Cichy Fragles

skocz do treści

Maskirowki

Dodane: 30 listopada 2024, w kategorii: Polityka

Jeden z pomniejszych elementów rosyjskiej wojny informacyjnej: prowokacje w imieniu Ukrainy.

Od czasu do czasu pokazują mi się na FB wpisy sponsorowane od profili o ładnie i nijako brzmiących nazwach typu „pojednanie dla przyszłości”, które to wpisy niby nawołują do popierania Ukrainy czy pojednania między narodami, ale robią to w sposób mocno pretensjonalny i drażniący, np. narzekając, że Polacy za mało się angażują, albo pisząc o konieczności wprowadzenia specjalnego podatku na ten cel, albo pisząc coś prowokacyjnego o Wołyniu, albo jakoś inaczej jątrząc.

Ile razy kliknę w taki profil, zawsze się okazuje, że istnieje on nie dłużej niż od paru dni, nie zawiera żadnych informacji kto za tym stoi, żadnych linków, żadnego wpisu powitalnego czy opisu misji, jaka stronie przyświeca – rzeczony wpis sponsorowany jest literalnie jedyną aktywnością poza ustawieniem profilówki (zwykle zawierającej jakieś połączenie polskiej i ukraińskiej flagi). Ale sponsorowany jest widać hojnie, bo po dniu czy dwóch widnieją tam już setki komentarzy – jak łatwo zgadnąć, w miażdżącej większości negatywnych (najdelikatniej mówiąc).

Niestety, niewiele da się z takim szajsem zrobić – nawet gdyby moderacja na Facebooku jeszcze działała, to treści są formalnie bez zarzutu, co najwyżej „passive-agressive” – jak na standardy putinowskiej propagandy to zagrywka wyjątkowo subtelna. Warto jednak przynajmniej mieć świadomość, o co tu tak naprawdę chodzi, i nie dawać takim profilom żadnej pożywki w postaci reakcji czy komentarzy.


Polska i Sauron (ew. Putin i Shire)

Dodane: 12 października 2023, w kategorii: Polityka

Książka „Władca pierścieni” (w odróżnieniu od filmu) nie kończy się banalnym happy endem po pokonaniu Saurona, lecz rozdziałem „Porządki w Shire”, w którym hobbici wracają do domu tylko po to, by odkryć, że pod ich nieobecność jakieś typy spod ciemnej gwiazdy przejęły władzę w Shire i budują tam mały Mordor. Zamiast świętować sukces, trzeba zatem jeszcze raz chwycić za broń i przywrócić normalność – co oczywiście dla zaprawionych w bojach bohaterów nie stanowi już większego wyzwania.

Z punktu widzenia dramaturgii utworu ten rozdział nie ma sensu – dopiero co obserwowaliśmy decydującą o losach świata bitwę na polach Pelennoru, a teraz mamy się ekscytować jakąś śmieszną nawalanką o zadupie, której wynik i tak jest oczywisty? Panie, z czym do ludzi. Jeśli jednak chodzi o przesłanie, rozdział ten dowodzi mądrości Tolkiena – zwraca bowiem uwagę, że zło nie kończy się na granicach Mordoru i nawet jeśli ten Mordor upadnie, nie będzie to oznaczać ostatecznego triumfu dobra. Zło trzeba zwalczać nieustannie i nie łudzić się, że gdziekolwiek będziemy od niego całkowicie wolni i bezpieczni.


Jedwabne i Wołyń

Dodane: 12 lipca 2023, w kategorii: Polityka, Przemyślenia

Refleksja przy okazji wiadomych rocznic:

Mord w Jedwabnem był dziełem zwykłych Polaków, nie jakichś bohaterów narodowych, na których dobrym imieniu szczególnie by nam zależało; nie był to także odwet za realne krzywdy, co by pozwalało tę zbrodnię jakoś relatywizować. Mimo to, kiedy dwadzieścia lat temu ukazała się pamiętna książka Grossa, nasza prawica dostała z tego powodu niesamowitego kociokwiku, a nawet dzisiaj, choć sprawa już dawno przebrzmiała, wzmianka o Jedwabnem potrafi ciągle rozpalać emocje.

Wyobraźmy sobie zatem, jaka by była reakcja, gdyby tego mordu dokonała AK, ofiarami nie byli Żydzi, tylko np. Niemcy, a debata na ten temat toczyła się podczas wojny na naszym terytorium.

Tak więc, jakkolwiek miło by było, gdyby Ukraińcy w końcu przeprosili za ten Wołyń, to wcale nie jestem zdziwiony, że się do tego nie palą.


