Z licznych błędów językowych pleniących się w sieci coraz bardziej mnie ostatnio drażni niepoprawne używanie tytułowego zwrotu. Nie wiem, czy ludzie mylą go z „notabene”, czy po prostu gdzieś wyczytują i nie chwytają sensu, tylko bezmyślnie zapożyczają („quidquid latine dictum sit, altum videtur”), w każdym razie notorycznie go używają w znaczeniu „nawiasem mówiąc”, co jest całkowitym nonsensem.
„Nomen omen” znaczy bowiem „imię [jest] znakiem” i zwrotu tego używa się wyłącznie w celu wskazania bądź podkreślenia dodatkowego znaczenia danego słowa. Możemy na przykład powiedzieć: „porażkę w wyborach prezydenckich poniósł Leszek, nomen omen, Bubel” – dajemy wtedy do zrozumienia, że naszym zdaniem nazwisko tego pana bardzo dobrze określa jego kandydaturę. Albo: „trzecie miejsce w tabeli najlepszych strzelców ekstraklasy zajął – nomen omen – Trzeciak”, czym zwracamy uwagę na zbieżność nazwiska piłkarza z jego pozycją w tabeli. Albo „jedyną miejscowością w tym regionie rządzoną przez PiS jest, nomen omen, Kaczy Dół”, co można interpretować jako mało subtelną aluzję do nazwiska prezesa, lub też jako złośliwą sugestię, że „dół” w nazwie ma pewien związek z efektami tego rządzenia.
Oczywiście słowo, do którego się odnosimy, nie musi być koniecznie nazwą własną („Kandydat na programistę chwali się w CV doświadczeniem w piekarni. Fajnie, ale co ma – nomen omen – piernik do wiatraka?”) ani nawet nazwą w ogóle („papież zakończył ostatnią tego dnia audiencję i odetchnął z ulgą, że wreszcie ma, nomen omen, święty spokój”). Musi jedynie mieć jakieś podwójne znaczenie w kontekście naszej wypowiedzi – w innym wypadku użycie słów „nomen omen” po prostu nie ma sensu. Ot co.
Tłumaczenie dla blondynek i cierpiących na syndrom TLDR: nie mówi się „nomen omen”, tylko „notabene”;-).
Komentarze
Ej, my blondynki nie jesteśmy takie głupie!
Uważałbym z takim „nie mówi się „nomen omen”, tylko „notabene””. Najlepiej po prostu unikać obcych (a nawet polskich) słów których nie jesteśmy na 100% pewni. Inaczej zaraz będziesz się wkurzał, że ktoś używa „notabene” tam gdzie ani to, ani „nomen omen” nie pasuje ;)
Ja często, nawet jak jestem prawie pewien, to zaglądam do słownika PWN zanim użyję jakiegoś bardziej „egzotycznego” słowa lub daję sobie spokój. Teraz, gdy wszelkie słowniki są online, a i wypowiadamy się w internecie, nie ma najmniejszego powodu z tego nie korzystać.
Takie są efekty obniżania poziomu nauczania. Ludzie ogólnie nie potrafią się sensownie wysłowić, bynajmniej w internetach.
„Bynajmniej” a „przynajmniej” się przypomina. Mam zresztą wrażenie, że iss użył tego słowa trochę na wyrost :P
Dla blondynek dodałbym jeszcze wytłumaczenie znaczenia, bo ostatnie zdanie jest zbyt… Zdawkowe ;)
„bynajmniej” mnie wkurza nawet bardziej… to nawet nie jest obce słowo…
Podobnie jak ‚ów’ (as in: „umówił się w końcu z ów dziewczyną”). Też nie wierzyłem polonistce, że można tego źle użyć (radziła wobec tego żeby wcale nie używać) aż dopóki parę razy na własne oczy nie widziałem takiego użycia…
nie obrażając blondynek ale właśnie jeden koleś używał tego słowa co 30sekund- prawie nie było innej treści. Aż się zainteresowałam jakie to ma znaczenie bo użycie tego słowa nie było w moim gronie znajomych przyjęte.
Nie pasowało mi a teraz się upewniłam w 100%, że koleś sam nie wiedział co mówi…ale słowo będzie mi do końca życia go przypominać :(
Bynajmniej – słowo przez bardzo wiele osób używane w znaczeniu słowa „przynajmniej” – strasznie drażni ucho.
Mnie dodatkowo bardzo przeszkadzają jeszcze dwie rzeczy – „półtorej roku” i „półtora godziny”. Ludzie! Czy tak trudno przyswoić, że półtorej ma zastosowanie do rzeczowników rodzaju żeńskiego, a półtora – do rodzaju męskiego?? Jak można tak kaleczyć??
I trzecie (choć nie ostatnie, ale te trzy najczęściej kują mnie w ucho) użycie zaimków w niewłaściwej formie. Chodzi mi tu o jakże często spotykane użycie zaimka „te” zamiast „to”, np.”przygotowałem dla ciebie te zestawienie”.
Co gorsza błędy te bardzo często popełniają ludzie z wyższym wykształceniem, co jest dla mnie już kompletnie niezrozumiałe, że ludzie po studiach wyższych popełniają, nomen omen :) podstawowe błędy (tu w znaczeniu – rodem ze szkoły podstawowej :)).
Tos odkrył Amerykę biedaku. Jak myslisz, czy Donald nomen omen, to znak kompletnej degrengolady, pozerstwa i chamstwa?
Awiatko29 – kując żelazo póki gorące – te trzy to Cię pewnikiem kłują w ucho.
„Półtorej roku” słyszałem od prez. Kwaśniewskiego. Często dwaj mężczyźni mówią o sobie „oboje” – no chyba, że jeden Biedroń.
O wyższym wykształceniu z ostatnich kilkunastu lat lepiej nie wspominać, bo nie ma to nic wspólnego ani z niczym wyższym, ani tym bardziej z wykształceniem. Jest to najczęściej wydawanie dyplomów za wpłatę wymaganej opłaty zwanej czesnym. Przedwojenna tzw. mała matura, to przy tym tzw. wyższym wykształceniu – Himalaje.
Brawo Panie Pawle!
Bardzo spodobała mi się Pana wypowiedź. Jestem tego samego zdania. Błędy językowe naszych „wysoko wykształconych” Rodaków są nagminne.Nie wspomnę już o kulturze osobistej tychże. Oczywiście nie generaluzuję ale…….. jednym słowem Himalaje!!! :)
Właśnie w tej chwili w telewizji jeden z notabli powiedział,że ludzie „pogranżają się w smutku” :)
Chyba nawet w telewizji słyszałem nomen omen w nieadekwatnym kontekście. Co do notabene to trochę razi mnie używanie tego jako nawiasem mówiąc, sądzę, że wyrażenie to powinno zwracać uwagę na jakiś szczególny fakt, najważniejszą część zdania.
A co powiecie o zwrocie studia wyższe? Czy są studia niższe?
Awiatko29 to kobieta
Na jednym się zna trochę…”Umi” dawać. Bo z pisaniem to już gorzej…
Co gorsza błędy te bardzo często popełniają ludzie z wyższym wykształceniem, co jest dla mnie już kompletnie niezrozumiałe, że ludzie po studiach wyższych popełniają, nomen omen :) podstawowe błędy (tu w znaczeniu – rodem ze szkoły podstawowej
HA>HA<