Przy okazji awantury o zniesienie limitu składek na ZUS rzuciło mi się w oczy, że największy hejt w sieci wywołał nie sam projekt PiS-u, tylko propozycja Lewicy, żeby przy okazji wprowadzić górny limit wysokości emerytury. Okradanie pracujących, komuna, bolszewicy, Kambodża z czasów Pol Pota, hunwejbini – to tylko pierwsze z brzegu epitety internautów, a nieoceniona Dominika Wielowieyska dowaliła z grubej rury, że Lewica „łamie umowę społeczną i niszczy zaufanie do państwa” (podkreślmy – nie PiS, który chce podnieść składki, tylko Lewica, która chce przyciąć emerytury najbogatszym). Państwa, które system emerytalny reformowało przez ostatnie dwadzieścia lat już kilka razy, praktycznie zawsze na niekorzyść przyszłych emerytów – ale to, jak rozumiem, zaufania nie niszczyło.
Mniejsza o ten drobny szczegół, że górny limit wysokości emerytury nie jest żadnym wynalazkiem Pol Pota, tylko rozwiązaniem od dawna stosowanym w wielu państwach Europy Zachodniej – jak zresztą 90% tego straszliwie lewackiego programu Razem. Mniejsza o to, że aby móc dostawać te 15 tysięcy emerytury miesięcznie, trzeba przez 40 lat życia zawodowego zarabiać średnio jakieś 35 tysięcy brutto – grubo więcej niż pensja prezydenta czy premiera, grubo więcej niż 99% Polaków zarobi choćby u szczytu kariery, nie mówiąc o osiągnięciu takiej średniej życiowej. Mniejsza i o to, że przy takich zarobkach wkracza się w wiek emerytalny jako multimilioner, któremu państwowa emerytura tak naprawdę zwisa i powiewa, bo nawet bez niej można już spać na pieniądzach do końca życia.
Przede wszystkim jednak wypada zauważyć, że porównywalnych protestów z jakiegoś powodu nigdy nie budzi podnoszenie podatków biedniejszym – PiS w zeszłej kadencji podwyższał różne pomniejsze daniny wiele razy i reakcją było generalnie wzruszenie ramion: podnoszą akcyzę to podnoszą, wprowadzają kolejne opłaty to wprowadzają, na co drążyć temat. W przyszłym roku rząd ma nam zabrać (nam wszystkim, a nie tylko garstce bogaczy) 15% środków z kont emerytalnych, co było zapowiadane od miesięcy, a ostatecznie przyklepane dwa tygodnie temu – i nadal nie budzi to w zasadzie żadnych emocji, co najwyżej smętną rezygnację. Nam mogą zabierać, ale od najbogatszych wara!
A potem mamy zdumienie, że w Polsce panuje degresywny system podatkowy. No, ciekawe czemu?
Komentarze
Cichy łaja Wielowiejską[!!!] i chwali Razemowców. Coś mnie ominęło?… A nie, to tylko ten Jego „centryzm”, którym się kiedyś chwalił :)
A plan skoku na trzydziestokrotność sprytny jest, naprawdę: taką 30-krotnością stoi np. IT, więc dorzućmy jeszcze im kosztów, wspierając dealokację owego IT [zupełnie jakby z takiego np. Krakowa nie wynosiły się już outsourcingi], a potem zaróbmy na prowizji z rozdziału funduszu wspierania nowoczesnych technologii. Sprytne, zaiste.
Przecież Wielowieyska to prawicowa ekstrema Wyborczej, więc nie wiem co w tym sensacyjnego, że mi z nią nie po drodze. A na Razemków głosowałem już w 2015, więc najwyraźniej ominęło Cię bardzo dużo.
> taką 30-krotnością stoi np. IT
Kto stoi, ten stoi. U mnie w firmie i tak połowa ludzi jest na samozatrudnieniu, a główny ból głowy zarządu to nie tyle wypłaty, co problemy ze znalezieniem programistów na poziomie. W tej kwestii trzydziestokrotność lub jej brak niewiele zmieni.