Rosyjskie straty w drugim kwartale 2023

Dodane: 2 lipca 2023, w kategorii: Polityka


Rocznica kontratakuje

Dodane: 5 czerwca 2023, w kategorii: Polityka

Sukces wczorajszego marszu cieszy mnie z jeszcze jednego powodu: może dzięki temu uda się stworzyć nową świecką tradycję kontrującą marsze faszystów jedenastego listopada, jak również odświeżyć pamięć o jednym z największych sukcesów w naszej historii, jakim niewątpliwie było obalenie komuny. Niezmiennie uważam za skandal, że ten dzień nie jest świętem państwowym i niezmiennie żyję nadzieją (z roku na rok coraz słabszą, ale jednak), że w końcu ktoś coś z tym zrobi. Przez lata starannie o tym dniu zapominaliśmy (co znamienne, szczególnie pod obecnym rządem), a teraz wreszcie pojawia się szansa, że trend się odwróci i w końcu docenimy to narodowe osiągnięcie tak, jak na to zasługuje. Czego Wam i sobie życzę.


Jesień średniowiecza

Dodane: 30 października 2020, w kategorii: Polityka


Jeśli rażą Cię wulgaryzmy, kliknij zdjęcie, aby je ocenzurować.

Długo to trwało, ale w końcu PiS niechcący spełnił obietnicę: Polska wstała z kolan. Skończyło się klęczenie przed Kościołem, które znosiliśmy (z coraz większymi oporami, ale jednak) przez ostatnie trzydzieści lat, skończyła się taryfa ulgowa dla księży, a zaczęło chóralne skandowanie słowa, które powinni byli usłyszeć już w 1989, kiedy zaczynali nam się szarogęsić. Wtedy oczywiście usłyszeć tego nie mogli, bo wiatr wiał w inną stronę, ale teraz powinni zacząć się przyzwyczajać, bo nie ma wątpliwości, że usłyszą to jeszcze wielokrotnie. Moje antyklerykalne serduszko tak puchnie z dumy, że jeszcze trochę i zacznie mi rozsadzać klatkę piersiową.


Lapidarium powyborcze

Dodane: 14 lipca 2020, w kategorii: Polityka, Przemyślenia

Jedną z przyczyn, dla których hejtuję system prezydencki, jest przebieg wyborów na stanowisko głowy państwa. Nie mówię już nawet o kampanii, tylko o samym głosowaniu.

Pierwsza tura to na ogół smętna formalność: lider sondaży nie ma szans na 50%, a wicelider cieszy się bezpieczną przewagą nad resztą stawki, więc druga tura jest pewna, jej skład takoż, a wszystko inne ma znaczenie wyłącznie psychologiczne (co nie znaczy, że zerowe, bo oczywiście psychologia odgrywa dużą rolę w polityce, ale jednak). Jedyne wyjątki od tej reguły mieliśmy w 1990, kiedy Tymiński sensacyjnie wyeliminował Mazowieckiego, i w 2000, kiedy Kwaśniewski przekroczył magiczne 50%, a za jego plecami Olechowski dość niespodziewanie wyprzedził Krzaklewskiego. We wszystkich pozostałych przypadkach pierwsza tura stanowiła tylko rozgrzewkę przed właściwym starciem.


Państwo beztrybia

Dodane: 9 maja 2020, w kategorii: Polityka

Piszę to w czasie, kiedy teoretycznie powinna trwać cisza wyborcza, więc trochę ryzykuję. Niby PKW oświadczyła, że cisza wyborcza nie obowiązuje, ale ani już nie wiem, jaką właściwie to oświadczenie ma moc prawną, ani już nie mam cienia złudzeń, że żyję w państwie prawa.

Odwołanie jutrzejszych wyborów nastąpiło przecież bez żadnego trybu, bez choćby pozorowania jakichś podstaw prawnych – ot, dwóch szeregowych posłów ogłosiło, że wybory się nie odbędą, bo nie. Tak po prostu. Nie było (i nadal nie ma) żadnej formalnej decyzji parlamentu, rządu, PKW, Sądu Najwyższego czy kogokolwiek – wybory są odwołane na gębę. I nawet bym się specjalnie nie zdziwił, gdyby dziś w nocy Kaczyński oznajmił, że z tą zmianą terminu tylko żartował i jednak jutro głosujemy. Wszystko jest już przecież możliwe w tym pierdolniku.

(Pardon my French, ale delikatniej nie można tego określić – gdybym to nazwał cyrkiem, obraziłbym cyrki, a gdybym to nazwał burdelem, obraziłbym burdele.)


Przemówienie, którego nie było

Dodane: 10 kwietnia 2020, w kategorii: Polityka

Pani marszałek, wysoka izbo.

