Wszystko niby wskazuje, że porażka Jarosława Kaczyńskiego w nadchodzących wyborach jest nieunikniona:
Sondaże – z jednej strony dwudziestoprocentowa strata do lidera, z drugiej – ponad 40% elektoratu negatywnego. Kaczyński musi więc nie tylko odrabiać potężne straty, ale w dodatku zdobyć praktycznie cały dostępny elektorat i nikomu więcej się nie narazić. Zadanie praktycznie niewykonalne.
Terminarz – co tu dużo mówić, dwa miesiące na taką kampanię to tyle co nic.
Psychologia – Kaczyński ma opinię twardziela, ale tragiczna śmierć brata i ciężka choroba matki z pewnością mu nie pomoże i nie doda energii do walki, a granie na współczuciu po katastrofie to co najmniej ryzykowna strategia.
Kwestie organizacyjne – pod Smoleńskiem zginęła niemal cała czołówka PiS-u. Rozbita partia, którą wkrótce pewnie czeka walka o zwolnione stanowiska, może nie być specjalnie pomocna w kampanii.
Układ sił – pięć lat temu wszyscy poważniejsi kontrkandydaci poparli w drugiej turze Lecha Kaczyńskiego (Lepper, Religa, Giertych) lub zachowali neutralność (Borowski, Kalinowski), przez co Tusk pozostał sam przeciw całej koalicji. Tym razem będzie odwrotnie – Pawlak bez wątpienia poprze Komorowskiego, Olechowski pewnie też, a Napieralski najprawdopodobniej nie poprze nikogo – i to Kaczyński zostanie sam przeciw wszystkim.
Perspektywy – jest oczywiste nawet dla dziecka, że wygrana Kaczyńskiego oznaczać będzie kolejne pięć lat klinczu między dwoma pałacami – prezydent będzie wszystko blokować, a rząd będzie zwalać na niego winę za brak reform. A tego wszyscy chyba mają serdecznie dosyć – już nawet niektórzy przeciwnicy Platformy niechętnie życzą zwycięstwa Komorowskiemu, żeby w końcu coś drgnęło.
Motywacja – prezydentura nie daje wielkiej władzy, a ciężko ją łączyć z rządzeniem partią. Wygrana Kaczyńskiego mogłaby więc stać się początkiem końca PiS-u, na czym mu na pewno nie zależy, a porażka w obecnej sytuacji nie byłaby zbyt bolesna, pod warunkiem uzyskania przyzwoitego wyniku.
Dlaczego zatem Kaczyński mimo wszystko wygra?
Ano dlatego, że nieszczęścia chodzą parami:
1997 – powódź stulecia i wygrana AWS
2001 – atak na World Trade Center i wygrana SLD
2005 – śmierć papieża i wygrana PiS
2010 – no cóż…
Komentarze
A zadeklarujesz, że jak nie wygra, to odgryziesz sobie język? :)
Mogę co najwyżej zadeklarować, że jak wygra, to sobie nie odgryzę;-).
Ja stawiam na wygraną Jego Królewskiej Mości :)
Parę lat temu żarty o kopii zapasowej były nawet śmieszne…
Zapomniałeś o elektoracie który współczuje, szczególnie jak wciska się zdjęcia podczas podpisywania listy. Za ten manewr PiS powinien zostać zdyskwalifikowany, ale komisja wyborcza ma to co najwyżej gdzieś. Tak samo z bilbordami, PO i NAWET SLD chciało z nich zrezygnować, a PiS co? Powiedzieli ze to śmieszne i nie ma takiej potrzeby. Jeszcze ta córeczka Kaczyńskich…
A dlaczegóż PiS miałby zostać zdyskwalifikowany? Dlatego, że PO tak nie robi?
A dlaczegóż PiS miałby z tego zrezygnować? Dlatego, że PO chciało zrezygnować?
Ej, man, przypominam, że PO nakazała kulturalną i miłosną kampanię wyborczą, a co Ty robisz?… Zachowujesz się zupełnie jak PiS!
torero: a dostales od niego pamiatkowe zdjecie pary prezydenckiej? Nie?
Widzisz, czyli jednak nie jak PiS… :)
torero – Miała być spokojna kampania bez szaleństw i żerowaniu na uczuciach innych, spowodowane katastrofą lotniczą. I jak na razie tylko PiS się z tym odnosi na prawo i lewo, resztą nie mają zbytnio wyjścia jak cała ich czołówka wyleciała. Nie byłbym zaskoczony gdyby na bilbordy albo spoty reklamowe J. Kaczyński zaciągnął własną matkę która jest chora. Przecież byłoby to takie „ludzkie”, ‚zobaczcie, chora mamusia mnie wspiera w tej chwili, Wy tez możecie’.
I nie odwracaj kota ogonem ;)
@Hoppke: ja nie dostałem od nikogo – a nikt nie jest w stanie udowodnić, że Łukasz nikomu nie dał zdjęcia pary prezydenckiej, więc w ramach domniemania winy zachowuje się jak PiS :)
@Łukasz: o „spokojnej i bezszaleńczej” kampanii pisze właśnie ostatnio Piechuła, więc nie będę się powtarzał. Poczytaj se. To raz.
Dwa, że połowa Twojego ostatniego komcia [i ćwierć przedostatniego] to tryb przypuszczający, w którym jako kamień obrazy PiS traktujesz zachowania występujace li tylko póki co w Twojej imaginacji. Nie zdziw się, jeśli ktoś [ja nie mam zamiaru] w innym wątku zacznie z tego wywodzić wnioski o braku umiejętności logicznego myślenia.
Trzy… TV programowo omijam, więc pytam zupełnie poważnie: jakież to – konkretnie proszę – zachowania PiS wzbudziły u Ciebie odrazę do „obnoszenia się na prawo i lewo” z katastrofą? Fotografie już odrzuciliśmy, anything else?
„Psychologia – Kaczyński ma opinię twardziela, ale tragiczna śmierć brata i ciężka choroba matki z pewnością mu nie pomoże i nie doda energii do walki”
Myślę, że będzie dokładnie odwrotnie, właśnie dlatego, że ma opinię twardziela. Będzie chciał kontynuować politykę brata i praca w tym kierunku będzie tym silnie motywowana, z korzyścią dla podejmowanych decyzji politycznych. Z korzyścią również z tego względu, że gdyby wybory wygrał kandydat PO, to PO miałoby monopol w państwie, co przy obecnej polityce tej partii nie wróży nic dobrego. Tragedia, która miała miejsce zapisze się na kartach historii bez wątpienia. Gdyby w tej sytuacji wygrał wybory Jarosław Kaczyński stałby się częścią tej historii i ogniwem łączącym to wydarzenie z historią po 10 kwietnia. Chyba nie ma ceny i większej motywacji do tego, aby podejmowane decyzje były prawidłowe i dobre dla państwa niż chęć godnego reprezentowania interesów osób określanych mianem elity politycznej, na dodatek osób stanowiących najbliższą rodzinę i najbliższych przyjaciół.
Wygrana nie będzie jednak łatwa mając tak poważnego przeciwnika, a raczej reprezentanta tak popularnej partii jaką jest PO. Uważam jednak, że wygranie wyborów przez Bronisława Komorowskiego „z pewnością mu nie pomoże i nie doda energii do walki”… charyzmy też nie.
Pis przy władzy to było by nieszczęście dla tej całej próbującje się odrodzic polskiej szlachty jak za króla sasa ;)