Podobnie jak rok temu, opowiadania nominowane do Nagrody Zajdla zostały udostępnione za darmo w sieci (np. tutaj), co prawda niektóre z nich tym razem tylko we fragmentach, ale dobre i to. Zerknijmy zatem, co mają do zaoferowania nominowane teksty:
Będziesz to prać! (Jakub Ćwiek)
Dzwoneczek, wróżka z „Piotrusia Pana” zapragnęła normalniejszego życia i przeniosła się ze stadkiem bachorów do naszego świata. Bachory odrobinę podrosły i raczej nic dobrego z nich nie będzie, skoro już w podstawówce biorą się za drobne kradzieże. W dodatku robią w ten sposób konkurencję starszym kolegom, którzy nie zamierzają tego tolerować – i wiadomo, czym to się musi skończyć. Niestety, nie arcydziełem. Opowiadanie dobrze napisane i nawet zabawne, ale bez najmniejszych aspiracji do czegoś więcej.
Dwa kolejne nominowane teksty Ćwieka zostały niestety udostępnione tylko w króciutkich, parostronicowych fragmentach. „Co było, a nie jest…” prezentuje nam scenkę z człowiekiem na granicy psychozy, wędrującym bez celu, w przekonaniu, że w krok za nim podążają stada szczurów – zapowiada się to obiecująco, ale za krótkie, żeby stwierdzić coś więcej. „Kukuryku!” sugeruje zupełnie inne klimaty – ksiądz kończy grą na gitarze lekcję religii, po której klasa ma się wybrać do teatru… i koniec fragmentu. Tu nawet trudno powiedzieć, jak się zapowiada, bo z udostępnionego fragmentu w sumie nic nie wynika. Szkoda.
Portret nietoty (Jacek Dukaj)
Opowiadanie z antologii „Zachcianki. Dziesięć zmysłowych opowieści”. Faktycznie zmysłowe, ale nie w zwykłym tego słowa znaczeniu – jego tematem jest bowiem nieistniejący szósty zmysł. Zmysł, który w świecie przedstawionym posiadają wszyscy i do woli z niego korzystają – ale Laura, główna bohaterka, jest go pozbawiona. Może tylko próbować go zrozumieć za pomocą intelektu i przez odniesienia do innych zmysłów, ale jest to zrozumienie czysto teoretyczne, które nigdy nie zastąpi nieosiągalnego własnego doświadczenia. Żeby było ciekawiej, Laura ma za sobą związek z artystą zajmującym się oddziaływaniem na ten szósty zmysł – i podejrzenie, że to właśnie jej kalectwo najbardziej go w niej pociągało. Zaproszenie na wystawę jego nowych dzieł przyjmuje więc z mocno mieszanymi uczuciami…
Fajny pomysł, przewrotna realizacja (wszyscy jesteśmy nietotami, więc wobec szóstego zmysłu pozostajemy równie bezradni jak bohaterka), mocne zakończenie, całość świetna literacko, trudno się do czegokolwiek przyczepić – co najwyżej tego, że gdybyśmy dysponowali opisanym zmysłem, świat musiałby wyglądać zupełnie inaczej, a tu w zasadzie wszystko oprócz tego jednego elementu pozostaje bez zmian – ale OK, solidna kreacja takiego świata wymagałaby dłuższej formy i skończyłaby się zupełnie innym utworem. Podsumowując: nawet jeśli ktoś fantastyki nie trawi, to opowiadanie zdecydowanie należy przeczytać.
Czerwona mgła (Tomasz Kołodziejczak)
Znowu tylko fragment opowiadania – co prawda nie na parę stron, tylko parędziesiąt, ale i tak niekompletność skrzeczy. Zwłaszcza, że autor buduje klimat tak długo, jakby zaczynał całą powieść – w efekcie tekst się urywa akurat w momencie, kiedy w końcu coś się zaczyna dziać. A dziać się może sporo, bo wizja świata daje pole do popisu: oto Rosję z przyległościami pokryła tytułowa czerwona mgła (aluzja do komunizmu? trudno orzec, żadnych innych sygnałów w tym kierunku nie zauważyłem), która zamienia ludzi w żądne krwi potwory, a walczyć z nią można tylko magią – co ciekawe, bez problemu współistniejącą z nowoczesnymi technologiami (pojawia się nawet wzmianka o iPadzie). Polska, chcąc nie chcąc, stała się znowu przedmurzem cywilizacji. Niestety, na podstawie fragmentu można się tylko domyślać, co z tego może wyniknąć.
