu trwa mniej niż przeczytanie książki.
Wszystkie propozycje akcji alternatywnych można zebrać pod wspólnym szyldem „rób to, co lubisz i prowadź o tym bloga”. Widzicie? Nawet nie wiedzieliście, że w jakiejś akcji udział bierzecie! ;)
Nie wiedząc o tym, nieświadomie uczestniczę w tej akcji już czwarty rok. Bo akurat tak się złożyło, że od 2007, tak dla siebie, zapisuje przeczytane książki. No i co roku wychodzi mi właśnie +/- 50 książek. Ukryty prekursor ze mnie.
A co do samej akcji, to uważam że ciężko będzie o sukces. Złe sprofilowanie. Grupa docelowa rozmija się z grupą do której ,w założeniach, miała być skierowana ta akcja. Chcieli przekonać nieczytający, a przekonują czytających.
Wyszło tak jak pisze cichy- przekonywanie przekonanych. Tą drogą nie dotrze się do osób, którym książka nie jest bliska.
Nawyk czytania, miłość do książek trzeba wynieść z czasów dzieciństwa, młodości. Takie postawy, wzorce zachowania u jednostki kształtuje rodzina, może u niektórych szkoła. Dorosłą osobę jest już bardzo trudno zmienić.
Nie jest to optymistyczna puenta.