Obrazek via Parada karzełków
Takiego używania media dawno nie miały – najpierw ślub brytyjskiego księcia, potem beatyfikacja, wreszcie śmierć bin Ladena, a to wszystko w ciągu niespełna tygodnia. A co za tym idzie, szczególnie często trafiałem w sieci na tytułową frazę, której od lat szczerze nie cierpię. Gdyby ktoś nie wiedział: ślub był w polskich mediach tematem zastępczym dla problemów rządu Tuska, beatyfikacja miała odwrócić uwagę od skandali pedofilskich w Kościele, a bin Laden posłużył oczywiście do przykrycia porażek Obamy w gospodarce. To oczywiście tylko przykładowe wyjaśnienia, w grę wchodzi wiele innych, równie dobrych.
Czemu tej frazy nie cierpię? Generalnie rzecz biorąc, z tej samej przyczyny, dla której gardzę teoriami spiskowymi (z którymi zresztą „tematy zastępcze” często się łączą) – jest to uniwersalne narzędzie do udowadniania dowolnych urojeń. Czymkolwiek zainteresują się media, zawsze można powiedzieć, że to temat zastępczy mający odwrócić uwagę ciemnego ludu od czegoś ważniejszego – a tezy tej zwykle nie sposób zweryfikować, ani pozytywnie („jeśli dowodów nie ma, to pewnie zostały zniszczone”), ani negatywnie („nie udowodnisz, że tak nie jest!”). I tak jak w przypadku teorii spiskowych, logika i zdrowy rozsądek często idzie w odstawkę, a dla uzasadnienia początkowej tezy bez wahania buduje się piętrowe spekulacje.
I nic dziwnego, bo idea tematu zastępczego mocno kuleje – dyktatury oczywiście mogą dowolnie manipulować mediami i ten chwyt również stosują, ale jak go używać w państwie demokratycznym, z wolną konkurencją w mediach? Nie ma rady, musimy założyć, że wszystkie media (a przynajmniej wszystkie liczące się na rynku) biorą udział w spisku. Ale po co w takim razie mają się bawić w odwracanie uwagi, jeśli mogą tej uwagi po prostu nie zwracać, czyli nie wspominać o niewygodnych tematach więcej niż to absolutnie konieczne? Jeśli to samo medium jednego dnia „przykrywa” jakiś temat, a nazajutrz samo z własnej nieprzymuszonej woli go porusza (a tak jest w przypadku „tematów zastępczych” prawie zawsze), to przecież takie działanie nie ma najmniejszego sensu.
Ale cóż, działania spiskowców z reguły nie mają sensu – i komu to przeszkadza?
Komentarze
Bauahahahahaha!!!…
Też się cieszę, że zawsze mogę liczyć na Twój merytoryczny komentarz.
Drobiazg, 3.50 się należy. A merytoryczny komentarz pojawi się, gdy poinformujesz mnie, od kiedy jakąkolwiek częstotliwość radiową czy telewizyjną mogę / mogłem sobie kupić na licytacji, bez konieczności ubiegania się o jakąkolwiek koncesję. To tak na początek, choć kolejne wałkowanie truizmów naprawdę przestaje mnie już bawić.
Wybacz, ale mnie korwinistyczne podejście, traktujące zezwolenia wszelakie z definicji jako przejaw totalitaryzmu, już dawno przestało bawić. Jeśli zatem chcesz mnie przekonać, że koncesje wykluczają wolność mediów (BTW: gazety i internet to nie media?), to przynajmniej zdradź mi, ile było przypadków odmówienia koncesji, komu i z jakim uzasadnieniem – w miarę możliwości z podaniem wiarygodnego źródła.
W takim razie nie mamy o czym rozmawiać.
Widzę, że dyskusja na poziomie…
Trochę to smutne.
Ale tu nie chodzi o żadne spiski, po prostu „wolne media” zajmują się pierdołami, i tyle.
„Widzę, że dyskusja na poziomie…”
Jacy dyskutanci, taka dyskusja.