Jeszcze jeden bohater (Robert M. Wegner)
Wojna z kosmitami na odległej planecie, dawno już przegrana, ale ostatnie bastiony jeszcze się bronią, osłaniając ewakuację Ziemian. Bronią się rozpaczliwie, wobec miażdżącej przewagi wroga, a i tak okaże się, że może być jeszcze gorzej – ale też (jakże by inaczej) okaże się, że może jeszcze nie wszystko stracone, gdy ujawni się tytułowy bohater. Historia w sumie banalna, ale napisana więcej niż dobrze, z konsekwentnie budowanym klimatem, dramatyzmem przegrywanej bitwy, ciekawą postacią głównej bohaterki i w ogóle. Można by się przyczepić do paru mniejszych lub większych nielogiczności, no ale to konwencja sensacyjna, a nie realistyczna. Najdłuższy tekst w zbiorze, a i tak po przeczytaniu wydaje się za krótki – jest w nim potencjał na powieść.
Podsumowanie
Chyba nikogo nie zaskoczę stwierdzeniem, że gdybym się wybierał na Polcon, zagłosowałbym wszystkimi kończynami na „Portret nietoty”. Dukaj jest klasą sam dla siebie, konkurencję już dawno zostawił daleko z tyłu i osobiście byłbym za automatycznym przyznawaniem mu nagród za każdy kolejny utwór;-). Z pozostałych opowiadań niestety tylko „Jeszcze jeden bohater” zostawia zdecydowanie pozytywne wrażenie, reszta prezentuje się co najwyżej poprawnie. Jak na czołówkę polskiej fantastyki to trochę za mało…
Komentarze
I wygrał Wegner, zarówno za opowiadanie jak i powieść :)
Trochę szkoda Dukaja, no ale jak wspomniałem w notce, opowiadanie Wegnera też było niezłe. Nie wiem jak powieść, ale to mi przypomina, że na czytniku od dłuższego czasu czeka „Wszyscy jesteśmy Meekhańczykami” – dostępne za darmo w necie i teraz pewnie seryjnie ściągane;-).
Dukaj: mistrz. Najwidoczniej wziął sobie do serca krytykę, że postaci kobiece u niego są takie/siakie/owakie i stworzył prozę… no właściwie „kobiecą”, jakby nie patrzeć. A poziom wszystkich opowiadań był dość wysoki, miałem trójkę faworytów (z Dukajem jako faworytem w tej trójce), ale nawet jakby Ćwiek dostał, to (pominąwszy nieuchronne narzekanie związane z jego akcją promocyjną) nie byłby to taki znowu zły wybór (bo pomysł oryginalny i wykonanie niezłe)..
Tzn. jakie? Według mnie kobiety u Dukaja są jak najbardziej w porządku – choć romantyzmu to faktycznie próżno u niego szukać.
Dla mnie też: ale takie głosy dało się słyszeć na internetowo/(kiedyś usenetowo)/konwentowym forum właśnie od czytelniczek: narzekały na ich rzekomą psychologiczną niewiarygodność — być może coś ciężko uchwytnego w kobiecej naturze Dukajowi umykało. Miotanej rozterkami (iść na imprezę do ex’a czy nie) i radzącej się ciągle najlepszej przyjaciółki bohaterce „Portretu…” raczej nikt tego nie zarzuci.
BTW: wiesz, że FB Bookrage’a zalinkował do Twojej recenzji?
Skoro czytelniczki tak twierdziły, to może coś w tym było, ale mój samczy umysł nigdy tego nie dostrzegł.
A link Bookrage’a zauważyłem tuż po publikacji i do tej pory napawam się sławą:-).