Cichy Fragles

skocz do treści

Euro 2008 – 50% done

Dodane: 15 czerwca 2008, w kategorii: Futbol

Grupa A, czyli te ostatnie minuty

Gospodarzom już dziękujemy – przynajmniej jednym, bo Austria ma jeszcze teoretyczne szanse. Szwajcarzy odpadają na pewno, a Turcja niespodziewanie wraca do gry po zwycięskiej bramce w ostatniej minucie. Również w ostatniej minucie Portugalczycy dobili Czechów trzecim golem – i jak się okazało, był to gol nadspodziewanie ważny, który może Czechów kosztować awans. Gdyby skończyło się na 1-2, w meczu z Turcją wystarczyłby im remis, a tak mają identyczną różnicę bramek i muszą wygrać, bo w przypadku remisu o awansie zadecydują… rzuty karne. Ot, taka regulaminowa ciekawostka – jeśli dwie drużyny mają identyczny bilans i remis w bezpośrednim spotkaniu, to o awansie decyduje pozycja w rankingu UEFA, ale jeśli to bezpośrednie spotkanie ma miejsce w ostatniej kolejce, wówczas po jego zakończeniu mamy konkurs jedenastek. Ciekawe, prawda?

Grupa B, czyli wszystko nie tak

Chorwacja, która w pierwszym meczu z niejakim trudem pokonała Austrię, w drugim z łatwością spuszcza łomot faworyzowanym Niemcom. Niedoceniana Austria w pierwszej połowie meczu z Polską urządza sobie kanonadę, jakiej jeszcze na tym turnieju nie było – ale do przerwy, zamiast prowadzić przynajmniej 3-0, przegrywa 0-1. W drugiej połowie Polacy urządzają kanonadę Austriakom, ale zamiast ich dobić, tracą prowadzenie, bo w doliczonym czasie gry sędzia z Anglii – kraju słynącego z nad wyraz łagodnego sędziowania – dyktuje rzut karny za niewinne ciągnięcie za koszulkę. Wszystkie dotychczasowe gole dla Niemców strzelił Polak, a wszystek jeden dla Polski – Brazylijczyk. Logiki w tym wszystkim nie widać – i w tym chyba należy upatrywać naszych szans na awans, bo na zdrowy rozum to już ich praktycznie nie mamy.

Grupa C, czyli pomarańczowa rewolucja

Ale się porobiło. Grupa śmierci, przy całej swojej śmiertelności, miała jednak dwóch wyraźnych faworytów w postaci Włoch i Francji. Tymczasem co widzimy – po dwóch kolejkach faworyci mają po jednym punkcie i jednym golu, a ich bezpośrednie starcie już nie tylko nie zadecyduje o pierwszym miejscu w grupie, ale nawet o awansie może nie zadecydować, jeśli pewna pierwszego miejsca Holandia nie pokona Rumunii. W ciut lepszej sytuacji są Włosi, którym do awansu może wystarczyć remis, ale w nieco lepszej formie są Francuzi, więc z pewnością będzie się działo. Tymczasem Holandia nam wyrosła na absolutnego faworyta do tytułu. Podopieczni van Bastena grają aż za pięknie, aż za skutecznie, pytanie tylko, czy utrzymają swoją fantastyczną formę do końca turnieju – jeśli tak, to nie widzę możliwości, żeby ktoś ich powstrzymał. A do historii przeszli już teraz – z całą pewnością nie było jeszcze drużyny, która by w odstępie czterech dni dokopała mistrzom i wicemistrzom świata, i to jeszcze każdorazowo z trzybramkową przewagą.

Grupa D, czyli mistrzom już dziękujemy

Cztery lata temu gra na 0-0 przyniosła Grekom mistrzostwo. Tym razem przyniosła zero punktów, zero bramek i zero szans na awans. Powtórki cudu nie będzie. Nikogo poza samymi Grekami chyba to specjalnie nie zmartwiło, biorąc pod uwagę, jak paskudny antyfutbol grali. Na przeciwnym biegunie mamy Hiszpanów, którzy i pięknie grają, i wygrywają, a Villa zmierza po tytuł króla strzelców i być może największej gwiazdy turnieju. A pośrodku Szwedzi i Rosjanie, których czeka mecz o drugie miejsce. Zarówno gra, jak i wyniki wskazują raczej na Szwedów, więc w ćwierćfinale, gdzie już czeka Holandia, możemy mieć rewanż za Euro 2004. Nie wiadomo jeszcze, na kogo trafi Hiszpania, ale w tej formie powinna pokonać każdego z potencjalnych rywali. Za to w półfinale możemy mieć spotkanie Hiszpania-Holandia, które może się okazać najlepszym widowiskiem turnieju – ale nie dzielmy jeszcze skóry na niedźwiedziu, wszak nie tacy faworyci przedwcześnie odpadali.


Komentarze

Podobne wpisy