Leci ostatnio w radiu taka reklama:
– Panie profesorze, jaki magnez najlepiej wybrać?
– Oczywiście naturalny! Chyba nie chciałaby pani spożywać produktów syntezy chemicznej?
– Jasne, że nie, ale który magnez jest naturalny?
– Tylko ten zawarty w suplemencie diety X, który zalecam każdemu, ponieważ [bla bla bla]
Krótki propagandowy dialog, a ile nonsensów udało się w nim zmieścić, aż trudno uwierzyć.
Po pierwsze: magnez jest pierwiastkiem, a nie związkiem chemicznym, więc nie można go otrzymać w drodze syntezy – polega ona bowiem na uzyskiwaniu złożonych produktów z prostszych substratów, a nie na odwrót. Chcąc dostać czysty magnez, powinniśmy zastosować raczej redukcję.
Po drugie: straszenie syntezą chemiczną to debilizm bezdenny, jako że jej produktami są niemal wszystkie otaczające nas substancje, włącznie ze spożywczymi. Nawet zwykła woda stanowi produkt syntezy chemicznej (tlenu i wodoru). Gdyby zatem ktoś chciał rzeczywiście nie spożywać produktów syntezy, musiałby nic nie pić, a jeść… hmm, węgiel?
Po trzecie: co to właściwie jest ten „naturalny magnez”? Magnez w stanie wolnym w ogóle nie występuje w naturze, przynajmniej nie na Ziemi. Poza tym nie jest jadalny – możemy spożywać tylko zawierające go związki chemiczne, powstałe oczywiście w drodze syntezy. Jeśli reklamowany preparat takim związkiem nie jest – cóż, nie radziłbym go zażywać.
Po czwarte: dzienne zapotrzebowanie dorosłego człowieka na magnez ocenia się na 0.3 – 0.5 grama, a jego śladowe ilości można znaleźć w zdecydowanej większości produktów spożywczych, więc niedobór nam nie grozi, jeśli nie stosujemy jakiejś specyficznej diety. A gdyby nawet, to do jego pokrycia w zupełności wystarczy np. kubek kakao. Albo ćwierć kilo kaszy gryczanej, albo podobna ilość fasoli, albo tabliczka czekolady. Albo wiele innych możliwości, zdecydowanie tańszych od jakiegoś suplementu. I bezpieczniejszych, bo tak rozproszonego magnezu nie da się przedawkować, a skoncentrowany w pigułce – jak najbardziej.
Z chemii zawsze byłem cienki, jechałem ledwo na trójkach (co proszę mieć na uwadze, gdybym coś powyżej pokręcił;-)). Zastanawia mnie zatem, jakie oceny zbierali twórcy tej reklamy…
Komentarze
Jedno „ale” – czysty magnez (pierwiastkowy) jest dla człowieka niezdatny do przyjęcia. Trzeba go podawać jako chelat, czyli w skrócie – związek chemiczny.
Drugie „ale” – te ilości rzeczywiście są śladowe, a ostatnio (lata) jest go coraz mniej – wskutek nawożenia nawozami potasowymi oraz dodawaniem konserwantów. Dosyć znanym (i prawdziwym) innym powodem jest to, że kawa wypłukuje magnez z organizmu więc trzeba go spożywać więcej.
Wiadomo, można spożywać rzeczy „eko”, nie pić kawy, ale inną sprawą jest, że dla wielu osób jest łatwiej łyknąć tabletkę.
Poza tym jest pewne drobne rozróżnienie – suplement diety i lek. I chociaż mają one identyczny skład to każdy taki preparat (u każdego producenta osobno) musi być przebadany. produkcja „suplementu diety” jest tańsza więc jest ich więcej.
Kolejna sprawa – czasem po prostu trzeba człowieka ratować przy bardzo niskim poziomie minerałów i do tego służą tabletki, ale są one nadużywane.
Może twórców reklamy producenci nakarmili najpierw tymi swoimi kolorowymi tableteczkami. O tyle dobrze, że magnezu z magnesem nie mylą.