Obchodzimy dziś dziesiątą rocznicę jednej z największych tragedii w dziejach Polski. Zarazem jest to czwarta rocznica pod rządami PiS-u, który został tą tragedią szczególnie dotknięty i szczególnie się nią interesował. Oddawszy hołd ofiarom, zapytajmy więc, co rząd PiS zrobił przez te cztery lata dla wyjaśnienia przyczyn katastrofy i ewentualnie ukarania osób za nią odpowiedzialnych?

Odpowiedź, proszę państwa, będzie krótka: nic. Nie nastąpił żaden, choćby minimalny postęp w śledztwie, nie wyszły na jaw żadne, choćby minimalnie istotne fakty na temat katastrofy, nie poczyniono żadnego, choćby symbolicznego kroku w kierunku zamknięcia tej sprawy.

W związku z powyższym czas powiedzieć to głośno: Jarosław Kaczyński zdradził pamięć swojego brata! [poruszenie na sali] Jeśli bowiem rzeczywiście wierzył w zamach, to nie podejmując żadnych, podkreślam, żadnych realnych działań dla jego udowodnienia, postawił się tym samym w jednym szeregu z jego sprawcami – z mordercami Lecha Kaczyńskiego! [poruszenie na sali] Natomiast jeśli w zamach nie wierzył, to znaczy, że przez lata cynicznie okłamywał wyborców i dzielił naród polski, że przez lata wykorzystywał tragiczną śmierć własnego brata i bratowej do celów politycznych!

Panie pośle Kaczyński – nie sądzę, żeby pan wierzył w zamach, ale podobno wierzy pan w Boga. Proszę zatem pamiętać, że cokolwiek się stanie, za wszystkie swoje kłamstwa odpowie pan kiedyś na sądzie ostatecznym – a tego akurat sądu nigdy, żadną ustawą pan sobie nie podporządkuje.

Dziękuję. [oklaski i gwizdy]


„Łupienie bogatych”

Dodane: 21 listopada 2019, w kategorii: Absurdy, Polityka

Przy okazji awantury o zniesienie limitu składek na ZUS rzuciło mi się w oczy, że największy hejt w sieci wywołał nie sam projekt PiS-u, tylko propozycja Lewicy, żeby przy okazji wprowadzić górny limit wysokości emerytury. Okradanie pracujących, komuna, bolszewicy, Kambodża z czasów Pol Pota, hunwejbini – to tylko pierwsze z brzegu epitety internautów, a nieoceniona Dominika Wielowieyska dowaliła z grubej rury, że Lewica „łamie umowę społeczną i niszczy zaufanie do państwa” (podkreślmy – nie PiS, który chce podnieść składki, tylko Lewica, która chce przyciąć emerytury najbogatszym). Państwa, które system emerytalny reformowało przez ostatnie dwadzieścia lat już kilka razy, praktycznie zawsze na niekorzyść przyszłych emerytów – ale to, jak rozumiem, zaufania nie niszczyło.

Mniejsza o ten drobny szczegół, że górny limit wysokości emerytury nie jest żadnym wynalazkiem Pol Pota, tylko rozwiązaniem od dawna stosowanym w wielu państwach Europy Zachodniej – jak zresztą 90% tego straszliwie lewackiego programu Razem. Mniejsza o to, że aby móc dostawać te 15 tysięcy emerytury miesięcznie, trzeba przez 40 lat życia zawodowego zarabiać średnio jakieś 35 tysięcy brutto – grubo więcej niż pensja prezydenta czy premiera, grubo więcej niż 99% Polaków zarobi choćby u szczytu kariery, nie mówiąc o osiągnięciu takiej średniej życiowej. Mniejsza i o to, że przy takich zarobkach wkracza się w wiek emerytalny jako multimilioner, któremu państwowa emerytura tak naprawdę zwisa i powiewa, bo nawet bez niej można już spać na pieniądzach do końca życia.

Przede wszystkim jednak wypada zauważyć, że porównywalnych protestów z jakiegoś powodu nigdy nie budzi podnoszenie podatków biedniejszym – PiS w zeszłej kadencji podwyższał różne pomniejsze daniny wiele razy i reakcją było generalnie wzruszenie ramion: podnoszą akcyzę to podnoszą, wprowadzają kolejne opłaty to wprowadzają, na co drążyć temat. W przyszłym roku rząd ma nam zabrać (nam wszystkim, a nie tylko garstce bogaczy) 15% środków z kont emerytalnych, co było zapowiadane od miesięcy, a ostatecznie przyklepane dwa tygodnie temu – i nadal nie budzi to w zasadzie żadnych emocji, co najwyżej smętną rezygnację. Nam mogą zabierać, ale od najbogatszych wara!

A potem mamy zdumienie, że w Polsce panuje degresywny system podatkowy. No, ciekawe czemu?


« Starsze wpisy