Tym razem w Irlandii, gdzie udało się skutecznie ochronić życie od poczęcia aż do naturalnego poronienia. Z niewielkimi tylko stratami ubocznymi…
Tym razem w Irlandii, gdzie udało się skutecznie ochronić życie od poczęcia aż do naturalnego poronienia. Z niewielkimi tylko stratami ubocznymi…
Jeśli szukasz czegoś konkretnego, skorzystaj z wyszukiwarki.
Jeśli nie bardzo wiesz, czego szukasz, możesz przejrzeć najlepsze wpisy lub archiwum.
Komentarze
Z podlinkowanego tekstu
O k**rwa.
Sorry za język ale to najgłębsza refleksja na jaką mnie w tej chwili stać.
Brawo, w końcu moralność wygrała z lewactwem. Pamiętajcie że cierpienie uświęca i mimo że osoba ta chciała dokonać aborcji myśle że dzięki jej śmierci nasz Pan w Niebie otworzy przed nią wrota i bedzie żyć ona wiecznie.
Obywatel: aż mi się przypomniała n-ta podróż Ijona Tichego, gdzie przedstawiona była historia istot tak przyjaznych ludziom, że gotowi byli się dla nich jak najbardziej poświęcić. Była to historia misjonarza, który naopowiadał o tym właśnie jak to „cierpienie uświęca” i prowadzi prosto do zbawienia – a zatem do największego szczęścia. Istoty, które go gościły postanowiły wykorzystać wiedzę o torturach, którą misjonarz im sam przekazał, i zaczęły wykorzystywać je na biedaku :) Wymęczony na wszystkie możliwe sposoby misjonarz szybko oddał ducha. Pal licho, że jego cierpienia nie miały sobie równych – ważne, że po śmierci był bliżej Boga ;)
I bolszewizmem — zapomniałeś dodać.
@mt3o
Nie od rzeczy będzie tutaj dodać, że kilka lat temu w Polsce jeden z (p)osłów LPR-u proponował wprowadzenie przymusowych testów ciążowych przy przekraczaniu granicy, żeby można było wyłapać inkubatory, które wyjeżdżają z drogocennym ładunkiem, a wracają puste. Szczęśliwie nie znalazł odzewu.
Ten pan również nie jest gorszy. Kluczowe jest tu słowo „kazałbym”.
Wygląda na to, że będzie jakiś pożytek z tej tragedii – pod wpływem burzy medialnej rząd Irlandii poszedł po rozum do głowy i zamierza pozwolić na aborcję w przypadku zagrożenia życia. Zagrożenie zdrowia jeszcze nie wystarczy, ale zawsze to jakiś postęp…