Przy okazji wyborów w Niemczech zauważyłem, że RFN przez 68 lat istnienia miała zaledwie ośmioro kanclerzy (nie licząc Waltera Scheela, który sprawował ten urząd tymczasowo przez tydzień), podczas gdy trzecia RP, istniejąca o czterdzieści lat krócej, zdążyła już dojść do piętnastki premierów. Szydło, choć nie osiągnęła jeszcze nawet półmetka kadencji, zajmuje u nas już czwarte miejsce na liście najdłużej urzędujących – tymczasem w Niemczech jeszcze długo byłaby ostatnia. Świetnie to pasuje do stereotypów o polskim bajzlu i niemieckim ordnungu, prawda?
No właśnie: czy częstotliwość zmian szefa rządu faktycznie mówi coś o danym kraju? Czy istnieją tu jakieś prawidłowości, czy może jest to kwestia czysto losowa, a Polska i Niemcy to tylko statystyczne fluktuacje?
Intuicja podpowiada, że przynajmniej jedna różnica powinna dać się zauważyć – starsze demokracje powinny mieć dłuższą średnią niż młodsze, ponieważ scena polityczna z czasem się stabilizuje, politycy znają swoje miejsce, partie się nie rozpadają z byle powodu i tak dalej. W Polsce, żeby daleko nie szukać, pierwszych ośmiu premierów zaliczyliśmy w ciągu pierwszych ośmiu lat, a przez kolejne dwadzieścia – już „tylko” siedmiu. Co jednakowoż nie musi być regułą – w RFN już pierwszy kanclerz utrzymał się na stanowisku przez czternaście lat…
Tak czy siak, jest tylko jeden sposób, żeby to sprawdzić – siadłem więc nad Wikipedią i zacząłem liczyć. Postanowiłem ograniczyć się do Europy – w skali świata wyniki raczej nie byłyby miarodajne z powodu różnic ustrojowych (pozycja premiera jest zupełnie inna w systemie parlamentarno-gabinetowym, niż w prezydenckim) tudzież dużej liczby dyktatur, w których formalnym szefem rządu jest zwykle jakaś marionetka, sterowana przez realnego decydenta z tylnego siedzenia (tu nieodzowny ukłon w stronę premier Szydło i szeregowego posła Kaczyńskiego). W Europie natomiast prawie wszędzie panuje demokracja i system parlamentarno-gabinetowy, więc nie grozi nam porównywanie jabłek z gruszkami.
Żeby nie sięgać za daleko w przeszłość, liczyłem od zakończenia drugiej wojny światowej (wygodna granica, bo wiele państw zaczynało wtedy budować system polityczny od nowa), ewentualnie od uzyskania niepodległości lub zmiany ustroju, jeśli takowa nastąpiła później (co pozwoliło odsiać np. pseudopremierów w demoludach). W liczeniu pomijałem wszelkich tymczasowych i p.o. – chyba że sprawowali urząd przez ponad pół roku; wtedy uznawałem, że po takim czasie musieli już realnie podejmować decyzje, a nie tylko przekładać papierki w oczekiwaniu na „prawdziwego” szefa rządu, więc wypada ich uwzględnić. Jeśli ktoś tracił stanowisko, by potem je zdobyć ponownie, liczyłem go kolejny raz – interesował mnie sam fakt zmiany premiera, niezależnie od tego, czy delikwent był nim już wcześniej. Lata zaokrąglałem – parę miesięcy w te czy wewte nie robi znaczącej różnicy.
