Cichy Fragles

skocz do treści

Duke Nukum forever

Dodane: 16 czerwca 2011, w kategorii: Varia

Przeszedłem to już kilka razy, ale przechodzę po raz kolejny, bo gierka zdecydowanie na to zasługuje. Fakt, grafika i oprawa dźwiękowa mogłaby być lepsza, ale nie czepiajmy się – trochę lat minęło, technologia poszła do przodu i w ogóle. Kuleje też trochę AI wrogów, często sprawiających wrażenie, że nasza obecność niespecjalnie ich obchodzi. Za to ich mnogość i różnorodność zachowań robi wrażenie – mamy potworki łażące po ścianach, wredne latające robociki z laserami, skaczące po platformach roboty bojowe, wielkie fioletowe króliki (hę?), a nawet helikoptery atakujące nas z wysoka i efektownie eksplodujące po zestrzeleniu.

Interakcja z otoczeniem niestety zawodzi – możemy rozwalać skrzynki z bonusami (jak również, co ciekawe, same bonusy) oraz kamery, które przyprawiają o paranoję ciągłym śledzeniem naszych ruchów (nawet gdy jesteśmy poza ich polem widzenia – ot, drobna niedoróbka programistyczna), z rzadka jeszcze się trafi ściana do do przebicia, ale na tym w zasadzie koniec. Pochwalić można natomiast fizykę – latające przeszkadzajki po rozwaleniu nie spadają pionowo, tylko po wyraźnej paraboli, a eksplozje dynamitu wywołują idącą po gruncie charakterystyczną falę uderzeniową.

Sam Duke również daje radę – wprawdzie nie potrafi kucać (czyżby sztywny kręgosłup moralny?), co czasem drażni, kiedy nie można przejść przez szczelinę sięgającą nam do pasa, ale wywija efektowne salta, a na niektórych levelach może uzyskać dodatkowe zdolności dzięki znalezionemu sprzętowi (np. chodzenie po suficie z pomocą szczypiec). Szkoda tylko, że nie jest tak gadatliwy jak w innych częściach – w przerywnikach czasem rzuci jakimś chojrackim tekstem, ale w czasie gry zero komentarzy, żadnego „It’s time to kick ass and chew bubble gum” nie usłyszymy. Niestety, to zdecydowanie nie ten charyzmatyczny macho, którego gracze pokochali w DN3D.

Co do fabuły – rozbudowane wprowadzenie, ciekawi bohaterowie, liczne wątki poboczne, częste zwroty akcji, głębokie przesłanie – można by jeszcze długo wymieniać, czego tu na pewno nie zobaczymy. Nie oszukujmy się – ratujemy świat i tyle, co innego może się dziać w gierce o Duke’u? Dorabianie tu historii wykraczającej poza poinformowanie nas, jak się nazywa główny zły boss, byłoby zwyczajną stratą czasu, mało któremu graczowi robi różnicę, czy strzela do kosmitów, nazistów, terrorystów, mutantów, czy kogo tam jeszcze. Broń laserowa działa przecież na wszystkich tak samo.

Warto podkreślić niskie wymagania gry – tu zapóźnienie technologiczne staje się sporym plusem, wszystko śmiga nawet na moim wiekowym sprzęcie, który potrafi niedomagać przy rozbuchanych efektach w gierkach flashowych. Jeszcze bardziej warto podkreślić, że gra (o czym chyba mało kto wie) jest całkowicie legalnie i za darmo do ściągnięcia w sieci, na przykład tutaj – i to w wersji standalone, więc można ją skopiować na pendrive’a i grać gdzie popadnie. A gra się naprawdę fajnie – trudno tu robić porównania z DN3D, bo to jednak inna epoka i inna mechanika gry, ale miodność stoi na podobnym poziomie, więc zdecydowanie polecam.

A za ewentualne całkowicie niezamierzone nieporozumienia z góry przepraszam;-).


Komentarze

Podobne wpisy