…ale Pomarańczowa Rewolucja wmerła ostatecznie. Wygrana Janukowycza to bez wątpienia ostatni gwóźdź do trumny, a okoliczności, w jakich do tego doszło, każą stwierdzić, że tak naprawdę niewiele się przez te pięć lat zmieniło. I przez następne pięć lat również niewiele się zmieni, chyba że na gorsze.
Smutne. Szczególnie gdy się wspomni tamte wydarzenia i ówczesne nadzieje. Cóż, tak to już jest, że każda rewolucja kończy się rozczarowaniem. Szkoda tylko, że tak głębokim.
Komentarze
Czyli demokracja jest wtedy, kiedy wygrywa „nasz”, a kiedy wygrywa „tamten” to już jest reżim?
I bardzo dobrze, faszyście Juszczence już dziękujemy.
Czy zwycięstwo Janukowycza jest zaskoczeniem? I tak i nie. Wszystkie kraje postkomunistyczne przechodziły taką ‚falę’ – najpierw zryw, a potem powrót do starego estabilishmentu. Polska jest tego doskonałym przykładem, gdy w 1995 roku Kwaśniewski zwyciężył z Wałęsą, albo gdy mniej więcej w tym samym czasie (albo chyba nieco wcześniej) SLD wygrało wybory.
@Bartini
Czy ja tu choć słowem wspomniałem o demokracji albo reżimie?
@Petitum
Co do tego, że przynajmniej część starej ekipy jeszcze wróci do władzy, nie miałem większych wątpliwości, ale gdyby mi ktoś pięć lat temu powiedział, że następne wybory wygra sam Janukowycz, to bym tego kogoś posłał do czubków…
Być może mam wątłe pojęcie o ustroju Ukrainy, ale wydaje mi się, że jeżeli funkcjonuje on w podobny sposób jak w Polsce, to być może jest to trochę zbyt nadmuchane medialnie, jeżeli to nie prezydent odpowiada za kluczowe decyzje polityczne.
Ukraiński prezydent ma dużo większą władzę niż jego polski odpowiednik. Co prawda mniejszą niż przed rewolucją, ale nadal wystarczającą, żeby decydować o kierunku, w którym pójdzie państwo.