Tutaj kilka gotowych odpowiedzi do wklejenia jako słabe kontrargumenty:
1. Bo oni sobie zapracowali na 15k emerytury zamiast chodzić po zasilki
2. Bo jak się opodatkuje firmy, to nie będą chciały nikogo zatrudnić nawet za gówno pieniądze więc wzrośnie bezrobocie
3. Bo jak ktoś mało zarabia to pewnie coś przeskrobal u Panu Bozia, dobrzy ludzie nie są nigdy biedni.
4. Bo tylko bogaci napędzają rynek.
5. Bo moja emerytura idzie na 500+, a 500+ biorą tylko alkoholicy.
Chcesz dalej, czy wystarczy?
6. Jak ich opodatkujemy, to wyemigrują.
@Cichy: jaki w takim razie jest powód realnej emigracji tych rzesz, jeśli nie finansowy? Antysemitys, homophobia i zmiany w KRS? :D :D Jeśli tak, to dlaczego nie boją się ich Ukraińcy?
Argument o tym, że poważne państwo – bo do poważnego państwa przecież dążymy wszyscy, niezależnie od tego, jak daleko by ono jeszcze nie było, prawda? – honoruje zawarte umowy i prawa nabyte, skutkiem czego będzie prawdopodobnie większe obciążenie ZUSu kosztem doraźnych korzyści, też mogę wrzucić do niepoważnych?
O ile wiem, te emigrujące rzesze nie rekrutują się z klasy wyższej (czy choćby upper middle), tylko wręcz przeciwnie.
Trzydziestokrotność nie jest prawem nabytym, tylko przepisem, który państwo może zmienić w każdej chwili – nikt nigdy nie obiecywał, że to będzie obowiązywać na wieki wieków. Limit wysokości emerytury z kolei mógłby łamać prawa nabyte, gdyby komuś przysługiwała obecnie emerytura przekraczająca te 15 tysięcy – ale ponieważ trzydziestokrotność uniemożliwia zebranie wystarczających środków na koncie emerytalnym, to nikt jeszcze takiego prawa nie nabył.
> O ile wiem, te emigrujące rzesze nie rekrutują się z klasy wyższej (czy choćby upper middle), tylko wręcz przeciwnie.
Bo i upper cośtam jest liczebnie proporcjonalnie mniejsza. A np. takie outsourcingi cichcem wynoszą się ostatnimi czasy z Krakowa do Indii czy innego Pakistanu zapewne również przez wszystko, tylko nie przez Excela…
> Trzydziestokrotność nie jest prawem nabytym, tylko przepisem, który państwo może zmienić w każdej chwili – nikt nigdy nie obiecywał, że to będzie obowiązywać na wieki wieków. Limit wysokości emerytury z kolei mógłby łamać prawa nabyte, gdyby komuś przysługiwała obecnie emerytura przekraczająca te 15 tysięcy – ale ponieważ trzydziestokrotność uniemożliwia zebranie wystarczających środków na koncie emerytalnym, to nikt jeszcze takiego prawa nie nabył.
Czyli po prostu: cały nasz pomysł na państwo to podnoszenie danin i podatków. Tyle lat zainteresowania polityką i takie wybitne wnioski. Pogratulować… :)
OK, to podrzuć jakieś statystyki, które by pokazywały poważną emigrację wyższych sfer.
Jeśli ktoś kieruje się wyłącznie kosztami, to i tak nie ma sposobu, żeby polscy programiści wytrzymali konkurencję Hindusów – nawet jeśli zetniemy podatki do zera, to Hindus nadal zakoduje stronę parę razy taniej niż Polak. Nie tędy droga.
Czyli po prostu: cały Twój pomysł na dyskusję to walka z chochołem?
Jakoś trzeba sobie radzić. Dobrze, jak są dzieci które pomogą.