Cichy Fragles

skocz do treści

Poczta po sąsiedzku

Dodane: 1 października 2008, w kategorii: Absurdy, Varia

Co robi listonosz z paczką, jeśli adresata nie ma w domu? Odpowiedź wydaje się oczywista – zostawia awizo i odnosi paczkę do urzędu pocztowego. Ale nie – listonosz Poczty Polskiej jest zaradny i w takim przypadku może zostawić paczkę… sąsiadowi. Tak po prostu. Zgoda (ani nawet wiedza) adresata nie jest wymagana. Przekonałem się o tym wczoraj, gdy zapukał sąsiad i oznajmił, że ma dla mnie paczkę od listonosza. Paczkę, dodajmy, wartą 450 złotych (zapłacone z góry). Sąsiad, dodajmy, zupełnie mi obcy i nieznany nawet z widzenia. A że w ciągu ostatniego miesiąca słyszałem dwie podobne historie, najwyraźniej nie był to odosobniony przypadek, tylko jakiś nowy standard w działaniu naszego kochanego monopolisty.

Głupota ludzka, jak wiadomo, nie zna granic, ale jej rozmiary wciąż mnie jeszcze zaskakują. Pomijając wszystko inne, działanie takie jest po prostu bezprawiem – skoro paczka jest zaadresowana do mnie, to dostarczenie jej komuś innemu (pomijając domowników) oznacza po prostu niewykonanie usługi, a przy okazji naruszenie prywatności korespondencji. Jeśli Poczta Polska oficjalnie stosuje takie praktyki, to nie tylko po raz kolejny się kompromituje, ale i naraża się na procesy, które musi przegrać. Co mnie z jednej strony nawet cieszy, bo od dawna życzę tej dziadowskiej firmie wszystkiego najgorszego (a dzień utraty monopolu zbliża się nieubłaganie, więc życzenia będą się spełniać), ale z drugiej strony – im bardziej Poczta leci na pysk, tym większe prawdopodobieństwo, że posłowie znowu wspomogą ją naszymi pieniędzmi lub odłożeniem demonopolizacji o kolejny rok czy dwa. Lepiej zatem, żeby mimo wszystko zarząd poszedł po rozum do głowy i zakazał takich praktyk, bo nie każdy ma uczciwego sąsiada – a jak trafi się nieuczciwy i przywłaszczy sobie paczkę, to wina Poczty będzie bezdyskusyjna.

A ja póki co złożyłem skargę. Ciekawe, jak się będą tłumaczyć.


Komentarze

Podobne wpisy