Cichy Fragles

skocz do treści

Opowiadania nominowane do Nagrody Zajdla za rok 2011

Dodane: 22 sierpnia 2012, w kategorii: Literatura

Rzecz się stała niesłychana – autorzy i wydawcy opowiadań, które dostały w tym roku nominacje do Nagrody Zajdla, zgodzili się na ich udostępnienie za darmo w sieci, dzięki czemu można się z nimi łatwo zapoznać bez konieczności szperania po różnych czasopismach i antologiach, w których były publikowane. Inicjatywa ze wszech miar godna pochwały i wypada mieć nadzieję, że w następnych latach stanie się to nową świecką tradycją (nie musi nawet być za darmo, byle było w wersji elektronicznej). E-booka (niestety tylko w PDF-ie) można pobrać np. z Polter.pl, do czego oczywiście zachęcam – a oto moje trzy grosze na temat zawartości:

Żar (Anna Brzezińska)

Stylizowana na ludowe podanie historia wyprawy czterech chłopów w poszukiwaniu mitycznego żar-ptaka. Czterech, ponieważ „musi iść mąż święty, żeby wieści przynieść i na drogę błogosławić, mądry, żeby drogę pokazać, zbrojny, żeby w drodze obronić, i młody a czystego serca, żeby ognistego raroga pochwycić”. Wyprawa ciężka i niebezpieczna, bo – jak to w legendach zwykle bywa – w osiągnięciu celu przeszkadzają siły nieczyste, a i sam żar-ptak łatwej zdobyczy nie stanowi. W dodatku trzeba go schwytać w ciągu siedmiu dni, albo nie uda się to w ogóle. Jak widać, sprawa niełatwa, więc i przebieg wyprawy musi być dramatyczny. Mi jednak ciężko się było przejąć losami bohaterów – przeczytałem bez emocji, stwierdziłem „może być” i tyle. Proza Brzezińskiej wybitnie mi nie leży, jak dotąd żaden z jej utworów mi nie podszedł i ten również nie był wyjątkiem.

Bajka o trybach i powrotach (Jakub Ćwiek)

Druga wojna światowa w konwencji baśniowo-steampunkowej, z nakręcanymi robotami w roli Niemców. Brzmi dziwnie? Cóż, oryginalności autorowi odmówić nie można, podobnie jak sprawności językowej, przejawiającej się w tak zgrabnych neologizmach, jak „teatrotrachia”, „tygrycykle”, „machinoptaki” czy „CeKaMamby”. Fabuła jednak z nóg nie zwala – prosta i przewidywalna historyjka o bohaterskim chłopcu, który (jak to w baśni) dzięki swojej przebiegłości samotnie stawia czoła potwornym wrogom. Tylko to, że historia jest opowiadana przez jego przyjaciół ukrywających się przed wrogiem w kanałach, pozwala od początku się domyślać, że happy endu tym razem nie będzie. Zakończenie też jednak z nóg nie zwala i pozostawia niedosyt, bo początek był więcej niż obiecujący.

Spójrz na to z drugiej strony (Stefan Darda)

A tu dla odmiany żadnych udziwnień, tylko typowy (co nie znaczy sztampowy) horrorek. Autor przyznaje się do fascynacji Kingiem i faktycznie widać tu pewną inspirację – podobnie jak w wielu utworach Kinga oglądamy szarą, niemal sielankową codzienność, w którą znienacka wkrada się Zło. Bohaterka budzi się z dojmującym przeczuciem, że dziś zdarzy się jakaś tragedia – i nietrudno zgadnąć, że przeczucie się potwierdzi, ale w jaki sposób? Autor bardzo zręcznie buduje napięcie, coraz bardziej nas upewniając, że COŚ się musi stać, ale długo nie dając żadnych sygnałów, co to będzie. Kiedy już się dowiadujemy, groza zaczyna się mieszać z absurdalnością sytuacji i dialogami a’la Tarantino – co jednak nie znaczy, że napięcie spada. A wisienką na torcie jest – nomen omen – zabójcze zakończenie, którego prędko się nie zapomni.

Strasznie mi się podobasz (Magdalena Kozak)

Lekarka w polskiej bazie wojskowej w Ghazni zauważa nowego oficera, który natychmiast budzi w niej uczucia opisane w tytule – ale w natłoku obowiązków (talibowie bardzo dbają, żeby nam się nie nudziło) jakoś brakuje okazji, żeby się bliżej poznać. Jak łatwo przewidzieć, okazja się w końcu zdarzy, ale zdecydowanie nie w takich okolicznościach, jakich by oczekiwała bohaterka. To tyle, jeśli chodzi o szczątkową treść, natomiast formę należy pochwalić – choć reportaży z Afganistanu czytałem fafnaście i temat zdążył mi się znudzić, to opowiadanie czytało mi się całkiem miło. Autorka bez wątpienia wie o czym pisze, jako że sama służyła w Afganistanie (czy również poznała tam przystojnego majora, nie wnikam), a klimat buduje na tych kilkunastu stronach bardzo sugestywny – tylko właśnie, mogłoby tych stron być więcej, bo tekst się kończy, zanim się dobrze zaczął…

Obcy (Marceli Szpak)

Króciutka (raptem dziewięć stron) humoreska o kosmitach, którzy masowo osiedlili się na Śląsku, ponieważ pełno tam węgla, którym się żywią. Asymilacja, mimo różnic kulturowych (palenie węglem to dla tytułowych obcych niemal świętokradztwo) poszła gładko – do tego stopnia, że normą stały się małżeństwa międzygatunkowe. A w małżeństwie, wiadomo, bywa różnie – czasem żona z mieszkania wywali i się śpi na schodach, czasem wybuchnie karczemna awantura, ale w końcu zawsze się jakoś ułoży, no niy? No właśnie, dialogi toczą się w śląskiej gwarze, co oczywiście stanowi dodatkowy element komiczny. Opowiadanko fajne, ale szału nie ma – ot, banalna scenka rodzajowa, w której obecność kosmitów w sumie niewiele zmienia – tyle, że daje okazję do opisu stosunków między nimi a tubylcami. Można było ten pomysł lepiej wykorzystać.

Podsumowanie

Bezdyskusyjnym faworytem jest dla mnie „Spójrz na to z drugiej strony” (choć trochę nie rozumiem tytułu – z jakiej to drugiej strony można spojrzeć na opisane tam wydarzenia?) – opowiadanie o klasę lepsze od konkurencji i tak naprawdę jedyny pełnokrwisty tekst w tym zestawieniu. „Żar” to fragment powieści, co widać gołym okiem; „Bajka o trybach i powrotach” też z jakiegoś powodu sprawia wrażenie fragmentu większej całości; pozostałe dwa opowiadania to miniaturki, które robią dobre wrażenie, ale skrzydeł nie zdązają rozwinąć. Gdyby zatem ktoś z czytających te słowa wybierał się w weekend na Polcon (w tym roku we Wrocławiu) i nie miał swojego faworyta, może z czystym sumieniem zagłosować w moim imieniu na utwór Stefana Dardy.

A w kategorii „powieść” – w ciemno na Dukaja;-).

Update: Jednak wygrała „Bajka o trybach i powrotach”. Też niezły wybór.


Podobne wpisy