(zdjęcie via gazeta.pl)
Pamiętam takie czasy (całkiem zresztą niedawne), kiedy przy samym tylko krakowskim rynku mieliśmy pół tuzina księgarni: Empik, Zielona Sowa, Hetmańska, Matras, Pałac Spiski i Kurant. A gdyby komuś jeszcze było mało, to w uliczkach odbiegających od rynku był jeszcze Znak na Sławkowskiej, Centrum Taniej Książki na Brackiej, Fankomiks u wylotu Grodzkiej, Księgarnia Akademicka na Św. Anny, kolejna tania książka na Siennej, dwie księgarnie na Szewskiej…
Dzisiaj z tego wszystkiego pozostał Matras, Kurant i Akademicka. Dwie i pół z tuzina, bo w Kurancie mają więcej muzyki niż książek. W zamian nie pojawiło się praktycznie nic – tania książka na Szewskiej i mini-Empik na Floriańskiej, na tym koniec.
A przecież mieszkam w najbardziej ponoć kulturalnym i oczytanym polskim mieście, gdzie na niedawne Targi Książki trzeba było stać w stumetrowej kolejce. Jeśli nawet u nas księgarnie padają jak muchy i poza Empikami w galeriach zaraz nic nie zostanie (Matras podobno cienko przędzie, a reszta branży to sama drobnica), to jak musi wyglądać reszta Polski?
Pytanie retoryczne, bo chyba nie chciałbym znać odpowiedzi…
Komentarze
Wróbelki pieprzą, że kamienicznikom vis a vis Adasia lepiej po prostu pasował czynsz płacony przez Zarę… to trochę nie tak, że empikowcy poszli z torbami, ale kto by tam słuchał pieprzących wróbelków. No i masz jeszcze GKN [zawiera również beletrystykę] oraz Pod Globusem. Jakiś fankomiks.pl jest na Batorego [czyżby przenieśli się po zakazie reklamy w ścisłym centrum, który tak Ci się kiedyś podobał]?
O Empiku per se pisał niedawno Koval.
W jakim sensie „lepiej im pasował”?
Wiem, to ten sam – ale przeprowadzka z Grodzkiej na Batorego to jednak degradacja.
Nigdy nie mieli szyldu, tylko parę komiksów za szybką, więc raczej wątpliwe.
W sensie, że kamienicznicy się podnieśli, Empik powiedział ‚pas’, no i weszła Zara. Ale to wróbelki.
Jeśli masz rację to po prostu ta branża miała pecha, Szczecin ma też taką jedną ulicę gdzie w kamienicach swego czasu było pełno różnego rodzaju sklepów, obecnie mało już co z tego zostało – ponoć właśnie przez kosmiczne czynsze.
Eh, i nie chcę krakać ale przynajmniej ja większość książkowych zakupów robię w sieci…
Jaka Szwedzka? pewnie Szewska.
Tfu, oczywiście że Szewska. Poprawione, dzięki.