Cichy Fragles

skocz do treści

Pamiętajmy

Dodane: 18 czerwca 2010, w kategorii: Polityka

(znalezione na raczkowski.soup.io)

Już pojutrze wybory, a stawka – mimo niewielkich uprawnień prezydenta – wyjątkowo jest dość wysoka. Zatem idąc do urn, pamiętajmy:

O dziadku z Wehrmachtu.

O trzech milionach mieszkań.

O ciemnym ludzie, który kupi każdą ściemę.

O koalicji z Samoobroną.

O wcześniejszych gromkich zapowiedziach, że Platforma to może by się do współpracy z Lepperem zniżyła, ale PiS nigdy, przenigdy.

O podpisaniu umowy koalicyjnej przed kamerami telewizji Trwam.

O uwaleniu ustawy o służbie cywilnej zaraz po dojściu do władzy, bo utrudniała obsadzanie posadek krewnymi i znajomymi królika.

O przyjętej w rekordowo krótkim czasie ustawie medialnej, w wyniku której TVP zmieniła się w TVPiS.

O rządzie Kazia Marcinkiewicza, który miał na koncie chyba więcej konferencji prasowych niż ustaw.

O wykształciuchach, łże-elitach, partii białej flagi, froncie obrony przestępców, szarej sieci, złogach gierkowsko-gomułkowskich i tych, którzy stoją tam gdzie ZOMO.

O „oczywistych oczywistościach”, „skrótach myślowych”, „semantycznych nadużyciach” i „prawdzie, której nie udało się udowodnić”.

O internautach, których główne zajęcie to oglądanie pornosów przy piwie.

O tym, że „jeśli ktoś ma pieniądze, to skądś je ma”.

O Układzie, który podobno rządził Polską i pociągał za wszystkie sznurki, a przez dwa lata rządów PiS-u nie udało się go znależć nigdzie z wyjątkiem samego PiS-u.

O odwołaniu szczytu Trójkąta Weimarskiego z powodu satyrycznego artykułu w Tageszeitung.

O negocjowaniu Traktatu Lizbońskiego z użyciem koła ratunkowego „telefon do brata” i o późniejszych problemach z ustaleniem, co tak naprawdę wynegocjowaliśmy.

O orędziu, w którym Lech Kaczyński tłumaczył nam, że jeśli wynegocjowany przez siebie traktat podpisze, to Erika Steinbach zabierze nam ziemie zachodnie, geje zaczną brać u nas śluby i w ogóle apokalipsa nas czeka. Czemu w takim razie na ten traktat przystał i jeszcze go ogłosił wielkim sukcesem – tego już nie wytłumaczył.

O „aferze billboardowej”, którą Jacek Kurski uszył tak grubymi nićmi, że nawet nie sprawdził, w jakiej firmie Platforma kupowała billboardy.

O tym, że jeśli na coś nie ma dowodów, to znaczy, że zostały zniszczone.

O śmierci Barbary Blidy.

O mianowaniu Kamińskiego (czynnego polityka) szefem CBA – służby, która miała ponoć patrzeć politykom na ręce.

O akcji CBA przeciw Lepperowi – tyleż podejrzanej (podtekst polityczny), co spartaczonej (nieudolnie podrobione dokumenty, przeciek do Leppera).

O wielomiesięcznej operacji CBA przeciw Sawickiej, wobec której nie było żadnych zarzutów ani podejrzeń, ale „prowokację” budowano z taką determinacją, że aż strach pomyśleć, czym by się to skończyło, gdyby Sawicka nie zechciała wziąć łapówki.

O konferencji prasowej zorganizowanej przez Kamińskiego tuż przed wyborami, „żeby ludzie wiedzieli na kogo głosować”.

O tym panu, który już nikogo życia nie pozbawi, ale co się naprocesował i jeszcze naprocesuje, to jego. No ale cóż – głosował na PiS, więc ma czego chciał.

