Naszło mnie ostatnio takie spostrzeżenie: Ziemia powstała 4.5 mld lat temu, więc obszar, do którego już dotarło światło (czy jakiekolwiek inne oddziaływania) z naszej planety od momentu jej powstania, stanowi kulę o promieniu 4.5 mld lat świetlnych i objętości ~380 * 10^27 lat świetlnych. Wszechświat powstał ok. 13.8 mld lat temu; wiek Ziemi stanowi więc ok. 32.6% wieku Wszechświata, a że objętość jest proporcjonalna do sześcianu promienia, to łatwo policzyć, że informacja o uformowaniu się naszej planety dotarła jak dotąd do – uwaga – mniej więcej 3.5% obserwowalnego Wszechświata.
Innymi słowy: 96.5% ewentualnych mieszkańców obserwowalnego Wszechświata jeszcze nie wie – bo nie może wiedzieć – że planeta zwana Ziemią w ogóle istnieje.
O tym, że powstało na niej życie, nie może wiedzieć 98%.
O tym, że wykroczyło ono ponad mikroorganizmy – 99.994%.
O tym, że pojawiły się dinozaury – 99.9995%.
O tym, że wyginęły – 99.999994%.
O tym, że jakieś małpy zlazły z drzew i zaczęły ganiać za antylopami – 99.999999995%.
O tym, że zaczęły budować piramidy – 99% i jeszcze osiemnaście dziewiątek po przecinku.
W bardzo niewielkim przybliżeniu można więc powiedzieć, że z perspektywy Wszechświata nie tylko nic nie znaczymy, ale nawet w ogóle nie istniejemy…
Komentarze
W swoich dywagacjach nie uwzględniasz rozszerzania się przestrzeni:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Widzialny_Wszech%C5%9Bwiat
W swoim komentarzu nie uwzględniasz, że rozszerzanie Wszechświata nie wpływa na ilość jego ewentualnych mieszkańców;-).
Czepiam się tylko liczb ;)
Rozszerzanie wszechświata przyspiesza; było kiedyś w „Świecie nauki” wyliczenie kiedy będziemy mogli obserwować już jedynie naszą galaktykę.