Co robi listonosz z paczką, jeśli adresata nie ma w domu? Odpowiedź wydaje się oczywista – zostawia awizo i odnosi paczkę do urzędu pocztowego. Ale nie – listonosz Poczty Polskiej jest zaradny i w takim przypadku może zostawić paczkę… sąsiadowi. Tak po prostu. Zgoda (ani nawet wiedza) adresata nie jest wymagana. Przekonałem się o tym wczoraj, gdy zapukał sąsiad i oznajmił, że ma dla mnie paczkę od listonosza. Paczkę, dodajmy, wartą 450 złotych (zapłacone z góry). Sąsiad, dodajmy, zupełnie mi obcy i nieznany nawet z widzenia. A że w ciągu ostatniego miesiąca słyszałem dwie podobne historie, najwyraźniej nie był to odosobniony przypadek, tylko jakiś nowy standard w działaniu naszego kochanego monopolisty.
Głupota ludzka, jak wiadomo, nie zna granic, ale jej rozmiary wciąż mnie jeszcze zaskakują. Pomijając wszystko inne, działanie takie jest po prostu bezprawiem – skoro paczka jest zaadresowana do mnie, to dostarczenie jej komuś innemu (pomijając domowników) oznacza po prostu niewykonanie usługi, a przy okazji naruszenie prywatności korespondencji. Jeśli Poczta Polska oficjalnie stosuje takie praktyki, to nie tylko po raz kolejny się kompromituje, ale i naraża się na procesy, które musi przegrać. Co mnie z jednej strony nawet cieszy, bo od dawna życzę tej dziadowskiej firmie wszystkiego najgorszego (a dzień utraty monopolu zbliża się nieubłaganie, więc życzenia będą się spełniać), ale z drugiej strony – im bardziej Poczta leci na pysk, tym większe prawdopodobieństwo, że posłowie znowu wspomogą ją naszymi pieniędzmi lub odłożeniem demonopolizacji o kolejny rok czy dwa. Lepiej zatem, żeby mimo wszystko zarząd poszedł po rozum do głowy i zakazał takich praktyk, bo nie każdy ma uczciwego sąsiada – a jak trafi się nieuczciwy i przywłaszczy sobie paczkę, to wina Poczty będzie bezdyskusyjna.
A ja póki co złożyłem skargę. Ciekawe, jak się będą tłumaczyć.
Komentarze
Nic nowego tak naprawdę. Podobnie jest z poleconymi wkładanymi do skrzynki zamiast do ręki adresata lub rachunkami zostawianymi właśnie u sąsiadów. I żadnej karteczki przy drzwiach, że „korespondencja u sąsiada”. Co gorsza, tak jak kilka lat temu znałem listonosza z widzenia, ponieważ regularnie ten sam przez długi czas przychodził, to teraz co chwila się zmieniają.
Pomijam, że w zeszłym miesiącu korespondencję bankową dostałem z dwutygodniowym opóźnieniem, bo to kolejny temat rzeka :/
I tak dobrze że w ogóle tą paczkę miał, listonosze często nawet jeśli zabrają paczkę z poczty to gdy widzą, na którym piętrze mieszkasz stwierdzają ‘oj, chyba za wysoko’ i zostawiają awizo w skrzynce (nie ważne, że ktoś jest w domu, po co to sprawdzić).
Ja kiedyś miałem taką przygodę: paczkę adresowaną do mnie listonosz zgubił, a w skrzynce zostawił awizo. Leżącą w kałuży paczkę znalazł ktoś uczciwy i mi ją dostarczył. Poszedłem na pocztę z awizo i paczką opierdolić kierownika poczty i listonosza… no i ręce mi po prostu opadły gdy usłyszałem ich tłumaczenia. Listonosz po prostu stwierdził „…a bo ja miałem dziś taką wypchaną torbę, to mogło mi wypaść” … a kierowniczka poczty zamiast zganić (przynajmniej na oczach klienta) nieudacznika jeszcze go broniła po czym z pretensjami w głosie stwierdziła „panie! tu nie takie rzeczy się dzieją!”
Heh, ostatnio czytałem jak ktoś się skarżył na firmę kurierską. GLS bodajże.
Dzięki śledzeniu paczki dowiedział się że paczka została dostarczona. Sąsiadowi.
W odpowiedzi na awanturę usłyszał – proszę popatrzeć w regulamin. A tam stoi jak byk że mają prawo tak dostarczyć:
VIII Wydanie przesyłki
„12. W przypadku nieobecności Odbiorcy w Miejscu Dostawy, GLS Poland uprawniony jest do wydania Przesyłki osobie czynnej w bezpośrednim sąsiedztwie Miejsca Dostawy, przy czym w Miejscu Dostawy w sposób
zwyczajowo przyjęty pozostawia się pisemną informację o miejscu lub osobie, w którym lub której wydano Przesyłkę („Doręczenie zastępcze”).
Doręczenie zastępcze wykonane z zachowaniem warunków wskazanych w zdaniu poprzedzającym stanowi prawidłowe wykonanie Usługi.”
Słodkie, nie?
Szczęście w nieszczęściu, że na tę „osobę czynną w bezpośrednim sąsiedztwie” kurier wybrał sąsiada a nie np. siedzących na klatce nastolatków. Albo menelika który stacza się własnie po schodach.
Czy zupełnie przypadkowego człowieka roznoszącego ulotki. Czynny? no czynny jak cholera. W bezpośrednim sąsiedztwie? Jak najbardziej.
Jesli chodzi o GSL to mam z nimi wyłącznie pozytywne doświadczenia, kurier zawsze dzwoni zanim przyjedzie a jeśli nie ma mnie w domu co się zdarzyło kilkakrotnie to nie przyjeżdża tylko umawia się na inny termin. No ale punkt regulaminu conajmniej kontrowersyjny. Bo jeśli sąsiad nie podpisze żadnego oświadczenia, że paczkę przyjął to mu nikt nie udowodni, że ją faktycznie ma.
Jak slyszales o podobnych przypadkach to ktos powinien prace stracic. Wysylasz zazalenie i jest…