Cichy Fragles

skocz do treści

Horror show (Łukasz Orbitowski)

Dodane: 13 kwietnia 2011, w kategorii: Literatura

Horror show | Łukasz Orbitowski (Ha!art)

„Dobry Boże piratów komputerowych, daj mi jego siłę”, myślał Giełdziarz, „w ten piątkowy wieczór, gdy nawet stolec jest z ołowiu”.
– Zawsze mówię, że gdyby każdy miał broń, najwięcej morderstw byłoby w publicznym sraczu – odezwał się student.
– Bardzo możliwe – burknął Giełdziarz.
– No popatrz, przecież każdy życzy tu każdemu śmierci.
(…)
– Nieprawda – rzekł Giełdziarz – co najwyżej ja tobie.
Boże, chroń mnie od ludzi uczciwych – ze skurwysynami jakoś dam sobie radę.
Pił, grał i układał myśli. Od dwudziestej jego pikselowy żołnierz zastrzelił więcej Niemców niż wszyscy Francuzi na II wojnie światowej.
Koleś podchodził do stolika i pytał:
– Czy są jakieś gry dla odrażających, zdegenerowanych psychopatów?
– czy jak tak siedzisz w knajpie, nie, to podrywają cię faceci?
(…)
– Jasne – uśmiechnęła się zalotnie – całymi tabunami.
– A ty? – objął ją. – Co wtedy robisz?
– Wymiotuję im do kufla.
Przypominała pszczołę. Jasne włosy, szczupła talia i wielki odwłok.
– Większość ludzi twierdzi, że nadawanie zwierzętom ludzkich imion uwłacza ludziom. Ja sądzę, że jest na odwrót.
Zastanawiał się nad umysłem człowieka, który orientuje się w drodze od wioski do wioski, a zwłaszcza, która wieś jest która. Te identyczne domy poprzedzielane czarnymi kępami drzew, ogromne pola, podobne w ciemności do cmentarzy i pobojowisk. Giełdziarz westchnął i zaczął rozważać znaczenie słowa „stereotyp”.

Chyba będę częściej strugać recenzje w stylu Ereszkigal, to takie lekkie, łatwe i przyjemne;-).

Sama książka bardzo udana – jak u Hitchcocka, zaczyna się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie rośnie, wraz z kolejnymi zaskakującymi zwrotami akcji. Szczególnie z jednym, po którym powieść zmienia się z kolejnej historii o biedaku, który niechcący nadepnął Dużemu Złemu Facetowi na odcisk, w subtelną grę z rzeczywistością, przypominającą trochę „Kilka nocy poza domem” Piątka – aczkolwiek to dość odległe skojarzenie. Tylko końcówka nieco mnie rozczarowała – zamiast jakiegoś finałowego fajerwerku wieńczącego dzieło, mamy nieco sztampowe Ostateczne Starcie Z Czarnym Charakterem, z boleśnie oczywistym rozstrzygnięciem. Ale i tak przeczytać zdecydowanie warto – a jeśli ktoś lubi horrory, to nawet trzeba.

Ocena: 5


Komentarze

Podobne wpisy