Zupełnie przypadkiem jedyne dwie prywatne telewizje w Polsce zostały założone przez osoby współpracujące z SB:
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,3740770.html
http://archiwum.rp.pl/artykul/774344SBipaszportWejcherta.html
Podobnie z handlem walutami. Były SBek, dwa dni po uchwaleniu ustawy o handlu walutami dostaje koncesję i w chwili jej wejścia w życie otwiera kantory na granicach.
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,52981,6617939.html
Trzech SBków, trzy koncesje, trzy fortuny. Teoria spiskowa, bo przecież żyjemy w demokratycznym kraju, SB się samorozwiązało, tuż przed sfałszowaniem całej dokumentacji i obarczeniem dokumentami na współpracę wszystkich kryształowo czystych ludzi.
@lRem: ale o czym tu jeszcze rozmawiać? Prawie wszystko, co mógłbym napisać „w temacie”, napisał już remiq. A dyskusja o tym, czy sam fakt istnienia podmiotu władnego określić Twoją podmiotową możliwość do szerszego głoszenia opinii stanowi obiektywne zaprzeczenie idei wolności słowa, czy tylko zaprzeczenie wg czyjejśtam definicji, naprawdę koliduje z moim wyobrażeniem nt. sensownego wykorzystania wolnego czasu.
Definiowanie podstawowych aksjomatów i znaczeń przerabiałem wieki temu na usenecie. Tam też nic to nie dało. Możesz oczywiście przypisywać to poziomowi dyskusji…
E tam poziom dyskusji, raczej bloga.
W końcu tu się twierdzi, że Polska jest demokratycznym krajem.
Myśmy już chyba o tym kiedyś dyskutowali. Rzeczywiście szkoda czasu, wtedy chyba też nie doszliśmy do porozumienia.
@remiq: jedyne dwie prywatne stacje, które łaskawie rozpatrzysz? Bo tutaj na przykład nie ma słowa o SB (dopóki po kilku latach nie przejął Polat):
http://pl.wikipedia.org/wiki/Superstacja
lRem:
Przepraszam, masz rację, zupełnie nieuczciwie z grona tak wielu prywatnych stacji telewizyjnych wybrałem te, które pasowały do mojej teorii. Trzeba to powiedzieć jasno – istnieją zupełnie prywatne telewizje, które dostały koncesje. Przykładowo, po czternastu latach istnienia tych dwóch, które nieuczciwie pokazałem jako zakładane przez SB, koncesję na emisję poprzez satelitę dostała wymieniona przez Ciebie Superstacja. Chciałbym jednak zaznaczyć, że przejęzyczyłeś się pisząc, że Superstacja została przejęta po kilku latach. Między dostaniem koncesji, a sprzedażą połowy udziałów minęło osiem miesięcy. Niektóre teorie spiskowe mówią, że kupiono ją po to, by nikt inny swoich poglądów nie mógł tam propagować, ale jest to oczywiste kłamstwo. Maksimum oglądalności Superstacja osiągnęła mając 13k widzów, co jest wynikiem nie do pogardzenia. Przykładowo, moja strona domowa z obrazkami rysowanych panienek ma 24k unikalnych odwiedzających miesięcznie, ale kto by śmiał porównywać takie media. Tam jest Telewizja przez duże K (jak koncesja), a tu jakiś fotoblog w perlu.
Owszem, malkontenci stwierdzą „koncesja na emisję przez satelitę? Mało kto ma sprzęt, by odbierać taki program!” Odpowiadam: „Po trzech latach i całkowitym wchłonięciu przez Polsat, Superstacja docierała do ponad 6 mln gospodarstw. To prawie połowa wszystkich gospodarstw płacących podatek na telewizję”. To właśnie z tych 6mln pilotów do telewizorów, 13k z nich ma niezakurzony jeden ze stu przycisków, który odpowiada właśnie za włączenie Superstacji.
