Cichy Fragles

skocz do treści

Opowiadania nominowane do Nagrody Zajdla 2019

Dodane: 23 sierpnia 2020, w kategorii: Literatura

W tym roku Polcon ma się wprawdzie odbyć dopiero w listopadzie, ale skoro ebook z nominowanymi opowiadaniami już jest tradycyjnie dostępny na stronie nagrody, to mogę równie tradycyjnie zrecenzować go w sierpniu, bo czemu nie. Jedziemy zatem:


Na skraju światów (Dawid Cieśla)

Komputery kwantowe zrobiły wielkie pierdut, powodując poplątanie czasoprzestrzeni, skutkiem czego w niektóre miejsca lepiej nie zaglądać, bo dzieją się w nich dziwne rzeczy… I to w zasadzie całe opowiadanie. Króciutkie, prawie bez fabuły, z ledwie zarysem świata przedstawionego – sprawia wrażenie raczej wprawki, niż gotowego utworu. Napisane poprawnie, ale nic ponadto, pomysł także mocno oklepany (choć wizję kolekcjonowania alternatywnych książek Lema bardzo szanuję) – czym to sobie zasłużyło na nominację, pojęcia nie mam.


Siej kwiaty, zbieraj ogień (Krzysztof Matkowski)

Mroczna istota, która niby daje, a tak naprawdę odbiera – motyw zgrany do imentu, ale przedstawiony i rozegrany niebanalnie: smok występuje pod postacią ogrodu (wiem, brzmi to niedorzecznie, ale wbrew pozorom ma sens), a bohater, choć nie całkiem rozumie jego naturę, nie zachowuje się jak ćma lecąca w stronę światła, tylko idzie swoją drogą i realizuje własne cele. Efekt może nie powala, ale nie zapomina się tego tekstu pięć minut po skończeniu lektury – biorąc pod uwagę jego skromne rozmiary, to już coś.


Słowa, których nie powiem Łucji (Krzysztof Matkowski)

Bohater przeżywający cudze życia (a właściwie ich końcówki), krok po kroku odzyskujący przy tym wspomnienia z żywota własnego – i obserwujący ten żywot z zewnątrz, jako że jego inkarnacje mają miejsce w przeszłości, dzięki czemu spotyka siebie samego jako dziecko, młodzieńca i tak dalej, przypominając sobie swoje życie oraz uczestnicząc w nim na różne sposoby: czy to jako bierny obserwator, czy to jako bohater jednej sceny, czy to jako przelotny znajomy. Swojego życia nie zmieni, ale może chociaż pomoże w ciężkich chwilach swojej ówczesnej dziewczynie?

Koncept zacny, do pewnego momentu także fajnie rozegrany, trochę jednak zabrakło pomysłu na zakończenie – zamiast jakiejś mocnej puenty dostajemy koncert złotych myśli zwieńczonych niespecjalnie odkrywczym morałem. Szkoda, bo zanosiło się na coś naprawdę świetnego, a nie „tylko” dobrego.


Chomik (Marta Potocka)

Bezwarunkowy dochód podstawowy – mokry sen lewicy i koszmar prawicy – przy okazji pandemii zyskał na popularności (na razie jako idea) i dyskusji o nim w ostatnich miesiącach nie brakowało. Autorce udało się jednak podejść do tematu z nieoczywistej perspektywy: główny bohater pracuje w Zakładzie Równowagi Społecznej, który dba, by ludzie nie odkładali otrzymywanych pieniędzy, tylko je radośnie wydawali, napędzając w ten sposób gospodarkę. Porządny obywatel powinien mieć współczynnik konwersji (czyli proporcję wydatków do dochodów) powyżej 90%, a kto ma mniej, ten jest wywrotowcem, świadomie uszczuplającym dochody państwa – czasem jednak zdarzają się przypadki patologiczne, które wymagają szczególnie starannej perswazji…

Zarówno pomysł, jak i wykonanie bardzo dobre, z zabawnym i jednocześnie dającym do myślenia finałowym twistem fabularnym – czego chcieć więcej?


Dziewczyna z papieru i ognia (Krzysztof Rewiuk, Krzysztof Matkowski)

Początek XIX wieku, polski dworek szlachecki i dziewczyna z dziwną przypadłością, której lekarze nie potrafią wyleczyć, więc trzeba spróbować innych metod – na przykład odprawienia rytuału celem przepędzenia złych duchów. Biorą się za to dwaj szczególni specjaliści: wieszcz Adam (nazwisko nie wymienione, ale w tych okolicznościach oczywiste) i haitański szaman Sanchez. Rytuał, jak nietrudno zgadnąć, pójdzie niezupełnie zgodnie z planem, ale jakoś to będzie – z naciskiem na „jakoś”.

Podobnie jak w zeszłym roku, najdłuższe z nominowanych opowiadań okazuje się jednym ze słabszych – OK, cross-over dziadów i voodoo zasługuje na plusik za oryginalność, ale poza tym wszystko idzie tu po gatunkowych kliszach jak po sznurku. Finałowa interpretacja wydarzeń przez doktora mogłaby podnieść ocenę utworu, gdyby ją rozbudować i uwiarygodnić – w obecnej postaci jest to niestety tylko garstka luźnych dywagacji.


Podsumowanie

„Słowa, których nie powiem Łucji” byłyby moim faworytem, gdyby nie słabowite zakończenie; „Chomik” przeciwnie, właśnie zakończeniem wybija się w górę. Tak czy siak, tylko te dwa utwory powinny się bić o statuetkę, natomiast „Siej kwiaty, zbieraj ogień” umieściłbym na trzecim miejscu, choć z dużą stratą do czołówki. Zdecydowany outsider to natomiast „Na skraju światów”, które, jako się rzekło, nawet nominacji nie powinno było dostać.

Tradycyjnie zakończę narzekaniem na poziom całości: dwa fajne opowiadania to jak na obecne standardy znośny wynik, wszak bywało w ostatnich latach gorzej, ale oczywiście nie tego należałoby oczekiwać po tak elitarnej konkurencji. Choć czy ona jeszcze taka elitarna? Niby innej porównywalnie prestiżowej nagrody w polskiej fantastyce ciągle nie ma, ale przeglądając listę nominowanych z ostatniej dekady stwierdziłem, że zwłaszcza w kategorii opowiadań z roku na roku ubywa rozpoznawalnych nazwisk, przybywa za to nominatów jednorazowych, którzy ani wcześniej, ani później nijak nie zaistnieli.

Może zatem czas przemyśleć proces nominowania? Może głosowanie w sieci jest w obecnej formie zbyt łatwe do wypaczenia przez autorów mających większy talent autopromocyjny niż pisarski? Trudno przecież uwierzyć, że cała polska branża fantastyczna nie potrafi wyprodukować kilku dobrych opowiadań rocznie – nawet nie rewelacyjnych, ale po prostu dobrych…

(Subskrypcja komentarzy przez maila chwilowo wyłączona – spamboty z sobie tylko wiadomych powodów zaczęły się do niej zapisywać z setek maili, co przypłaciłem blokadą konta.)


Komentarze

Skomentuj na Facebooku

Podobne wpisy