(obrazek via Parada karzełków)
Nasi (p)osłowie i prawicowi publicyści po raz kolejny robią podchody do zakazania handlu w niedzielę – naturalnie dla dobra uciśnionych pracowników i bez żadnego związku z naciskami Kościoła, gdzieżby tam. Cóż, nie od rzeczy byłoby tu powiedzieć „sprawdzam”. Zatem, drodzy państwo – czy poparlibyście alternatywę w postaci zakazu handlu w sobotę?
Z punktu widzenia uciśnionych pracowników byłoby to lepsze, bo praca w niedziele i święta jest podwójnie płatna, a w soboty nie. Z punktu widzenia klientów również byłoby to lepsze, bo więcej ludzi pracuje (czytaj: może nie mieć czasu na zakupy) w sobotę, niż w niedzielę. Z każdego innego punktu widzenia, poza kościelnym, oba pomysły niczym się nie różnią.
A więc?
Komentarze
Na złość Kościołowi będę domagał się wolnego w soboty, zamiast w niedziele. Paradne. To nijak nie jest świeckość, to infantylizm :)
Argument o podwójnej płacy za niedzielę ociera się o non sequitur; wynika ona właśnie z chęci większej rekompensaty za niedzielę właśnie [z cudzego, ale ktoby się tym przejmował…]. A argument o tym, że więcej ludzi pracuje w sobotę, jest tak idiotyczny, że szkoda słów – przecież dzieje się tak WŁAŚNIE DLATEGO, że ludzie nie chcą pracować w niedzielę! Zakaz handlu w sobotę spowodowałby praktycznie właśnie przesunięcie pracowników na niedzielę [i zwiększone koszty pracy, społeczne, etc.] i sytuacja uległaby odwróceniu, na czym zyskałoby chyba tylko i wyłącznie Twoje dobre samopoczucie.
Aha, w temacie w zasadzie nie mam zdania. Ale Twój sposób argumentacji mnie urzeka :)
Ja się niczego nie domagam, przeciwnie – nie chcę zakazu w żaden dzień. Ja tylko złośliwie pytam, czemu akurat ten dzień, jeśli nie z powodów religijnych. Czy nie dałem tego do zrozumienia wystarczająco jasno we wpisie?
BTW: bot nie informuje o edycji komentarza, więc w razie potrzeby lepiej dodać kolejny niż grzebać w poprzednim.
Po odrzuceniu argumentów, które wypunktowałem, pozostaje wyłącznie kwestia zrobienia na złość. Oh, wait… nie ściemniaj, każdy widzi, że pod Twoją przykrywką „świeckości” kryje się mniej lub bardziej manifestowana chęć zrobienia wolnego w szabas.
Torero jak widzę, nie zrozumiał tekstu napisanego…
A po za tym:
W skrócie: jeśli pracownik ma umowę na pracę od poniedziałku do piątku, a pracuje w niedzielę, to są to dla niego godzinny nadliczbowe. Tyle, jeśli chodzi o niechcenie pracowania w niedzielę T.
@torero
Aj waj, przejrzałeś mój perfidny plan! Co ja teraz pocznę?
Popieram otwarcie w niedzielę wszystkich urzędów i instytucji państwowych: nareszcie nie będę musiał brać urlopu żeby cokolwiek załatwic. Sklepy i tak są czynne codziennie od rana do późnego wieczora, niedziela nie robi różnicy.
Choć cię doskonale rozumiem (czemu banki nie są otwarte w sobotę?), to jednak bym tak daleko nie szedł.
Choć z drugiej strony, jeśli zrobić by np. piątek wolnym dla urzędników?