Kolejny rok blogowania za mną, niestety kolejny schyłkowy: 17 notek oznacza zaledwie wyrównanie antyrekordu sprzed dwóch lat, natomiast 71 komentarzy (4.18 na wpis) to już nowy antyrekord. Słabo, coraz słabiej, już chyba bez widoków na przełamanie.
I nawet nie mogę powiedzieć, żeby ilość przeszła w jakość – podobnie jak rok temu, tylko trzema wpisami jestem skłonny się pochwalić…
…z czego dwa właściwie nawet nie są wpisami sensu stricto.
Cóż zatem począć? Chciałbym obiecać poprawę, ale nie jestem politykiem, żeby ciągle obiecywać i się nie wywiązywać. Jedyne zatem, co obiecuję, to że mimo wszystko się nie poddam.
Co rzekłszy, tradycyjnie czekam na Wasze skargi, zażalenia i wolne wnioski. Korzystajcie, póki możecie.
Komentarze
Zrób jakąś przeklejkę z arta na JM. Artukułów Ci od tego nie przybędzie, ale reszta parametrów z pewnością się poprawi. Wiem, co mówię :>
Nie wyznaję zasady „nieważne jak, byle mówili”, więc za taką sławę bardzo dziękuję;-).
Były jeszcze ciekawy wpis o próżni i o Roxette, którego ostatecznie nie skomentowałem.
Odnośnie komentarzy, to ich liczba będzie spadać – tak ewoluuje wymiana myśli. Teraz zrobić komentarz na blogu to prawie jak wysłać maila. A przecież w SM można wyshareować linka i pokomentować tamże.
To prawda. Przydałoby się jakieś rozwiązanie, które by ułatwiało dyskusję na blogu, ale jak kiedyś próbowałem z Discussem, to liczba komentarzy tylko spadła, a Facebook Comments ma tę dziwną właściwość, że w teorii powinien zachęcać do komentowania, a w praktyce wszystkie znane mi blogi, które tego używają, mają w komciach straszliwe pustki…
@Cichy: ej no, wypraszam sobie :D Z merytorycznych rzeczy DM wytknął mi całą jedną, która w zasadzie – choć oczywiście słuszna – na całość czy wnioski wpływu nie miała. Reszta to autopromocja, chochoły, wsadzanie mi na siłę foliowej czapeczki na łeb i nieuzasadnione niczym wycieczki osobiste.
Tak jest teraz z blogosferą. Albo jesteś celebrytą, albo nikim. A jeśli jesteś nikim (na co masz 99,9% szansy), to po takim czasie bez efektów oczywiście się odechce. Ja już nawet nie analizuję i nie porównuję moich statystyk z latami poprzednimi. Po prostu ciągnę tego bloga dalej, bo to część mojego życia. I nie przejmuj się, że jest mało, że jest mniej. Może to oznacza, że w życiu poza blogiem jest „więcej”?
@torero
Co miałem do powiedzenia, to już wyłożyłem pod tamtym wpisem, a pod kolejnym inni dodali sporo kolejnych słusznych uwag, więc raczej nie widzę potrzeby wracać do tematu. DM pograł na emocjach, jak na youtubera przystało (m.in. dlatego hejtuję YT i inne media obrazkowe), ale istoty sprawy to nie zmienia.
@eV
Sad but true. Niestety w życiu poza blogiem więcej mam chyba tylko lat na karku, pod każdym innym względem stagnacja. Nie wiem czy to już ten słynny kryzys wieku średniego, czy co.
Zgłaszam wniosek formalny: Pisz więcej recenzji książek, bo znakomicie Ci to wychodzi.
Też żałuję, że nas, staroświeckich blogerów, jest coraz mniej. Czasami myślę, że powinna powstać dla nas odpowiednia platforma. W kupie siła. Ale może nie na wiele by to się zdało…?
Pozostaje liczyć, że Trump podpisze prezydencki rozkaz, Facebook i Twitter zostaną zamknięte, i tradycyjna blogosfera odżyje. :P