Cichy Fragles

skocz do treści

Singletasking

Dodane: 21 grudnia 2015, w kategorii: Przemyślenia

Wszystko co robię, robię pospiesznie, by móc robić co innego.

Stephen Dobyns

Miałem taki okres, kiedy starałem się optymalnie wykorzystywać czas, bo przecież mam go ograniczoną ilość, straconego nigdy nie odzyskam, a biegnie coraz szybciej, więc wstyd i szkoda go marnować. Kombinowałem zatem, jak tu wcisnąć jeszcze więcej wszystkiego wszędzie: jadąc tramwajem koniecznie musiałem czytać gazetę i słuchać muzyki, a najlepiej jeszcze szukać przy tym inspiracji do kolejnej notki na blogu, w domu niemalże z zegarkiem w ręku planowałem, ile czasu poświęcić na czytanie, a ile na siedzenie przy kompie, wdrażałem się w zasady GTD i tak dalej.

Aż trafiłem gdzieś na powyższy cytat – i otworzyły mi się oczy, jak chyba nigdy w życiu. Kilka prostych słów, a jakże dobitnie obnażyły one bezsens całej tej optymalizacji i życia w pośpiechu. Czemu innemu bowiem służy ten pośpiech? No właśnie – żeby móc się spieszyć z czym innym. A przecież choćbym nie wiem co zrobił, i tak zawsze pozostanie praktycznie nieskończona liczba książek, których nie przeczytam, gier, w które nie zagram, filmów, których nie obejrzę i tak dalej. Lepiej więc się nie stresować, że z czymś nie zdążę, tylko w spokoju zajmować się tym, na co akurat mam ochotę – i niczym więcej. Niby oczywistość, gdy się już do tego dojdzie, ale jakże trudna do pojęcia wcześniej.

A co najciekawsze, jakiś czas po zmianie podejścia na bardziej wyluzowane stwierdziłem, że w sumie i tak czytam, gram itd. praktycznie tyle samo co wcześniej. Choć nie zawracam sobie głowy planowaniem, choć tramwajem coraz częściej jeżdżę „bezczynnie”, choć „marnuję” czas, jakoś jego ubytku nie poczułem. Co polecam pod rozwagę wszystkim specom od „zarządzania czasem”, jak również ofiarom ideologii pośpiechu. Święta to dobra okazja, by się nad tym zastanowić.


Podobne wpisy