@remiq
Co do Solorza OK, ale na temat Wejcherta dałeś notatkę w gazecie powołującą się na notatkę w drugiej gazecie (znanej z wyjątkowej rzetelności i powściągliwości w rzucaniu oskarżeń), której treść i tak jeszcze niczego nie dowodzi – to jakby ciut za mało, żeby mówić o „telewizji zakładanej przez SB”.
A co do „jedynych dwóch prywatnych telewizji” – strona KRRiTV chwilowo nie działa, więc możesz się zadowolić listą na Wikipedii – trochę więcej niż dwie, a dodajmy jeszcze sporą liczbę już nieistniejących, z takimi esbeckimi właścicielami, jak Disney czy Viacom.
@n3m0
Jeśli Ci nie odpowiada poziom bloga, to obowiązku czytania i komentowania naprawdę nie ma. A o demokracji możemy ewentualnie pogadać, jak sformułujesz jakiś argument za swoją tezą.
Jak zwykle wkladasz slowa w cudze usta.
Pokaz mi, gdzie napisalem, ze mi nie odpowiada?
Stwierdzilem fakt i tyle.
A o demokracji moglibysmy pogadac gdybys dopuszczal do wiadomosci jakiekolwiek fakty niezgodne z Twoim obecnym polskopogladem.
Trudno dopuszczać do wiadomości fakty, o których słowem się jak dotąd nie zająknąłeś. Zdolności telepatycznych nie posiadam.
cichy:
Kolejny link: http://tomaszsakiewicz.salon24.pl/9135,wejchert-sb-i-cenzura
Że zacytuje dwa fragmenty:
„Gazeta Polska” dotarła do IPN-owskich akt Jana Wejcherta, właściciela TVN. Wynika z nich, że w latach 70. Wejchert otrzymał paszport dzięki interwencji kontrwywiadu SB. Na dokumencie z 1972 r. widnieje odręczna notatka: „Wydział II prosi o wydanie paszportu ze względów operacyjnych”.
i
Zachowało się m.in. podanie o paszport wielokrotnego użytku z 20 września 1984 r. dla Jana Wejcherta – dyrektora przedsiębiorstwa zagranicznego w Polsce ITI, na którym jest odręczny zapis: „popiera mjr Więckowski wydz. II”.
Czego ta notka nie dowodzi? Że dostał paszport ze względów operacyjnych? Że miał poparcie majora z drugiego wydziału? Że SB wspierała go w latach 70 i 80? Czy końcowej tezy, że jako agent SB (kto dostaje paszporty ze względów operacyjnych?) dostał koncesję, dzięki czemu razem z drugim agentem mieli monopol na kolejne czternaście lat?
Powiedziałeś, byśmy wskazali jak koncesja może przeszkadzać, więc mówię – dając pozwolenie „kolesiom” na współnadawanie razem z publiczną telewizją, a zabraniając tego innym, dali potencjalną fortunę. Koncesji na nadawanie w paśmie naziemnym do tej pory nie dostał nikt inny. I nie dostanie już nigdy, bo przechodzimy na telewizję cyfrową. Czy dzięki temu pojawią się nowi nadawcy? Nie, większość miejsca bierze telewizja publiczna, resztę biorą Polsat i TVN, które niesłusznie nazywam jedynymi prywatnymi telewizjami w Polsce. Przecież są tacy potentaci jak Telewizja Kablowa Toruń.
Czy widzisz różnicę między TVNem a Telewizją Kablową Toruń? Powiedz mi z czystym sumieniem, że obie miały równy start, tylko że ludzie od Waltera mieli lepsze pomysły dlatego TVN ogląda 80% Polaków, a o TKT wszyscy w tym wpisie dowiadują się z mojego posta. Rozumiesz o czym mówię? To, że ktoś dostanie teraz koncesję na emisję swojego programu na jednym osiedlu nie pozwala na obmycie rąk i powiedzenie sobie „uff, co prawda kiedyś tylko wybrane osoby miały monopol na telewizję, ale teraz mamy państwo demokratyczne i sprawiedliwe. Każdy może założyć telewizję, a dostanie koncesji nie wymaga tak wielkich powiązań”.
