Cichy Fragles

skocz do treści

Temat zastępczy

Dodane: 5 maja 2011, w kategorii: Przemyślenia


Obrazek via Parada karzełków

Takiego używania media dawno nie miały – najpierw ślub brytyjskiego księcia, potem beatyfikacja, wreszcie śmierć bin Ladena, a to wszystko w ciągu niespełna tygodnia. A co za tym idzie, szczególnie często trafiałem w sieci na tytułową frazę, której od lat szczerze nie cierpię. Gdyby ktoś nie wiedział: ślub był w polskich mediach tematem zastępczym dla problemów rządu Tuska, beatyfikacja miała odwrócić uwagę od skandali pedofilskich w Kościele, a bin Laden posłużył oczywiście do przykrycia porażek Obamy w gospodarce. To oczywiście tylko przykładowe wyjaśnienia, w grę wchodzi wiele innych, równie dobrych.

Czemu tej frazy nie cierpię? Generalnie rzecz biorąc, z tej samej przyczyny, dla której gardzę teoriami spiskowymi (z którymi zresztą „tematy zastępcze” często się łączą) – jest to uniwersalne narzędzie do udowadniania dowolnych urojeń. Czymkolwiek zainteresują się media, zawsze można powiedzieć, że to temat zastępczy mający odwrócić uwagę ciemnego ludu od czegoś ważniejszego – a tezy tej zwykle nie sposób zweryfikować, ani pozytywnie („jeśli dowodów nie ma, to pewnie zostały zniszczone”), ani negatywnie („nie udowodnisz, że tak nie jest!”). I tak jak w przypadku teorii spiskowych, logika i zdrowy rozsądek często idzie w odstawkę, a dla uzasadnienia początkowej tezy bez wahania buduje się piętrowe spekulacje.

I nic dziwnego, bo idea tematu zastępczego mocno kuleje – dyktatury oczywiście mogą dowolnie manipulować mediami i ten chwyt również stosują, ale jak go używać w państwie demokratycznym, z wolną konkurencją w mediach? Nie ma rady, musimy założyć, że wszystkie media (a przynajmniej wszystkie liczące się na rynku) biorą udział w spisku. Ale po co w takim razie mają się bawić w odwracanie uwagi, jeśli mogą tej uwagi po prostu nie zwracać, czyli nie wspominać o niewygodnych tematach więcej niż to absolutnie konieczne? Jeśli to samo medium jednego dnia „przykrywa” jakiś temat, a nazajutrz samo z własnej nieprzymuszonej woli go porusza (a tak jest w przypadku „tematów zastępczych” prawie zawsze), to przecież takie działanie nie ma najmniejszego sensu.

Ale cóż, działania spiskowców z reguły nie mają sensu – i komu to przeszkadza?


Komentarze

Podobne wpisy