Muzzy w zasadzie powiedział wszystko co chciałem powiedzieć po przeczytaniu wpisu, dodam tylko, że niedobór magnezu zdarza się dziś bardzo często, stawiałbym że najczęściej ze wszystkich możliwych niedoborów witamin/minerałów, objawami są wyjątkowo nieprzyjemne skurcze w łydkach (mięsień się kurczy bardzo intensywnie na kilka sekund i nie sposób go „puścić”), rozdrażnienie, bezsenność lub sen nie przynoszący odpoczynku. Tabliczka czekolady takiego niedoboru naprawdę nie uzupełni, co gorsza nie wiem jak teraz, ale jeszcze pare lat temu niektóre z suplementów zawierały związki magnezu które nie są w ogóle przez człowieka wchłaniane, np. tlenki. Jak to jest z wchłanianiem chelatu też do końca nie wiadomo. Dobrze to jest rozkminione tutaj:
http://zapytaj-farmaceute.blogspot.com/2012/03/magnez.html
http://zapytaj-farmaceute.blogspot.com/2012/03/chela-mag-b6-na-tapecie-czyli-o-czym.html
Niedobór niestety grozi, moja żona regularnie ma jego objawy…
@Autorze: w pełni rozumiem Twoją frustrację zacytowaną reklamą. Ja radia nie słucham i dobrze, bo bym się denerwował jak bym to słyszałem.
@Muzzy i Jarsłowa Rzeszótko, to tak teraz wygląda marketing szeptany? Jakaś wyższa szkoła SEO?
@lRem, ale czy ma niedobór ? xd
Badań krwi dawno jakoś nie robiła. Ale pije dużo kawy i nie lubi mleka ani niczego co przypomina w smaku/zapachu mleko.
Najbogatsze źródła (zawartość magnezu w 1 kg produktu)[26]:
nigari – 165g
kakao gorzkie 16% – 4,2 g
kasza gryczana – 2,2 g
fasola biała – 1,7 g
czekolada gorzka – 1,7 g
orzechy laskowe – 1,4 g
IRem: może czekoladki jej kup? Albo kaszę.
Kaszę to trzeba sprowadzać, fasoli białej też tutaj nie widziałem. Czekolada chyba już jest jej głównym źródłem.
@Muzzy
OK, ale skąd to „ale”? Przecież dokładnie to samo napisałem w trzecim punkcie we wpisie.
@Jarosław Rzeszótko i IRem
OK, w czwartym punkcie przegiąłem, co mogę usprawiedliwiać tylko tym, że z biologii zawsze byłem jeszcze słabszy niż z chemii;-). Mówiąc serio, oczywiście za mało źródeł sprawdziłem, kolejne potwierdzają, że problem istnieje – choć oczywiście nie jest tak powszechny, jak to sugerują reklamy.
@(s)
O właśnie. Dr House się kłania;-).
Jak ma się niedobór magnezu do, przykładowo, nerwicy lękowej?
Analizę :P
@K
Według Wikipedii to jeden z możliwych objawów, ale tych objawów jest tak dużo (podobnie jak i możliwych przyczyn nerwicy), że niewiele to mówi.
@Barry
Zarówno redukcję, jak i analizę.
@Kuc Mylą. W jakiejś najnowszej reklamie wyraźnie słyszałem jak lektorzy mówili co chwila ‚magnes’.
Następna reklama to pewnie będzie ‚neodymowy z rana lepszy niż śmietana’… ;/
No, potem się najesz takiego fajnego neodymowego i już nigdy nie zgubisz kluczy.
Hej, piszę pracę na uczelnię o łamaniu prawa i kwestiach spornych w reklamach farmaceutyków i poszukuję tej reklamy, o której mówicie. Widziałam ją w TV, ale nie zapamiętałam nazwy. Mógłby mi ktoś pomóc?
To się chyba Neomag Forte nazywało, ale głowy nie dam.
No właśnie szukam i nie mogę znaleźć. A jest dla mnie idealne jako nadużywanie niewiedzy odbiorców.
Świetne przypomnienie wiedzy dotyczącej magnezu. Bezwzględnie się zgadzam, że reklamy „kreują” choroby, „kreują” łatwe proszki. Mnie osobiście porusza reklama zakwaszenia organizmu, a przecież dieta, a zwłaszcza kasza jaglana…. i nie ma sensu słuchać a tym bardziej porównywać „wyszukiwanych” w tym czasie objawów swojego ciała