Na przykład figurant, który ma nieświadomie kogoś uwiarygodnić, albo biznesmen, którego interesy za granicą były ze zrozumiałych względów obiektem zainteresowania esbeków.
Powtarzam pytanie skierowane wcześniej do torero – komu zabronili i na jakiej podstawie? W miarę możliwości z podaniem źródeł bardziej wiarygodnych niż GP.
Kogo uwiarygadnia 22-latek?
Powoływałeś się na KRRiT, więc proszę bardzo:
http://www.krrit.gov.pl/bip/Portals/0/sprawozdania/spr1994/spr1994.pdf
Strona 26 dokumentu (28 w pdfie)
„W postępowaniu koncesyjnym o stacje naziemne, do dnia 30 września 1993r. napłynęło łącznie 314 wniosków o rozpowszechnianie programów radiowych (235) i telewizyjnych (79) o zasięgu lokalnym. Do dnia 30 listopada 1993r. napłynęło kolejnych 60 wniosków na rozpowszechnianie programów radiowych (34) i telewizyjnych (26) o zasięgu regionalnym i ogólnopolskim.”
„Spośród wniosków telewizyjnych – 10 dotyczyło programów ogólnokrajowych (Polskie Konsorcjum Telewizyjne TV7, Ogólnopolska Telewizja
Prywatna S.A., Polska Korporacja Telewizyjna, Prywatna Telewizja Polska, Antena 1, Zjednoczone Przedsiębiorstwa Rozrywkowe, NTP Plus, Kuria
Prowincjonalna O.O.Franciszkanów, Top Canal Media, Polska Telewizja Satelitarna POLSAT)”
Na dalszych stronach rada bada, czy ich stać na założenie telewizji, jakie mają szanse na kredyty, jaki będą mieli wpływ na produkcje telewizyjne, czy nie zagrażają kulturze narodowej.
I wielki finał: „Rada starała się
podejmować decyzje kompleksowe zmierzające do stworzenia maksymalnej – z punktu widzenia dostępnych częstotliwości i potencjału rynku reklamowego – liczby
nadawców rozpowszechniających zróżnicowane programy zorientowane na zaspokajanie różnorodnych potrzeb widzów i słuchaczy.”
Udzielono koncesji Polsatowi i kodowanemu Canal+.
I jak? Wszystko w porządku, 80% wnioskodawców nie dostało koncesji dla własnego i naszego dobra.
Szkoda tylko, że to nie jest końcowy wynik procesu koncesyjnego, tylko jego ówczesny stan. Gdybyś zajrzał do raportu za kolejny rok, znalazłbyś takie oto zestawienie:
„Do dnia 10 marca 1995 r. udzielono:
– 25 koncesji radiowych diecezjalnych w ramach porozumienia Państwo-Kościół,
– 3 koncesji radiowych ogólnopolskich,
– 1 koncesji radiowej dla sieci ponadregionalnej,
– 120 koncesji radiowych lokalnych,
– 1 koncesji telewizyjnej ogólnopolskiej,
– 2 koncesji telewizyjnych dla sieci ponadregionalnych
– 11 koncesji telewizyjnych lokalnych.
Krajowa Rada nie zdecydowała się przyznać (pomimo promesy):
– 1 koncesji radiowej dla sieci ponadregionalnej,
– 3 koncesji radiowych lokalnych,
– 1 koncesji telewizyjnej lokalnej.
Wycofali się:
– 3 nadawcy radiowi lokalni,
– 1 nadawca telewizyjny lokalny.
Dla 3 nadawców radiowych lokalnych są trudności z dobraniem częstotliwości.”
