Cichy Fragles

skocz do treści

Obrazek i obraza

Dodane: 12 października 2018, w kategorii: Absurdy

Przedwczorajszy wyrok na Urbana, wyceniający publikację widocznego obok obrazka na 120 tysięcy złotych kary, niewątpliwie zajmie poczesne miejsce w historii polskiego oszołomstwa, z przyczyn oczywistych. Przy okazji warto jednak wyjaśnić jedną nieoczywistą kwestię, z której mało kto zdaje sobie sprawę.

Mianowicie: wbrew powszechnemu mniemaniu, obraza uczuć religijnych nie jest w Polsce karalna.

Serio. Zerknijmy bowiem na artykuł 196 Kodeksu Karnego, na podstawie którego zapadł wspomniany wyrok:

Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Zwróćmy uwagę: karane jest nie obrażanie uczuć religijnych samo w sobie, tylko znieważanie przedmiotu czci religijnej lub miejsca obrzędów (co ciekawe, tylko publicznego – co by oznaczało, że prywatne miejsca odprawiania obrzędów już można znieważać bezkarnie). Innymi słowy, obrażać uczucia można do woli, byle tylko nie znieważyć przy tym przedmiotu lub miejsca.

Artykuł ten byłby więc najzupełniej sensowny, gdyby go interpretować zgodnie ze zdrowym rozsądkiem – jako zakaz czynów tylko takiego rodzaju, jak profanacja ołtarza, świętej figury czy kapliczki, a nie obrazoburczych wypowiedzi. W Polsce jednak zdrowy rozsądek ma się kiepsko (a jego obraza bynajmniej nie jest karalna), więc przepis notorycznie ulega nadinterpretacjom do granic absurdu – jak w przypadku pamiętnych słów Dody o „facetach naprutych ziołami”, znieważających anonimowych autorów Biblii, którzy przedmiotem kultu jako tacy nie są.

(No, przynajmniej nie byli w czasach, kiedy chodziłem na religię – ale biorąc pod uwagę, jak „stałe i niezmienne” są zasady Kościoła, nie mogę wykluczyć, że od tamtej pory coś się w tej kwestii zmieniło, więc być może jestem tu w błędzie.)

Wyrok na Dodę miał jednak przynajmniej tyle sensu, że jej wypowiedź faktycznie dało się uznać za zniewagę – tymczasem przypadek Urbana nie spełnia nawet tego podstawowego wymogu. Spójrzmy bowiem jeszcze raz na ten obrazek: gdzie tu właściwie jest jakaś zniewaga? Zdziwiony wyraz twarzy i przekreślenie można uznać za kpinę – ale żeby od razu zniewagę? Zróbmy prościutki eksperyment myślowy: gdyby sportretować w analogiczny sposób jakąś realną osobę publiczną (Urbana, Dodę, Dudę, Tuska) – czy ta osoba miałaby jakiekolwiek szanse wygrać proces o zniesławienie? Pytanie czysto retoryczne, nikt przytomny nawet by nie widział powodu do wytaczania procesu.

Być może obrazek jest bluźnierczy – nie wiem, nie znam się, nie wyrokuję – ale bluźnierstwo nie jest w Polsce zakazane. Wyrok jest więc nie tylko cenzorski, nie tylko ekstremalnie niewspółmierny do ewentualnego przewinienia (sześć obrażonych osób! „Fakt” dostał kiedyś raptem dwa razy większą grzywnę za zdjęcie zgwałconej dziewczyny na pierwszej stronie gazety!), ale w ogóle pozbawiony jakichkolwiek podstaw. Nie wyobrażam sobie zatem, żeby to kuriozum ostało się w apelacji – ale niesmak pozostanie jeszcze długo.

A sędzia, jeśli jest wierzący (sądząc po wyroku, pewnie tak, ale nigdy nie wiadomo, wszak żyjemy w krainie absurdu), to powinien się jeszcze zastanowić, czy uznając Jezusa za przedmiot kultu, sam go niechcący nie znieważył…


Komentarze

Podobne wpisy