Cichy Fragles

skocz do treści

Pamięć motoryczna

Dodane: 9 stycznia 2013, w kategorii: Nauka


(obrazek zapożyczony stąd)

Logowałem się na konto bankowe. Coś na chwilę odwróciło moją uwagę, gdy wstukiwałem numer klienta. Po chwili wróciłem do formularza z częściowo wpisanym numerem i… zaraz, jak to było dalej? Niewiarygodne, ale ni w ząb nie pamiętam. Przez lata wklepywałem go tyle razy, że w końcu zacząłem to robić odruchowo, już nawet nie angażując w to świadomości – no i jak przyszło jej użyć, to się okazało, że nie da rady, bo numer mam niemal dosłownie w małym paluszku, ale już nie w głowie. No dobrze, to skasujmy i wpiszmy bezmyślnie od początku, pomyślałem – a tu się okazuje, że nie da rady, bo jak już się włączyło w to świadomość, to cholera jedna nie chce się wyłączyć i psuje szyki. Trzeba zatem chwili (de)koncentracji, żeby się udało.

Czemu tak się dzieje? Ano dlatego, że pamięć niejedno ma imię, a dzieli się nie tylko na krótko- i długotrwałą, ale także na deklaratywną i proceduralną. W uproszczeniu: ta pierwsza przechowuje to, co „wiemy” (czyli wszelakie wspomnienia czy informacje), a ta druga – to, co „potrafimy” (czyli np. umiejętność jazdy na rowerze albo gry w piłkę). Dlatego właśnie wielu umiejętności nie da się nabyć teoretycznie – czytając książkę do nauki pływania, wprowadzamy informacje tylko do pamięci deklaratywnej, a nie do proceduralnej, gdzie są potrzebne, a gdzie można je wprowadzić tylko drogą praktyki, niestety. Oczywiście granica między wiedzą a umiejętnością bywa płynna (stąd użyte cudzysłowy), o czym przekonałem się na własnej skórze, wklepując ten nieszczęsny numer – okazało się, że zamiast „wiedzieć”, jaki on jest, już tylko „umiałem” go wklepać.

A świadomie użyć tej umiejętności nie mogłem, bo próba świadomego sięgnięcia po jakąś informację przestawia zwrotnicę w mózgu i dane napływające z pamięci deklaratywnej częściowo nadpisują te z pamięci proceduralnej. Dlatego właśnie piłkarzom zdarzają się czasem kuriozalne kiksy w zupełnie prostych sytuacjach: wybiega taki zawodnik na pozycję sam na sam z bramkarzem, ma przeciwników kilkanaście metrów z tyłu, całe wieki na oddanie strzału – i beznadziejnie pudłuje. Czemu? Ano właśnie ten nadmiar czasu na decyzję mu zaszkodził, bo włączyło się myślenie deklaratywne i zakłóciło działanie motoryczne, podczas gdy w identycznej sytuacji, ale z obrońcą na plecach strzeliłby biedak odruchowo i miałby gola jak w banku. Oczywiście nie jest to regułą, profesjonaliści zwykle potrafią utrzymać koncentrację niezależnie od okoliczności, jednak bez psychologa często ani rusz – Adam Małysz coś o tym wie.

Mój problem na szczęście pomocy psychologa nie wymagał – po paru minutach siadłem znowu, numerek sam się wklepał, udało się wreszcie zalogować – pełny sukces! No, prawie pełny, bo działając odruchowo, zapomniałem spojrzeć na ten numer przed wciśnięciem „zaloguj” – i w efekcie dalej go nie znam;-).


Komentarze

Podobne wpisy