W sumie 163 przyznane koncesje i tylko 5 odmów. To już jakby inne proporcje, prawda? W kolejnych latach odsetek odmów trochę rośnie, ale nadal jest to zdecydowana mniejszość (1997 – 45 przyznanych, 13 odmów, 1998 – 59:18, 1999 – 45:14, dalej już mi się nie chciało, bo nie podają statystyk, tylko trzeba mozolnie na palcach liczyć), a tam, gdzie podają uzasadnienia odmowy, chodzi zwykle o kwestie techniczne lub niedopełnienie jakichś formalności – jedyny wyjątek to kanały erotyczne, które były odrzucane w trosce o moralność publiczną (i tu się zgodzę, że to już zbyt daleko idące ograniczenie wolności, ale marginalne, bo to tylko kilka przypadków).
Oczywiście jest teoretycznie możliwe, że wszystkie te kilkadziesiąt koncesji rocznie dostają sami esbecy, ale jakoś w to wątpię, delikatnie mówiąc.
Co się stało z tymi ośmioma wnioskodawcami o koncesje na telewizję ogólnopolską, że jest tylko pięć odmów (łącznie na koncesje radiowe i telewizyjne)? Cytowałem wcześniej, że w 1993 r. napłynęło ich (wniosków o koncesje radiowe i telewizyjne)łącznie 314+60 (pierwszy cytat w poprzednim komentarzu). Ty przedstawiasz, że przyznano (do 1995r) 163 koncesje i odmówiono 5. To nam daje łącznie 206 wniosków, które ani nie dostały koncesji, ani nie dostały odmowy z samego roku 1993. Co się z nimi stało? Gdyby je rozdzielić na koncesje przyznane i nieprzyznane, Twoje proporcje 163:5 zmieniłyby się w 163:211. Warto to pomijać?
Moja hipoteza brzmi następująco:
Odmówić można wtedy, gdy są do tego mocne przesłanki (typu właściciel ma wyroki sądowe). Stąd jeśli nie można odmówić, a nie chce się wydać koncesji, urządza się konkurs na koncesję i limituje się ilość zezwoleń „z uwagi na interes wnioskodawców i całego narodu polskiego”. Zupełnie jak w przykładzie z 1993r.
Chciałeś faktów i potwierdzonych źródeł – masz. Teraz pokaż mi kwestie techniczne albo niedopełnione formalności w sprawie tych dziesięciu telewizji ogólnopolskich z 1993r.
Na sprawdzenie takiej tezy nie starczy nam życia, ale możemy spróbować z jedną. Czy z dziesięciu kandydatów wybrano powiązanego z SB? Wybrano, a nie że pozostali nie spełnili formalności by dostać koncesję, którą każdy przecież dostaje?
Hmm, szczerze mówiąc też tego nie rozumiem. Może w wolnej chwili spróbuję dokładniej się wgryźć w te raporty, póki co pomysłu nie mam.
Poguglajmy: Prywatna Telewizja Polska i Top Canal Media zajmowały się (jako media lokalne) emisją pirackich filmów i programów, więc po wejściu w życie ustawy o prawach autorskich nie miały już w Polsce czego szukać. TV7 (reprezentowana przez, uwaga, Jana Wejcherta – pewnie w 1994 jeszcze nie był esbekiem) miała ponoć jakieś rozbieżności między rzeczywistym kapitałem, a deklarowanym we wniosku, aczkolwiek Wejchert twierdził, że to nieprawda. W przypadku OTP SA były jakieś prawne niejasności co do właścicieli, o NTP Plus wyguglałem tylko wzmiankę, że się sami wycofali, Franciszkanie dostali koncesję na TV Niepokalanów rok później, o pozostałej dwójce (Antena 1, Zjednoczone Przedsiębiorstwa Rozrywkowe) nic nie znalazłem.
Wybrano także Canal+. To też własność esbeków?
A widzisz, to oznacza spisek rządu!!!!!!!! w celu zatarcia wszelkich śladów!!!!!!!!!
Oczywiście że nie, to była własność agentów Direction centrale des renseignements généraux, którzy jak wiadomo współpracowali z NKWD, KGB, FSB i HWDP.