Koniec zbliża się nieubłaganie – biorąc pod uwagę różnicę czasu między Polską a zachodnim wybrzeżem USA, będziemy pewnie mogli używać Google Readera jeszcze jutro do dziewiątej rano (a może i dłużej, jeśli nie wyłączą go równo z początkiem pierwszego lipca), ale potem przyjdzie się ostatecznie pożegnać. A będzie to pożegnanie dość sentymentalne, bo bodaj pierwszy raz w historii Google ubija nie jakiś zupełnie nietrafiony projekt, tylko narzędzie, które wielu internautów uwielbiało i nie mogło bez niego żyć – no ale nie było to sto milionów, więc się nie opłacało:-(.
Sam, według statystyk readera, używam go od grudnia 2006 i przez ten czas przeczytałem w nim – bagatela – 140 tysięcy wiadomości, co wiele mówi o intensywności jego używania. A w rzeczywistości ta liczba powinna być jeszcze większa, bo parę lat temu wystrugałem narzędzie zlepiające wiadomości z jednego dnia lub tygodnia w jedną, żeby oszczędzić sobie klikania w przypadku co bardziej aktywnych kanałów – i w bazie mam w tej chwili ponad 64 tysiące rekordów, które z punktu widzenia GR przełożyły się na góra 5-10 tysięcy wiadomości, czyli realnie wyszłoby prawie 200 tysięcy. Nieźle, co?
No ale czas się rozstać. Statystyki wskazują, że ciągle jestem czytany przez GR, więc jeśli ktoś jeszcze nie znalazł zamiennika, zdecydowanie polecam The Old Reader, który ma ten niewątpliwy plus, że działa niemal identycznie z oryginałem i nawet nie trzeba się przestawiać na nowe skróty klawiszowe, a import listy kanałów zajmuje chwilę, więc przesiadka jest całkowicie bezbolesna. Dodatkowo genialnym ficzerem, którego Google Reader nie miał, jest dostępne pod klawiszem „b” otwieranie linka z aktualnej wiadomości w nowej karcie w tle (!), co prawda niedziałające pod Firefoksem, ale chyba i tak już wszyscy używają Chrome’a albo Opery;-). Poważnym minusem jest natomiast niedostosowanie strony do urządzeń mobilnych, ale ostatnio udostępnili API, więc stosowna aplikacja powinna wkrótce powstać, i to pewnie niejedna.
Jedyne, czego mi jeszcze do pełni szczęścia brakuje, to zintegrowanie czytnika RSS z klientem poczty – aż dziw, że jeszcze nikt tego nie zrobił. A może jednak ktoś zrobił, tylko przegapiłem?
Komentarze
Ja wciąż na Firefoksie.
Wiem, że offtopowo, ale nie było drażnić uczucia użytkowników FX :P
„Jedyne, czego mi jeszcze do pełni szczęścia brakuje, to zintegrowanie czytnika RSS z klientem poczty – aż dziw, że jeszcze nikt tego nie zrobił. A może jednak ktoś zrobił, tylko przegapiłem?”
Thunderbird na pewno ma taką opcję nie wiem jak inne.
@Sigvatr
Heh, wiedziałem, że się jakiś odszczepieniec zaraz znajdzie;-).
@airborn
Thunderbird jako czytnik RSS jest do niczego, nawet nie ma zbiorczego widoku wszystkich nieprzeczytanych wiadomości, tylko trzeba się przeklikiwać przez kanały. Poza tym czytnik powinien być aplikacją przeglądarkową, desktopowe klienty to przeżytek. Nawet Thunderbirda już od jakiegoś czasu używam tylko z braku porządnego przeglądarkowego zamiennika.
@Cichy: niech się najpierw Chrome dorobi porządnego odpowiednika NoScript, bez tego nie wchodzę do internetu.
Tych odszczepieńców jeszcze by się znalazło. :P
Sam ponad miesiąc temu wyniosłem się z Readera i wróciłem do starego czytnika Liferea – bolesne przeżycie. Skutek taki, że czytam jeszcze rzadziej, mniej i tylko jak siedzę w domu na pingwinie.
A wracając do tematu, pozwólmy mu umrzeć z godnością. ;)
A Chrome dorobił się już czegoś na miarę Firebuga? (było coś jak Firebug Lite, ale to nie to)
@takieGadanie: jest ten Dragon Fly, czy coś… budowane w przeglądarkę.
Widzę, że bardziej interesująca dyskusja FX vs Chrome:) niż temat.
A Reader działa i przestać nie może ;)
Jak działa jak nie działa? :P
Thank you for stopping by.
Google Reader has been discontinued. We want to thank all our loyal fans. We understand you may not agree with this decision, but we hope you’ll come to love these alternatives as much as you loved Reader.
Po prostu był jeszcze dostępny ze względu na najbardziej wysunięte na zachód strefy czasowe – uroki globalnych usług. :)