Wychodzę rano z domu, temperatura w okolicach zera, szron na trawnikach, para z ust idzie – zakładam czym prędzej rękawice, naciągam kaptur i przyspieszam kroku, żeby się odrobinę rozgrzać… a tu obok pomyka sobie laska bez czapki, bez rękawiczek, w cieniutkiej kurteczce, w spódniczce do połowy uda i na oko bez rajstop nawet. Dochodzę do przystanku, a tam kolejna w podobnym przyodziewku, tyle że chociaż w rajstopach. Obserwuję przez dłuższą chwilę – nawet rąk w kieszeniach nie myśli trzymać, tylko raźno bawi się komórką. W sumie nic nowego – każdej zimy widuję takie przypadki regularnie.
I coraz bardziej mnie to zastanawia – czy to jakaś wrodzona odporność na zimno, występująca tylko u kobiet, czy może raczej pragnienie przyciągania męskiego wzroku jest u niektórych tak silne, że gotowe są dla osiągnięcia tego celu marznąć i ryzykować przeziębienie? Ot, zagadka.
Komentarze
Pomyślałam zupełnie co innego, kiedy jakieś 8 lat temu w dwóch zimowych kurtkach założonych jedna na drugą stałam z koleżankami zbierając na WOŚP na stacji benzynowej i z jednego samochodu wysiadł jakiś koleś w samym podkoszulku i spodenkach.
Może to ten sam, którego ja widziałem jakieś cztery lata temu;-).
W kwestii technicznej: Przeziębienie powoduje wirus, nie zimno. Owszem, wirus ma się lepiej w chłodzie i małej wilgotności, ale nie ma to nic wspólnego z temperaturą ciała.
Źródło: http://skeptics.stackexchange.com/questions/88/does-being-cold-increase-your-chances-of-catching-the-common-cold
@Automaciej:
Ale czy czasem zamrożony człowiek nie zmniejsza swojej odporności na tego wirusa?
To prawda, że przeziębienie wywołuje wirus, ale też nieprzypadkowo słowo „przeziębienie” pochodzi od „ziąbu” i z pewnością chodzenie w miniówie na mrozie może się walnie przyczynić do jego złapania.
Odporność. O ile bieganie po mieście z rozpierdakiem do potylicy można tłumaczyć jeszcze kokieterią [bądź – nie oszukujmy się, Cichy – prozaicznym pragnieniem ‚looku’, nie tylko wobec nas], to nienoszenie czapki czy rękawiczek musi mieć inne wyjaśnienie.
Co do naszej odporności… strategiczna rezerwa tłuszczu, połączona z zimnymi prysznicami, powinna załatwić sprawę :)
Automacieju, niestety pleciesz straszne głupstwa, w dodatku chyba nie czytasz linków, które sam wklejasz, piszesz „nie ma to nic wspólnego z temperaturą ciała”, a najczęściej podbijana odpowiedź w wątku prowadzi do:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17705968
„Although not all studies agree, most of the available evidence from laboratory and clinical studies suggests that inhaled cold air, cooling of the body surface and cold stress induced by lowering the core body temperature cause pathophysiological responses such as vasoconstriction in the respiratory tract mucosa and suppression of immune responses, which are responsible for increased susceptibility to infections.”
Przecież do tego nie trzeba zresztą wielkich badań, wystarczy biologia ze szkoły średniej…
Tylko dlaczego jak znam osoby którym jest zawsze zimno to najczęściej są to właśnie kobiety.
Chociaż tolerancja temperatur to jednak cecha indywidualna to można ją wytrenować.
Hugo Bader pisał w dużym formacie że po podróży przez Syberię tolerancja na zimno podniosła mu się dość znacznie.
Pani z obrazka to zdaje się Rosjanka, nie dziwota więc ;)
Ja tam nie zaobserwowałem opisywanych przez ciebie przypadków – może twoja miejscowość jakaś szczególna? :P
@torero
Strategiczne rezerwy tłuszczu mają przykrą tendencję do odkładania się w miejscach, w których ich nie chcemy, i utrzymywania się tam również po odejściu zimy. Mając za sobą zrzucenie kilkunastu kilo tych rezerw (co prawda na przestrzeni kilku lat) wolę jednak zostać przy zakładaniu rękawic i zapinaniu kurtki.
@Sigvatr
Femen to Ukrainki, nie Rosjanki, a na Ukrainie klimat taki jak u nas. A moja miejscowość o tyle szczególna, że to Królewskie Miasto Kraków, ale nie wiem, czy to ma jakiś związek;-).
@Cichy na Ukrainie bywa zimniej, szczególnie tam dalej na wschód wieje zimnem z kontynentu :)
@Cichy: Racja pomyliłem z Pussy Cośtam.
Jarosław, jeżeli chcesz się bawić w pedanterię, to piszą w tej publikacji o temperaturze nosa, a nie generalnie ciała. Nawet jak jesteś ciepło ubrany, nos i usta będziesz mieć odsłonięte.
Tak czy siak, będziemy patrzeć na wyniki badań, jeżeli rzeczywiście jest to temperatura, powinniśmy to zobaczyć w wynikach przynajmniej kilku niezależnych badań. Do tego najlepiej byłoby poznać fizjologiczną stronę tematu. Zanim to nastąpi, nie piszmy o tym jak o czymś oczywistym. :-)
Artykuł, o którym mowa jest przeglądowym podsumowaniem wielu badań zrobionych przez różne zespoły, a sugerowanie że fizjologia odpowiedzi ciała na zimno jest niezbadana jest mało na miejscu, bo wystarczy prosty googiel żeby zobaczyć że to nie prawda.
http://www.airguardmedical.com/html/content/mourtzoukou_2007.pdf
Ten Twój ton eksperta „będziemy patrzeć na wyniki badań” pozostawie bez komentarza…
(Pro-tip: „Core body temperature” to nie jest temperatura nosa)