Tyle o metodologii – a teraz zobaczmy, co z tego wynikło:
Państwo | Lata | Szefowie rządu | Średni czas urzędowania (w latach) |
---|---|---|---|
Niemcy | 68 | 8 | 8.50 |
Cypr | 57 | 7 | 8.14 |
Watykan | 72 | 9 | 8.00 |
Luksemburg | 72 | 9 | 8.00 |
Malta | 55 | 8 | 6.88 |
Liechtenstein | 72 | 11 | 6.55 |
Szwecja | 72 | 12 | 6.00 |
Hiszpania | 40 | 7 | 5.71 |
Austria | 72 | 13 | 5.54 |
San Marino | 72 | 15 | 4.80 |
Wielka Brytania | 72 | 15 | 4.80 |
Holandia | 72 | 16 | 4.50 |
Dania | 72 | 19 | 3.79 |
Irlandia | 72 | 20 | 3.60 |
Monako | 72 | 20 | 3.60 |
Andora | 35 | 10 | 3.50 |
Norwegia | 72 | 21 | 3.43 |
Słowacja | 24 | 7 | 3.43 |
Azerbejdżan | 26 | 8 | 3.25 |
Białoruś | 26 | 8 | 3.25 |
Czarnogóra | 25 | 8 | 3.13 |
Węgry | 28 | 9 | 3.11 |
Kosowo | 9 | 3 | 3.00 |
Macedonia | 26 | 9 | 2.89 |
Portugalia | 41 | 15 | 2.73 |
Islandia | 72 | 27 | 2.67 |
Słowenia | 26 | 10 | 2.60 |
Belgia | 72 | 28 | 2.57 |
Grecja | 43 | 17 | 2.53 |
Francja | 58 | 23 | 2.52 |
Bułgaria | 27 | 11 | 2.45 |
Czechy | 25 | 11 | 2.27 |
Chorwacja | 27 | 12 | 2.25 |
Estonia | 27 | 12 | 2.25 |
Albania | 26 | 12 | 2.17 |
Mołdawia | 26 | 12 | 2.17 |
Rosja | 26 | 12 | 2.17 |
Serbia | 26 | 13 | 2.00 |
Armenia | 27 | 14 | 1.93 |
Polska | 28 | 15 | 1.87 |
Rumunia | 28 | 15 | 1.87 |
Finlandia | 72 | 39 | 1.85 |
Łotwa | 27 | 15 | 1.80 |
Włochy | 71 | 41 | 1.73 |
Litwa | 27 | 16 | 1.69 |
Gruzja | 26 | 16 | 1.63 |
Bośnia i Hercegowina | 25 | 17 | 1.47 |
Ukraina | 26 | 18 | 1.44 |
Szwajcaria | 72 | 72 | 1.00 |
Rzut oka na wyniki pokazuje, że intuicja była słuszna: prawie wszystkie państwa o najdłuższej średniej to przedstawiciele „starej UE”, ze szczególnym uwzględnieniem państw nordyckich. Pierwszy postkomunistyczny kraj na liście – Słowacja – zajmuje dopiero osiemnaste miejsce, podczas gdy w ostatniej dziesiątce jest ich aż siedem (w tym Polska). Zaskakujące ostatnie miejsce Szwajcarii wynika z tamtejszej specyfiki ustrojowej: szef rządu jest wybierany na rok, bez możliwości reelekcji, więc średnia wyższa być nie może. Jeśli pominąć tę anomalię, w ogonie tabeli znajdziemy ze „starych” tylko Italię (co nie zaskakuje, tamtejsza scena polityczna słynie z permanentnego chaosu) i Finlandię (to z kolei niespodzianka). Tezę o większej stabilności starszych demokracji możemy więc bez wątpienia uznać za potwierdzoną.
Wracając na górę tabeli – rzuca się w oczy także większa stabilność władzy w małych państewkach: aż sześć z nich zajmuje miejsca w pierwszej dziesiątce, także wśród państw postkomunistycznych wysoko plasuje się Czarnogóra i Kosowo. Z czego może to wynikać? Zapewne im mniejsze państwo, tym mniejsza konkurencja, a i ambicje mniej rozbuchane, bo cóż to za wielka władza, być premierem Malty czy San Marino. Aczkolwiek mamy tutaj ciekawy wyjątek w postaci Islandii – państwo malutkie, spokojne, skandynawskie, wydawałoby się, że premiera tam zmieniają dopiero jak poprzedni umrze z nudów – a tu proszę, wynik zaledwie pośrodku stawki…
A stawka, skoro przy tym jesteśmy, nieszczególnie wymagająca – tylko dwanaście państw może się pochwalić średnią przekraczającą cztery lata, czyli jedną standardową kadencję, niespełna drugie tyle przekracza trzy lata, natomiast dziesięć (plus Szwajcaria) trzyma swoich premierów na stołku średnio krócej niż marne pół kadencji. Zastanawiająco słabo, jak na kontynent chlubiący się pokojem i stabilnością, gdzie w omawianym okresie prawie nie było wojen ani zamachów stanu.
Jak to wygląda poza Europą? Z ważniejszych państw: USA – 5.54, Kanada – 5.14, Meksyk – 5.54, Brazylia – 4.57, Japonia – 2.12, Chiny – 9.71, Indie – 3.89, Pakistan – 2.92, Indonezja – 10.29, Australia – 4.5, RPA – 5.09. Hmm, poza Japonią i Pakistanem każde z tych państw mieściłoby się w europejskiej czołówce lub tuż poza nią. Wygląda na to, że w Europie zmiany na szczycie są wyjątkowo częste – i szczerze mówiąc, nie mam pomysłu, co może być tego przyczyną. Może ktoś z czytelników podpowie?
No a czemu ci Niemcy tak się wyróżniają? Cóż, pewnie chodzi po prostu o to, że w kraju, gdzie wszystko działa jak w zegarku, brakuje motywacji do zmiany władzy. To by przy okazji tłumaczyło, czemu tabelę zamykają Ukraina i Bośnia…
Komentarze
Zapewne są miliony powodów, dla których sytuacja wygląda tak a nie inaczej w każdym z krajów, które usystematyzowałeś w tabeli. ;)
Widać, że dużo czasu poświeciłeś na napisanie tego artykułu. Podoba mi się on