Jakiś rok temu „Rzeczpospolita” ogłosiła, że lekarzom w Szkocji zakazano używać przy dzieciach słów „mama” i „tata”, żeby nie ranić uczuć homoseksualistów. Rzesze polskich prawicowców uniosły się gniewem, bluzgając ile wlezie na „terror politycznej poprawności”, by poniewczasie się dowiedzieć, że ta zadziwiająca informacja ma tyle wspólnego z rzeczywistością, co wiadomości Radia Erewań: nie w Szkocji, tylko w jednym tamtejszym regionie; nie zakazano, tylko zasugerowano; i nie przy dzieciach w ogóle, tylko w rozmowach z dziećmi homoseksualistów. Ale co sobie konserwatyści pokrzyczeli, to ich.
Kilka miesięcy później któryś portal (chyba Wiadomości24, ale głowy nie dam) poinformował, że w jakimś unijnym dokumencie dotyczącym historii Europy pominięto rozbiory, wojnę polsko-bolszewicką, Katyń i coś tam jeszcze. Reakcję internautów (szczególnie na Wykopie) można było porównać tylko z wrzuceniem granatu do szamba, a ciężar obelg pod adresem „antypolskich fałszerzy historii” był wprost proporcjonalny do ich liczby. Jak się potem okazało, ów dokument nie wspominał o rozbiorach i innej naszej martyrologii z tego prostego powodu, że mówił on o historii Europy… po 1945. Ot, taki drobny szczegół, na który autor wiadomości nie zwrócił uwagi, a patryjotom nie przyszło do głowy, żeby to sprawdzić.
Dwa miesiące temu Onet ogłosił sensację naukową – oto znaleziono wielką lukę w teorii ewolucji! Mianowicie naukowcy mieli ujawnić, że zjawisko rumieńca pojawiającego się na twarzy nie ma naukowego wyjaśnienia i nie pasuje do teorii ewolucji. W rzeczywistości wyglądało to ciut mniej sensacyjnie – po prostu pewien ewolucjonista w wywiadzie dla pisma naukowego pozwolił sobie na refleksję o niejasnym pochodzeniu tego zjawiska, ani słowem nie sugerując, że nie da się go wyjaśnić. Ale zanim ktoś zwrócił na to uwagę, kreacjoniści z pewnością przeżyli niejeden orgazm. Prawie mi ich szkoda.
W zeszłym tygodniu pewien obiektywny inaczej serwis doniósł, że Traktat Lizboński wprowadza w UE karę śmierci za udział w antyrządowych demonstracjach i „pozwala strzelać do tłumów”. Reakcja użytkowników była łatwa do przewidzenia, a tylko nieliczni myślący ludzie zerknęli do traktatu i odkryli, że niczego podobnego tam nie ma – jest tylko paragraf pozwalający państwom członkowskim stosować karę śmierci podczas wojny i dopuszcza użycie siły podczas tłumienia zamieszek. Czyli absolutny standard, nie wykraczający poza regulacje istniejące w prawie każdego chyba kraju świata. Ale wystarczyło jedno drobne „semantyczne nadużycie”, żeby puścić w świat jakże efektownego newsa…
Wreszcie wczoraj nieoceniony Onet poinformował, że Unia wprowadza zakaz mówienia „pan” i „pani”, bo to ponoć seksistowskie. Stara mądrość ludowa powiada, że „plotka świat okrąży, zanim prawda włoży buty”, i tak też się stało – wiadomość z Onetu już zawojowała sieć, a prawie nikt jeszcze nie zwrócił uwagi, że: nie „pan” i „pani”, tylko „pani” i „panna”; nie Unia, tylko sekretarz Europarlamentu; nie zakazał, a zasugerował; i nie nam, tylko europosłom. Zaiste, Radio Erewań jak żywe. Onetowi gratulujemy rzetelności, jego bezkrytycznym czytelnikom gratulujemy… Eee, oczywiście szanujemy ich.
Powyższe przykłady to oczywiście tylko wierzchołek góry lodowej – o narastającym zalewie bzdurnych informacji, rozpowszechnianych nierzadko nawet przez całkiem poważne media, można już spokojnie książki pisać. Podobnie jak o ludzkiej naiwności, która, tak jak i ludzka głupota, wydaje się nie znać granic. A najbardziej mnie w tym wszystkim bawi, że wśród frajerów nigdy nie zabraknie przynajmniej kilku takich, którzy przy innych okazjach uwielbiają ostentacyjnie podkreślać, że media (pardon – „merdia”) nic nie robią, tylko kłamią i manipulują, więc myślący człowiek ufać im nie może. Cóż, widocznie samych siebie do myślących ludzi nie zaliczają. I pewnie mają rację.
Komentarze
Masz rację, ściemy są szczególnie na onecie, tytuł jest zazwyczaj bardzo szokujący a po przeczytaniu okazuje się że nijak ma się do treści… trzeba uważać co się czyta bo portale często jeden od drugiego biorą wiadomości ktoś coś przekręci itd…
Co do TL:
„1 Prawo każdego człowieka do życia jest chronione przez ustawę. Nikt nie
może być umyślnie pozbawiony życia, wyjąwszy przypadki wykonania
wyroku sądowego skazującego za przestępstwo, za które ustawa
przewiduje taką karę.
2 Pozbawienie życia nie będzie uznane za sprzeczne z tym Artykułem,
jeżeli nastąpi w wyniku bezwzględnego koniecznego użycia siły:
a w obronie jakiejkolwiek osoby przed bezprawną przemocą;
b w celu wykonania zgodnego z prawem zatrzymania
lub uniemo
Tytuły to osobna kwestia. Też chciałem o tym kiedyś napisać, ale już się tym zajął JoeMonster;-).
nie wiem, czy to są pogłoski, czy prawda ale podaje źródło- nie onet
aha wybacz że też o tym napisałam ;P nie zauważyłam Twojego wpisu
źródło:
http://www.tvn24.pl/28377,1591240,0,1,parada-rownosci,fakty_wiadomosc.html
O Wielki Zielony Borze Szumiący! Komu? Kto to jest „patryjota”?! Szkoda, autorze, że nie przyszło Ci do głowy sprawdzić pisowni. Gorzej wpaść można tylko pisząc „bohater” przez „ch”…
albo pisząc tak długi komentarz zamiast po prostu „patriotom*”
albo nie wpadajac na genialny w swej prostocie pomysl ze jest to specjalnie tak napisane, cos jak
uwaga spoiler!
radyjo
@ortoman
„Patryjota” to takie moje prywatne określenie na ludzi, którym miłość do ojczyzny wypaczyła rozum i którzy „wolą polskie gówno w polu, niż fijołki w Neapolu”. Oczywiście użyłem go jak najbardziej celowo, żeby nie obrażać patriotów, którzy z taką mentalnością nie mają nic wspólnego.