O raporcie z likwidacji WSI, w którym Macierewicz zdekonspirował wielu naszych tajnych agentów (niektórzy najprawdopodobniej przypłacili to życiem) i pomówił kilkadziesiąt osób, co kosztowało nas już setki tysięcy złotych odszkodowań.

O aneksie do wspomnianego raportu, który ponoć zawierał szereg porażających informacji, ale oczywiście pokazać go nie można było.

O amnestii dla nieuków, mundurkach, wychowaniu patriotycznym i setce innych poronionych pomysłów ministra Giertycha.

O ministrze Polaczku, który zablokował na lata budowę 150 km autostrady, bo ponoć za dużo kosztowała – z takim efektem, że teraz budujemy ją o połowę drożej, bo ceny surowców w międzyczasie szły w górę.

O minister Fotydze, dzięki której nasza polityka zagraniczna powstała z kolan i padła na pysk.

O śp. Sławomirze Skrzypku, prawdopodobnie jedynym w cywilizowanym świecie magistrze na czele banku centralnego.

O Ewie Sowińskiej, tropicielce homoseksualizmu wśród Teletubisiów.

O „negocjacjach” w pokoju Renaty Beger.

O koncie bankowym Jarosława Kaczyńskiego, którego ten sobie nie założył, żeby mu ktoś przypadkiem łapówki nie wpłacił.

O teczce Jarosława Kaczyńskiego – jedynej sfałszowanej teczce w całej historii SB.

O ustawie lustracyjnej, która w blisko czterdziestu punktach łamała Konstytucję.

O niezliczonych procesach o kłamstwa i zniesławienie, prawie zawsze przez kaczystów przegrywanych.

O fochach prezydenta, któremu strasznie się nie podobało, że musi desygnować Tuska na premiera, więc w końcu załatwił to w 20 sekund w korytarzu.

O siedemnastu (jeśli dobrze policzyłem) prezydenckich wetach w ciągu dwóch lat „kohabitacji” z rządem Tuska.

O sześciu żałobach narodowych w ciągu czterech lat prezydentury Lecha Kaczyńskiego.

O jedenastu (!) wizytach prezydenta na Litwie, które to wizyty nie wystarczyły nawet do załatwienia sprawy pisowni polskich nazwisk w tamtejszych dokumentach.

O wizycie prezydenta w Gruzji, gdzie snajper rzekomo nie umiał trafić z trzydziestu metrów w samochód.

O dziadu, który miał spieprzać, małpie w czerwonym i stokrotce z krótkiej listy.

O hakach na Sikorskiego, których oczywiście nie zobaczyliśmy i nie zobaczymy.

O tym, że ilekroć Kaczyńscy wchodzili z kimkolwiek w sojusze polityczne, tylekroć kończyli je wbiciem sojusznikowi noża w plecy i wypowiedzeniem mu wojny totalnej. Tak było z Mazowieckim, tak było z Wałęsą, tak było z PO, tak było z przystawkami…

O tym, że za żadne z powyższych „dokonań” Kaczyńscy nigdy nie przeprosili (przeprosiny wymuszone wyrokami sądowymi oczywiście pomijam), a nawet teraz „odmieniony” Jarosław Kaczyński za nic nie wyraził najmniejszej skruchy i słowem nie wspomniał o swoim udziale w „wojnie polsko-polskiej”.

O tym, że jeśli Kaczyński wygra, to rząd Tuska będzie mógł sobie bimbać do 2015, brak reform tłumacząc niemożnością odrzucenia weta.

No i o tym, że ewentualna druga tura wyborów będzie nas kosztować co najmniej kilkadziesiąt milionów złotych. Naprawdę szkoda marnować taką kasę dla poprawienia humoru Napieralskiemu czy Olechowskiemu.

A o końcu „wojny polsko-polskiej” zapomnijmy. Nie ma co się łudzić, PiS nigdy do tego nie dopuści.


Komentarze

Podobne wpisy